Porażka Skry w Katowicach była mocnym ciosem. "Ciężko nam się grało"
- Musimy przeanalizować to spotkanie - mówił Kacper Piechocki po zaskakującej porażce PGE Skry Bełchatów z GKS-em Katowice (0:3). Pomeczowa reakcja graczy mistrzów Polski wymownie pokazuje, jak bardzo zabolała ich ta klęska.
Tego dnia w hali na Szopienicach trudno było rozpoznać, który zespól broni tytułu mistrza Polski, a który znajduje się w dolnej części tabeli. Karol Butryn (13 pkt) zdeklasował w tym spotkaniu Mariusza Wlazłego, także - co nie zdarza się często - w polu zagrywki (3 asy Butryna i 1 atakującego PGE Skry). Do tego blok mistrzów Polski zupełnie nie miał pomysłu na to, jak zatrzymać Tomasa Rousseaux i Rafała Sobańskiego. - Jak widać, ciężko nam się grało. W pierwszym secie przegraliśmy w końcówce. Mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Potem ten mecz potoczył się już tak, że ciężko nam było wejść do jakiejkolwiek walki - przyznał z ciężkim sercem Piechocki.
Tuż po zakończeniu spotkania gracze PGE Skry szybko udali się do szatni z wyjątkiem kilku graczy, którzy wypisywali kibicom autografy. Jak napisał na Twitterze Jakub Bochenek, specjalista ds. komunikacji GKS-u Katowice, autokar gości stał pusty ponad 2 godziny po zakończeniu meczu. Siatkarze Roberty Piazzy byli w tym czasie wciąż w swojej szatni.
Swoją drogą ta porażka musiała zaboleć. Od zakończenia meczu minęło ponad 2 godziny, a Skra nadal w szatni... pic.twitter.com/yeU0lel6MK
— Jakub Bochenek (@BochenekJ) December 12, 2018
Porażka w Katowicach sprawiła, że PGE Skra Bełchatów spadła na szóstce miejsce w tabeli PlusLigi (18 punktów) kosztem Aluronu Virtu Warty Zawiercie i ONICO Warszawa, które wygrały swoje spotkania. Mistrzowie Polski przegrali do tej pory 5 z 11 rozegranych gier w tym sezonie ekstraklasy.
ZOBACZ WIDEO Konsekwencja Stocha kluczem do wielkich sukcesów. Dziennikarze zwrócili uwagę na jeden szczegół