Zwycięstwo z Cannes pomoże Grot Budowlanym Łódź wyjść na prostą. "Potrzebowałyśmy takiej wygranej"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Anna Bączyńska (z lewej) i Maria Stenzel (z prawej)
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Anna Bączyńska (z lewej) i Maria Stenzel (z prawej)

Po dwóch ligowych porażkach przyszło zwycięstwo i to historyczne, bo pierwsze w Lidze Mistrzyń. Siatkarki Grot Budowlanych Łódź odetchnęły z ulgą po czwartkowej wygranej z RC Cannes w Champions League, choć czeka je jeszcze sporo pracy.

Łodzianki pokonały wicemistrza Francji w trzech setach, choć po raz kolejny przytrafiały im się serie straconych punktów, które prześladują je od kilkunastu dni.

- To kolejny mecz, w którym te punkty nam uciekały. Myślę, że w tym meczu zaważyła zagrywka, bo to ona przyniosła nam sporo punktów, ale i przez problemy z przyjęciem te punkty często traciłyśmy. Mimo tego bardzo cieszy to zwycięstwo. Potrzebowałyśmy takiej wygranej. Mecz nie był taki łatwy, a jednak żaden set nam nie uciekł - podkreśliła przyjmująca Anna Bączyńska.

- Same jesteśmy na siebie złe i nie wiemy, jak to się dzieje, ze trwonimy te serie. Każda już myśli trochę o świętach, ale mamy jeszcze mecz z Energą MKS-em Kalisz, więc liczę, że pokażemy, kto tutaj rządzi i w końcu zatrzymamy te serie - dodała libero Maria Stenzel.

Łodzianki są w intensywnym rytmie meczowym, bo przez grę w Lidze Mistrzyń grają po około dwa mecze w tygodniu. A do tego przecież trzeba jeszcze dołożyć treningi.

ZOBACZ WIDEO Czy Polska potrzebuje Wilfredo Leona? "To tak, jakby do kadry dołączył Ronaldo lub Messi"

- Cały czas te treningi są męczące. Każdy trening to wyrzeczenie i ciężka praca. Teraz jeszcze musimy zacisnąć zęby, a po świętach włączyć wyższy bieg. Będziemy po dziewięciu dniach przerwy, więc każda chce wrócić świeża i gotowa do pracy - mówiła Stenzel.

Z kolei Anna Bączyńska dołączyła do Grot Budowlanych kilka tygodni temu w związku z kontuzją Julii Twardowskiej. Niemal od razu wskoczyła do pierwszej szóstki, co z jednej strony jest dla niej nobilitacją, a z drugiej - ogromnym wyzwaniem.

- Nie ukrywam, że pierwsze mecze były dla mnie ciężkie. Spoczywała na mnie spora presja. Trener na mnie od początku postawił, a ja nie chciałam zawieść kibiców, trenerów ani środowiska, bo nie jest łatwo wchodzić na taki poziom będąc wciąż jeszcze młodą zawodniczką. Ale z każdym meczem lepiej się czuję. Mam bardziej swobodną głowę, a negatywne ciśnienie spada - przyznała zawodniczka.

Wciąż jeszcze jednak musi poświęcić sporo czasu na współpracę z rozgrywającą Femke Stoltenborg. Jednak obie siatkarki intensywnie pracują nad efektywnością swoich zagrań.

- Femke lubi wrzucać w siatkę i dawać szybkie piłki, ale myślę, że zgrywamy się już coraz bardziej, coraz lepiej się czuję na siatce. To też nie tak, że ona nie słucha, jest otwarta na propozycje. Myślę, że im dalej w las, tym lepiej - zakończyła Bączyńska.

Zanim siatkarki z "betkami" na koszulkach udadzą się na świąteczną przerwę czeka je jeszcze mecz 11. kolejki z Energą MKS-em Kalisz. Jego początek zaplanowano na godzinę 14:30 w niedzielę 23 grudnia.

Komentarze (0)