Karolina Portalska, zapomniana przez klub, nie chce milczeć. "Może ktoś w końcu zobaczy, że nie jest kolorowo"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Karolina Portalska w barwach Pałacu Bydgoszcz
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Karolina Portalska w barwach Pałacu Bydgoszcz

Karolina Portalska przed startem sezonu zerwała umowę z Eneą PTPS-em Piła, bo nie dostawała należnych pieniędzy. Teraz głośno mówi o tym, o czym jej koleżanki rozmawiają tylko między sobą. O niewypłacalności siatkarskich klubów.

Była siatkarka, nie ma siatkarki. Jeszcze na miesiąc przed startem Ligi Siatkówki Kobiet w publikowanym powszechnie składzie Enei PTPS-u Piła figurowała młoda libero Karolina Portalska, ale potem zniknęła. Jej nazwisko przestało się pojawiać na stronie internetowej klubu i ligi, to samo stało się z jej dużo bardziej doświadczoną klubową koleżanką, Natalią Sroką (wcześniej Krawulską).

Niektórzy kibice zadawali pytania, co właściwie stało się z zawodniczkami i jak klub z Piły wyjaśni nagłe uszczuplenie składu do zaledwie jedenastu siatkarek. PTPS milczał i milczy na ten temat do tej pory. Poruszaliśmy tę sprawę w felietonie "Liga, w której nikt nic nie wie. Gdzie szacunek dla kibiców?", argumentując, że nie tylko w Pile są zaniedbywanie podstawowe obowiązki informacyjne, a niektóre kluby nie mają w zwyczaju dziękować nawet w kilku słowach byłym pracowników i współpracownikom.

- Czułam się źle z tym, że klub nie wydał żadnego komunikatu o opuszczeniu go przez dwie zawodniczki. Zostało to po prostu zamiecione pod dywan. Czy tak powinno się postępować w profesjonalnej lidze? Oczywiście, że nie, ale być może klub chce uniknąć negatywnych komentarzy ze strony kibiców i dlatego nie ogłasza takich rzeczy - mówiła Karolina Portalska, która zdecydowała się porozmawiać z nami na temat swojego odejścia z Enei PTPS-u.

Wbrew temu, co twierdzi Wikipedia i niektórzy kibice, młoda libero nie zakończyła definitywnie swojej przygody z siatkówką. - Podczas pierwszego meczu telewizyjnego poszła w świat informacja, ze zakończyłam karierę, tak po prostu. Nikt o to mnie nie pytał, a tak zostało powiedziane. Bliżsi znajomi wiedzieli, ze wróciłam do Olsztyna i pytali mnie o całą sytuację. Kibice pytali klubu w pomeczowych komentarzach "co z Portalską?", ale bez odzewu ze strony klubu - tłumaczyła zawodniczka.

ZOBACZ WIDEO Świderski o sytuacji Stoczni: To nie tylko problem Szczecina, ale całej polskiej siatkówki

Karolina Portalska wróciła do rodzinnego Olsztyna, tam studiuje wychowanie fizyczne i nie traci kontaktu ze sportem. Jak sama stwierdziła, potrzebuje teraz odpoczynku i świeżego spojrzenia na to, co działo się w jej życiu w ostatnich miesiącach. A działo się sporo, niekoniecznie dobrego. Swój pierwszy sezon po przejściu z wieku juniorskiego w seniorski Portalska spędziła w Polskim Cukrze Muszyniance Muszyna, który wycofał się z LSK, a zawodniczki małopolskiego klubu musiały szukać zatrudnienia. Ale 19-letnia nie czuje żalu do byłego klubu.

- Ciężej przeżyłam opuszczenie Muszyny niż rezygnację z grania w Pile, dlatego, że Muszynianka był to klub w pełni profesjonalny, nie tylko z nazwy. Już kilka miesięcy wcześniej powiedziano nam, że klub ma problemy i to jest podejście, które powinno się chwalić. Nie do końca chciało mi się wierzyć, że taka potęga siatkówki ogłasza upadłość i już jej nie będzie na siatkarskiej mapie Polski, dlatego ciężko mi było się z tym pogodzić. Opuszczenie Piły także było trudną decyzją, Ala wsparcie rodziny, chłopaka i znajomych mi ją ułatwiło - zdradziła była siatkarka Enei PTPS-u.

