W PlusLidze Asseco Resovia Rzeszów zawodzi. Do tej pory wygrała jedno spotkanie i zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Kryzys sprawił, że z klubu odeszli prezes Bartosz Górski i trener Andrzej Kowal. Nowym szkoleniowcem został Gheorghe Cretu, którego czeka misja wyprowadzenia drużyny z trudnej sytuacji. Klubowe Mistrzostwa Świata były pierwszym udanym krokiem do tego, by rzeszowianie odzyskali pewność siebie.
Asseco Resovia awansowała do turnieju finałowego KMŚ. W półfinale przegrała z Cucine Lube Civitanova 1:3, ale przez półtora seta to polski zespół dyktował warunki. Z kolei w starciu o brązowy medal rzeszowianie musieli uznać wyższość Fakieła Nowy Urengoj (1:3). Znów wygrali pierwszego seta, ale później popełniali błędy i nie zdołali odwrócić losów rywalizacji.
- Te drużyny były od nas po prostu mocniejsze. Walczyliśmy dzielnie, ale trochę nam zabrakło, by zdobyć medal. To były podobne dwa mecze. Wygrywaliśmy pierwsze sety, a później przeciwnicy grali lepiej, bardziej układali swoją siatkówkę, popełniali mniej błędów, grali odważniej na zagrywce - powiedział atakujący Resovii, Jakub Jarosz.
31-latek w meczu o brązowy medal dostał swoją szansę i zastąpił na boisku Damiana Schulza. - Starałem się jak mogłem. Zawsze jak wchodzę na boisko, staram się grać jak najlepiej. Niestety tym razem nie pomogłem drużynie wygrać - krótko ocenił swój występ atakujący.
Klubowe Mistrzostwa Świata sprawiły, że w Rzeszowie można mówić o optymizmie. - Ten turniej był dla nas szansą na znalezienie tożsamości i lepszej gry. To jest nam bardzo potrzebne w PlusLidze. Walczyliśmy z rywalami jak równy z równym. Jest to dla nas dobry prognostyk na nadchodzące spotkania. Damy z siebie wszystko, by poprawić sytuację w tabeli - zakończył Jarosz.
ZOBACZ WIDEO Świderski o sytuacji Stoczni: To nie tylko problem Szczecina, ale całej polskiej siatkówki
Przed trenerem jeszcze długa i ciężka praca Czytaj całość