KMŚ 2018: uwaga na Leala. Potrafi posłać piłkę z prędkością 121 km/h!

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Joandry Leal
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Joandry Leal

Pamiętacie reprezentację Kuby z mistrzostw świata w 2010 roku? Ten zespół z niezwykle sprawnymi zawodnikami sięgnął wówczas po srebrny medal. Na lewym skrzydle błyszczał 22-letni wówczas Yoandry Leal Hidalgo.

Minęło osiem lat. Teraz występuje już jako Brazylijczyk, choć nadal czeka na debiut w reprezentacji tego kraju (oficjalnie będzie mógł zagrać najwcześniej 24 kwietnia 2019 roku. Ostatnie sześć lat spędził w Sadzie Cruzeiro, lecz latem tego roku zdecydował, że przejdzie do Serie A i zasili Cucine Lube Civitanova. To był jeden z największych hitów transferowych przed sezonem 2018/2019.

Aby zachować chronologię, trzeba wrócić przynajmniej do 2008 roku. Wtedy to reprezentacja Kuby wzięła udział w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Pekinie. Choć awansu nie udało się uzyskać, wtedy po raz pierwszy Yoandry Leal pokazał się szerszej publiczności. Wybrano go najlepszym atakującym i zagrywającym zawodów.

Po wspomnianych wyżej MŚ w 2010 roku uciekł z kraju. Został automatycznie zdyskwalifikowany. Przez dwa lata trenował indywidualnie w Belo Horizonte. W 2012 roku Sada Cruzeiro wyciągnęła do niego rękę, a sam Leal zyskał drugie sportowe życie.

- Na początku trudno było mi przywyknąć do obowiązujących w Brazylii zwyczajów, tutejsza kultura różni się od kubańskiej, ale zdążyłem się już zaaklimatyzować. Zostałem bardzo ciepło przyjęty przez wszystkich w klubie i teraz czuję się tu jak w domu. Trafiłem do mocnego zespołu - mówił tuż przed rozpoczęciem sezonu 2012/2013.

Niemal od razu został gwiazdą. Pięć medali brazylijskiej Superligi, trzy krajowe puchary, pięć medali Klubowych Mistrzostwa Świata, w tym trzy złote. A to nie tak, że pochodzący z Kuby przyjmujący tylko się temu przyglądał z boku. Lista jego nagród indywidualnych jest również bardzo długa.

Przez trzy sezony (2012/13-2014/15) znajdował się w drużynie marzeń ligi brazylijskiej. Był najlepszym przyjmującym, najlepszym atakującym, a także MVP całych rozgrywek. Podczas KMŚ w 2015 roku także wybrano go najbardziej wartościowym graczem turnieju, a dwa lata później - najlepszym przyjmującym. Było to wciąż dla niego jedyne "okno na świat", bo nie mógł występować w reprezentacji kraju.

Tu znów pomóc chciała mu Brazylia. W 2015 roku rozpoczął starania o obywatelstwo tego kraju, dzięki czemu mógłby sobie drogę do gry podczas igrzyska olimpijskich w Rio de Janeiro. - Jestem Kubańczykiem i chciałbym grać dla swojego kraju, ale skoro to niemożliwe, to skorzystam z uprzejmości federacji brazylijskiej - mówił.

Brazylijski paszport udało mu się uzyskać w grudniu 2015 roku, ale na drodze do jego gry w reprezentacji stanęły przepisy FIVB, które nie pozwoliły mu na grę dla Canarinhos. Jego walka z procedurami już niemal się zakończyła. 24 kwietnia 2019 roku minie dla niego okres karencji i będzie mógł ponownie przywdziać reprezentacyjne barwy, tym razem Brazylii.

Minionego lata Yoandry Leal dokonał jeszcze jednej zmiany w swoim życiu. Po sześciu latach przystał na propozycję z Cucine Lube Civitanova. 30-letni gracz ma świadomość, gdzie trafił i jakie są wobec niego oczekiwania. O miejsce w składzie musi walczyć m.in. z Osmanym Juantoreną.

- Po sześciu latach spędzonych w Cruzeiro przyszedł czas na nowe przygody. Nie mogę się doczekać gry w Serie A. Jestem bardzo szczęśliwy, że będę częścią tak wielkiej drużyny, jaką jest Lube – zapowiadał na łamach "La Gazzetta Dello Sport".

Podczas ubiegłorocznego klubowego mundialu (rozegranego w Polsce) kibice z pewnością zapamiętali jego piekielnie mocne zagrywki posyłane podczas fazy grupowej w Opolu. W internecie dość popularny jest film z meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, kiedy to posłał piłkę z prędkością 121 km/h.

W tym roku Cucine Lube Civitanova zmierzy się w fazie grupowej w Płocku z Fakiełem Nowy Urengoj, Zenitem Kazań i PGE Skrą Bełchatów. A Leal będzie miał okazję do spotkania się z poprzednim klubem - Sadą Cruzeiro - najwcześniej w półfinale.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Stephane Antiga nie jest szczery. Straciłem przez niego 1,5 roku

Komentarze (0)