Była libero Mineralnych i Pałacu Bydgoszcz trafiła do klubu z Piły, ale przez dwa miesiące przygotowań do sezonu nie otrzymała ani jednej wypłaty, podobnie jak reszta zespołu. Siatkarka miała nadzieję, że ominą ją problemy z wypłacalnością klubu, tym bardziej, że władze PTPS-u zapewniały o końcu problemów finansowych i nowych sponsorach. Ale mijały tygodnie, a wielkopolski klub przekazywał zawodniczkom przez menadżerów, że wypłata będzie, ale za tydzień lub dwa.

- Nie było tego jednego momentu, to wszystko się nawarstwiało przez parę tygodni. W trakcie przedsezonowego turnieju, po rozmowach z rodziną, uznałam, że podejmuję dobrą decyzję. Rozmawiałam o tym z prezesem i trenerem, nie byli zadowoleni, tym bardziej, że dwa tygodnie przede mną "wypadła" Natalia i skład powoli się kruszył. Prezes Ciemięga zapewniał mnie, że sytuacja się zmieni, ale mnie nie chodziło tylko o pieniądze. Ostatecznie zostałam przy swoim - powiedziała Portalska, która zerwała kontrakt z klubem na dwa tygodnie przed startem rozgrywek.

Z drugiej strony libero Enei PTPS-u mogła zrobić to, na co się decydują inne zawodniczki LSK w trudnej sytuacji materialnej: nie robić problemu sobie i całej drużynie, przeczekać, pożyczać pieniądze od znajomych albo zdać się na pomoc rodziny, byle jakoś dograć sezon do końca. - Oczywiście, że mogłoby tak być i nie byłoby teraz całej sytuacji. Ale czy tak to właśnie ma wyglądać w siatkówce? - pytała retorycznie Portalska, która nie ukrywa, że bardzo irytuje ją brak prawdziwej weryfikacji klubów siatkówki w Polsce. Była libero pilanek nie chciała nam powiedzieć, czy Natalia Sroka odeszła z klubu z tego samego powodu, co ona, ani czy inne zawodniczki PTPS-u myślały o podobnym kroku.

- Dziewczyny widziały, co się dzieje, dlatego moje odejście nie było wielkim zaskoczeniem. Ale ciężko się było żegnać, tym bardziej, że z niektórymi dziewczynami naprawdę się zżyłam. Myślę, że dużo siatkarek jest złych na różne sytuacje w lidze, ale nie wiem, czy myślą o przerwaniu karier. Gra w siatkówkę jest dobrym sposobem na życie w klubach wypłacalnych, ale w Polsce jest takich mało - mówiła nam młoda zawodniczka.

Portalska nie jest teraz związana kontraktem z żadnych z klubów, nie musi bać się kar za niepochlebne wypowiedzi pod ich adresem. Głównie dlatego może mówić otwarcie o tym, o czym jej znajome z ligowych parkietów rozmawiają tylko prywatnie. - Może ktoś w końcu zobaczy, że nie jest tak kolorowo. Nie wiem, czy ktoś inny pójdzie moim śladem, ale warto o takich sprawach mówić. Może coś się zmieni. Zawodniczki powinny wiedzieć, na czym stoją - uznała nasza rozmówczyni. Jej były klub niedawno uciekł z ostatniego miejsca w tabeli LSK.

Komentarze (5)
avatar
Pietrek1111
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Można to udostępnić na facebooku i oznaczyć PTPS? 
avatar
Pietrek1111
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Proszę o udostępnienie tego posta na Facebooku oraz oznaczenie klubu ptps w nim. 
avatar
zbych22
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Sytuację mogą zmienić tylko pieniądze. Właściciele klubów,nie tylko siatkarskich, powinni się zastanowić czy są odpowiednimi osobami do zajmowania się sportem wyczynowym. 
bit
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wszystko prawda, dziewczyny do tej pory nie dostały żadnej wypłaty. Panowie prezesi będą zdziwieni jak zawodniczki nie wrócą po świętach do zespołu, ale to pewnie będzie im na rękę, bo ogłoszą Czytaj całość