To był emocjonujący pojedynek. Obu drużynom zależało na zdobyciu punktów, by w końcu wyrwać się z dołu tabeli. Po zaciętych czterech setach górą był zespół z Lubina, który zgarnął pełną pulę. - Te trzy "oczka" są dla nas bardzo cenne. Po pięciu meczach znajdowaliśmy się w dole tabeli, mając za sobą tylko jedno zwycięstwo. Teraz liczą się dla nas każde punkty - powiedział po spotkaniu Mariusz Marcyniak, środkowy Cuprum Lubin. - Cieszymy się, że udało nam się wygrać na tym trudnym terenie - dodał.
Po dwóch setach meczu z będzinianami było niemal pewne, że trzeci stanie się formalnością. Jak mówi Marcyniak, MKS poczuł, że może więcej niż w poprzednich partiach. - Siatkówka jest sportem bardzo przewrotnym. Drugiego seta wygraliśmy dużą przewagą (25:14 - przyp. red.), a trzeciego zaczęliśmy naprawdę źle. Będzin wygrał tę partię. Chcieli nam tym udowodnić, że mecz się jeszcze nie skończył, a oni są na fali - skomentował.
Kolejny mecz lubinianie rozegrają w najbliższą sobotę - podejmą aktualnego mistrza Polski, PGE Skrę Bałchatów. Marcyniak, który w sezonach 2015/2016 i 2016/2017 reprezentował bełchatowskie barwy przyznaje, że Cuprum Lubin na razie nie skupia się na nadchodzącym spotkaniu. - Emocje po pojedynku z MKS-em jeszcze nie opadły, więc nie myślimy o sobotnim meczu ze Skrą. Dopiero jutro rozpoczynamy "misję Bełchatów". Na razie cieszymy się ze zwycięstwa.
ZOBACZ WIDEO Skromny jak Bartosz Kurek. MVP MŚ komplementuje zespół, a szczególnie jednego z młodych kolegów