KMŚ 2018. Luke Perry: W trzecim secie nie było nas na boisku

WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Luke Perry
WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Luke Perry

W czterech setach zakończyło się półfinałowe starcie Asseco Resovii Rzeszów z Cucine Lube Civitanova. Podopieczni Gheorghe Cretu w niedzielę zagrają o brąz.

Na pewno nie tak półfinałowy mecz wyobrażali sobie siatkarze z Rzeszowa. I chociaż Asseco Resovia z impetem rozpoczęła starcie z Cucine Lube Civitanova wygrywając pierwszą odsłonę do 29, to w kolejnych ich gra bardzo falowała. Ta sinusoida dobrej i złej gry ostatecznie zakończyła się porażką rzeszowian 1:3.

- Zagraliśmy świetnie w dwóch pierwszych setach. Byliśmy naprawdę mocni. W ostatnim
mogliśmy powrócić do dobrej gry i znów liczyć się w tym pojedynku. Może gdybyśmy trafili na inne ustawienie, a Robertlandy Simon nie pojawił się w polu serwisowym, wtedy mogłoby się wszystko potoczyć inaczej. Nie jesteśmy zadowoleni z tego meczu, ale patrząc w przyszłość może to być dobry prognostyk na rozgrywki PlusLigi - podsumował w rozmowie z WP SportoweFakty libero Luke Perry.

Mogło się wydawać, że zespół z Podkarpacia grał zdecydowanie lepiej od rywali, popełniał mniej błędów i był w stanie prowadzić w setach nawet 2:0. Jednak w końcówce gra podopiecznych Gheorghe Cretu zupełnie się posypała. Od stanu 17:14, Pasom nagle przydarzył się przestój, który kosztował ich utratę seta, a być może w konsekwencji także meczu. - W drugim secie popełniliśmy zbyt wiele błędów. Ponownie naszą zmorą okazała się zagrywka przeciwników. Dragan Stanković stanął w polu serwisowym, a nam zabrakło koncentracji. Nie może nam się to przytrafiać, tym bardziej, że w kolejnym secie zupełnie nie byliśmy obecni na boisku - stwierdził Australijczyk.

W niedzielę w meczu o trzecie miejsce Klubowych Mistrzostw Świata zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów zagrają z Fakiełem Nowy Urengoj. - Zdecydowanie jesteśmy w stanie wywalczyć brązowy medal z kimkolwiek przyszłoby nam rywalizować - zakończył Perry.

ZOBACZ WIDEO Świderski o sytuacji Stoczni: To nie tylko problem Szczecina, ale całej polskiej siatkówki

Komentarze (0)