Zawodnicy Warty Zawiercie po ostatniej porażce 0:3 na własnym parkiecie z Cerrad Czarnymi Radom, bardzo chcieli udowodnić, że ich własna hala jest nadal ich atutem, a oni sami potrafią sprawić kłopoty każdej przyjezdnej drużynie.
Początek spotkania był jeszcze wyrównany, ale od wyniku 9:9 miejscowi zaczęli budować swoją przewagę. Skuteczne ataki Bartosza Gawryszewskiego i Marcina Walińskiego oraz as Grzegorza Boćka spowodowały, że przy stanie 14:10 o pierwszy czas zmuszony był prosić trener GKS-u, Piotr Gruszka. Ale w kolejnych akcjach zawiercianie pewnie punktowali i wkrótce prowadzili 18:12.
O drugi czas poprosił szkoleniowiec gości i dopiero po pewnym czasie jego podopieczni zaczęli odrabiać straty. Gdy przy stanie 21:14 Tomas Rousseaux popisał się skutecznym atakiem, na zagrywkę wszedł Bartłomiej Krulicki. Środkowy katowickiej ekipy opuścił pole zagrywki dopiero pięć akcji później. W końcówce jego koledzy doprowadzili do remisu i wygrali tę partię 27:25.
W drugim secie goście dość szybko wyszli na prowadzenie 6:3 przy zagrywce Karola Butryna. Trzypunktowa przewaga utrzymywała się do stanu 10:13. Kilka błędów przyjezdnych i dobra gra na zagrywce spowodowały, że to podopieczni Marka Lebedewa mieli punkt przewagi 15:14.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]
W zaciętej końcówce lepsi okazali się zawiercianie. Po skutecznym ataku Grzegorza Boćka 23:21 o czas poprosił trener zespołu z Katowic. Po przerwie Kamil Semeniuk zdobył pierwszą piłkę setową dla swojej ekipy. Miejscowi nie wykorzystali jej za pierwszym podejściem, ale chwilę później rywale zepsuli zagrywkę i zakończyli tym samym seta.
Trzecia odsłona meczu początkowo stała pod znakiem walki punkt za punkt. W jednej z akcji ucierpiał dobrze się spisujący Kamil Semeniuk i w jego miejsce musiał wejść Michał Żuk. Zawiercianie potrafili jednak w pewnym momencie włączyć wyższy bieg i po udanych atakach Bartosza Gawryszewskiego prowadzili 15:12. Chociaż goście gonili wynik, to jednak nie dali rady doprowadzić do remisu. W końcówce rozegrał się Grzegorz Bociek, swoje dołożył zagrywką i atakiem Marcin Waliński. W rezultacie Aluron Virtu wygrał pewnie do 18.
Piotr Gruszka, niezadowolony z postawy swojego rozgrywającego, postanowił w czwartej partii dokonać zmiany na tej pozycji i od początku wystawił Marcina Komendę. Co do przebiegu wydarzeń na parkiecie, to znów początek seta był bardzo wyrównany. Dopiero przy wyniku 13:13 katowiczanie odskoczyli na dwa oczka. Ale dwa udane zagrania Michała Żuka ponownie dały remis 15:15.
Po zepsutym ataku Bartosza Krzyśka 18:17 o czas poprosił trener GKS-u. Ale przewaga podopiecznych trenera Lebedewa się utrzymywała. Mało tego, w końcówce seta znów wzrosła i po ataku Marcina Walińskiego mieli oni pierwszą piłkę meczową 24:21. Wykorzystali jednak dopiero trzecią okazję na zakończenie rozgrywek. Grzegorz Bociek pewnym atakiem ustalił wynik seta na 25:23.
Aluron Virtu Warta Zawiercie - GKS Katowice 3:1 (25:27, 25:22, 25:18, 25:23)
Aluron Virtu Warta Zawiercie: Masny, Bociek, Kania, Gawryszewski, Waliński, Semeniuk, Koga (libero) oraz Swodczyk, Malinowski, Dosanjh, Żuk.
GKS Katowice: Fijałek, Butryn, Krulicki, Kohut, Rousseaux, Depowski, Mariański (libero) oraz Woch, Krzysiek, Komenda, Sobański, Ogórek (libero).
MVP: Michał Masny (Aluron Virtu).