Po dwumeczu z PAOK-iem Saloniki, Indykpol AZS Olsztyn powrócił do plusligowej rzeczywistości, odpoczywając przez chwilę od występów w Pucharze CEV. W swoim pierwszym starciu po przerwie nie mierzyli się z ligową czołówką, bowiem do olsztyńskiej hali Urania zawitał Cuprum Lubin.
Początek spotkania należał do Akademików, którzy pewnie zdobywali punkt za punktem, a wszystko za sprawą zagrywki. Przyjmujący, a także libero Jędrzej Gruszczyński, byli bezsilni, przez co Kert Toobal nie miał łatwego zadania w dograniu dobrych piłek do kolegów.
Przewaga gospodarzy rosła, a Cuprum było bezsilne. Indykpol AZS Olsztyn robił co chciał, a będący bardzo długi czas w polu zagrywki Paweł Woicki, nie mylił się. Irytował się własną niemocą Igor Grobelny, a długi impas przerwał w końcu Masahiro Yanagida. Zawodnicy z Lubina wyszli z dziesięciu punktów, ale kiwka Jana Hadravy przy setbolu idealnie podsumowała całą partię.
Pięć minut przerwy zupełnie zmieniło oblicze Miedziowych. Od zagrywki rozpoczął Yanagida, a zarówno Serhij Kapelus, jak i Robbert Andringa, nie byli w stanie dobrze dograć piłki do Pawła Woickiego. Dopiero przy stanie 9:0 pomylił się w polu serwisowym Japończyk. Trener Roberto Santilli zdecydował się na zmianę na pozycji rozgrywającego, wpuszczając Radosława Gila.
ZOBACZ WIDEO Świderski o Kurku i Kubiaku: "To wyraziste i charyzmatyczne postaci. Kubiak może osiągnąć coś więcej"
Przewaga gości nie malała, włoski szkoleniowiec postanowił więc zaryzykować, oddelegowując do gry jeszcze więcej rezerwowych. Na niewiele się to zdało, siatkarze Cuprum wygrali do 10 i wyrównali stan meczu.
Po pięciominutowej przerwie między setami do rywalizacji wróciła podstawowa szóstka Indykpolu AZS. Chwila oddechu pozytywnie podziałała na liderów drużyny. Dzięki lepszemu przyjęciu Woicki korzystał z ogromnego atutu swojego zespołu, jakim była gra środkiem. Olsztynianie przejęli inicjatywę i zbudowali sobie niewielką przewagę.
Przy akcji na 18:15 na upadł Andringa, długo nie podnosząc się z parkietu. Nie był w stanie opuścić boiska o własnych siłach. Holender dopiero niedawno powrócił po poważnej kontuzji, której nabawił się podczas przerwy reprezentacyjnej. To zdarzenie na chwilę wytrąciło gospodarzy z rytmu. Do samego końca pewny na prawym skrzydle był Hadrava, pogrążając w tej części spotkania lubinian.
Początek czwartej partii był wyrównany, dopiero zagrywka Igora Grobelnego sprawiła, że lubinianie odskoczyli. Siatkarz posiadający dwa paszporty (polski i belgijski) przetestował refleks Akademików. Ci odrobili stratę do jednego punktu, by po serii łatwych błędów znów pozwolić rywalowi na przejęcie inicjatywy, a w ostatecznym rozrachunku doprowadzenie do tie-breaka, co ciekawe, pierwszego w tym sezonie w Uranii.
Już premierowa akcja przyniosła wiele zwrotów akcji, a przede wszystkim widowiskowych obron z obu stron. Lubinianie szybko jednak wyszli na prowadzenie. Wystarczył skuteczny blok i błędy popełniane przez rywali.
Ostatecznie Indykpol AZS stracił nie tylko dwa punkty, ale także kluczowego dla siebie przyjmującego Robberta Andringę. W środowej kolejce Akademicy zagrają z ONICO Warszawa, natomiast Cuprum ugości u siebie Jastrzębski Węgiel.
Indykpol AZS Olsztyn - Cuprum Lubin 2:3 (25:11, 10:25, 25:22, 18:25, 11:15)
Indykpol AZS: Woicki, Hadrava, Pietraszko, Warda, Andringa, Kapelus, Żurek (libero) oraz Lux, Kańczok, Gil, Urbanowicz, Zniszczoł.
Cuprum: Marcyniak, Boruch, Grobelny, Yanagida, Ziobrowski, Toobal, Gruszczyński (libero) oraz Smoliński, Patucha, Gorzkiewicz, Wachnik.
MVP: Grobelny (Cuprum).