Bełchatowska Skra uspokoiła kibiców. "Nie przejmujemy się ocenami mediów"

Mistrzowie Polski sprawnie poradzili sobie na wyjeździe z MKS-em Będzin mimo braku ważnych zawodników w składzie. - Będę powtarzał to jak mantrę, ale mecze wygrywa się całą drużyną - stwierdził Karol Kłos po spotkaniu.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Karol Kłos WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Karol Kłos
Niektórzy kibice PGE Skry Bełchatów wyraźnie obawiali się spotkania z ostatnim w tabeli PlusLigi MKS-em Będzin i ewentualnej straty punktu. Nie wierzyli, że drużyna Roberto Piazzy zdominuje przeciwnika bez Artura Szalpuka i Mariusza Wlazłego, a zmiennicy nie zawiodą i zagrają na poziomie liderów. Okazało się, że ich obawy były bezpodstawne: atakujący Renee Teppan zagrał jedno z lepszych spotkań w tym sezonie, a duet środkowych Karol Kłos-Jakub Kochanowski nie pozwolił siatkarzom z Będzina ani przez chwilę uwierzyć, że MKS ma w starciu z mistrzem kraju jakiekolwiek szanse.

- Może graliśmy lepiej w bloku, ale spisaliśmy się też dobrze w przyjęciu i nie robiliśmy głupich błędów, co pomogło nam wygrać całe spotkanie. Nie ukrywam, że trenuje nam się ciężko, kiedy brakuje części chłopaków i nasz skład jest przerzedzony, ale jak widać, radzimy sobie mimo trudności i to jest budujące na kolejne mecze - ocenił po spotkaniu wspomniany Kłos. Statuetkę MVP tego spotkania zdobył Jakub Kochanowski, ale statystyki drugiego środkowego Skry (15 pkt, 2 asy, 4 bloki) były równie imponujące. Okazało się, że nawet zdziesiątkowana kadra bełchatowian może grać skutecznie i ładnie dla oka. Zwłaszcza, jeśli nie zawodzą najlepsi dostępni gracze.

- Będę powtarzał to jak mantrę lub modlitwę, ale mecze wygrywa się całą drużyną. Można mieć świetne indywidualności, ale jeżeli chce się wytrzymać cały długi sezon na wysokim poziomie i grać w nim o najwyższe cele, to potrzeba długiej ławki rezerwowych i zawodników, którzy będą umieli dobrze uzupełnić skład w takiej części sezonu, która teraz nadeszła - stwierdził środkowy PGE Skry.

Słabsza pierwsza część sezonu sprawiła, że bełchatowianie byli na językach kibiców i mediów. Niemal wszyscy analizowali i przypuszczali, dlaczego gracze trenera Piazzy grali tak, a nie inaczej i czy będą umieli odbudować się w dalszej części sezonu. Jak podchodzą sami zainteresowani do krytyki? - To my wiemy najlepiej, co zrobiliśmy dobrze, a co źle, bo obserwatorzy widzą nas tylko podczas meczów, a nie treningów. Słuchamy przede wszystkim naszego trenera, który zna nas najlepiej i nie przejmujemy się ocenami mediów. Co nie zmienia faktu, że nikt z nas nie lubi przegrywać, zwłaszcza w trzech setach, a takie spotkania niestety nam się przydarzały. Nie ma w nas strachu, jest tylko sportowa złość i mobilizacja na kolejne tygodnie - zadeklarował Kłos.

Jego drużynę czekają tygodnie wyzwań. Nie chodzi tylko o najbliższe ligowe wyjazdy do Gdańska i Olsztyna, ale przede wszystkim o spotkanie Ligi Mistrzów z Berlin Recycling Volleys (16 stycznia, godz. 20) oraz hitowy ćwierćfinał Pucharu Polski z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (23 stycznia). Bełchatowski klub liczy, że w tych meczach wystąpią już Szalpuk i Wlazły, jak oceniają sami zawodnicy Skry, sytuacja idzie ku lepszemu i wspomniani siatkarze powinni niedługo dołączyć do treningów z zespołem.

ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
Czy PGE Skra Bełchatów awansuje do turnieju finałowego Pucharu Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×