Nie tak to miało wyglądać. Gdy przed rokiem Ferdinando De Giorgi w trakcie rozgrywek przejmował Jastrzębski Węgiel, były ambitne plany i szumne zapowiedzi. Sternicy klubu z Górnego Śląska nie ukrywali zresztą, że sprowadzają Włocha po to, by walczyć o tytuł mistrza Polski. W tym celu mocno przebudowali kadrę drużyny w przerwie międzysezonowej.
Minął jednak rok, a De Giorgiego nie ma już w Jastrzębiu-Zdroju. Trener poprosił o przedwczesne rozwiązanie kontraktu, bo zgłosili się po niego działacze Cucine Lube Civitanova. Polacy nie mieli wyjścia i poszli na rękę szkoleniowcowi, ale niesmak pozostał.
- Nikt z nas nie spodziewał się takiej informacji, mieliśmy plany nie tylko na ten sezon, ale i na kolejny. Szkoleniowiec dostał od nas wszystko, został obdarzony pełnym zaufaniem, ale niestety sam zawiódł klub i zawodników. Wymagał profesjonalizmu od wszystkich, ale jak się potem okazało, nie od siebie. Sytuacja w zasadzie bez wyjście, bo nie da się na siłę współpracować z kimś, kto tej współpracy nie chce. Od razu więc go poinformowałem, że dostanie zgodę na rozwiązanie umowy, ale potrzebujemy czasu, żeby znaleźć nowego szkoleniowca - powiedział prezes Adam Gorol w rozmowie z plusliga.pl.
Dla Gorola to kolejne cenne doświadczenie. W zeszłym sezonie znalazł się w podobnej sytuacji, gdy podpisał kontrakt z Kevinem Tillie. Na krótko przed startem rozgrywek francuski przyjmujący poprosił jednak o rozwiązanie kontraktu, bo otrzymał ofertę nie do odrzucenia z Azji. Wtedy nie było szans na jakiekolwiek negocjacje.
- Teraz był kontakt, ale oświadczenie było jednostronne. Myślę, że to nie jest kwestia nadmiernej łaskawości czy pobłażania, po prostu musimy budować team w oparciu o ludzi, którzy chcą z nami pracować, realizować wspólne cele. W przypadku Włocha okazało się, że jest inaczej. Rozumiem, że być może otrzymał ofertę życia, ale chodzi o formułę w jakiej to wszystko się odbyło. Na pewno doszlibyśmy do porozumienia, znaleźli możliwości, które pozwoliłyby nam dalej normalnie funkcjonować, a trenerowi zabezpieczyć swoje interesy, ale tutaj nie było dialogu. Stawiam absolutny sprzeciw wobec formuły, którą on zastosował - wytłumaczył sternik Jastrzębskiego Węgla.
Jastrzębianie zgodzili się rozwiązać umowę z De Giorgim, ale dopiero po znalezieniu następcy. Nowym trenerem został Roberto Santilli, który pracował już w klubie. Włoch w momencie rozpoczęcia rozmów był związany z Indykpolem AZS Olsztyn, ale pomiędzy stronami doszło do rozmów, które zaowocowały zgodą na transfer szkoleniowca.
- Zdecydowały fachowość, doświadczenie i historia współpracy Santilliego z Jastrzębskim Węglem, o której wcześniej wspomniałem. Także to, że trener jest bardzo pozytywną postacią. Miejmy nadzieję, że sytuacja z De Giorgim była incydentem, który więcej się nie powtórzy - oświadczył prezes Gorol.
Szef Jastrzębskiego Węgla zapewnił też, że w klubie nie było tematu transferu Nikołaja Penczewa, który stał się dostępny na rynku po upadku Stocznii Szczecin. Dlatego też ten fakt nie mógł wpłynąć na decyzję De Giorgiego o odejściu z zespołu.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Bezbarwny mecz w Ferrarze. Trzech Polaków na boisku [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
.
Wymagał profesjonalizmu od wszystkich, ale jak się potem okazało, nie od Czytaj całość