Przed rozpoczęciem sezonu działacze Asseco Resovii mieli ambitne plany. Awans do play-off uznawano niemal za obowiązek, tymczasem na półmetku ligowych rozgrywek nic nie wskazywało na to, że ekipa z Podkarpacia jest w stanie to założenie zrealizować. Konfrontacja z GKS-em Katowice miała dla podopiecznych Gheorghe Cretu olbrzymie znaczenie. Drużyna ze Śląska sklasyfikowana na siódmej pozycji miała do niedzieli nad Pasami cztery punkty przewagi. Tyle samo wynosiła ich strata do szóstej PGE skry Bełchatów.
W pierwszym secie niewiele było efektownej gry. Obaj rozgrywający bazowali głównie na sile skrzydłowych. Doskonale spisywał się Tomas Rousseaux, klasą dla siebie był Karol Butryn. Ataki 25-latka w kluczowych momentach partii pozwalały miejscowym kilkakrotnie odskoczyć. Rzeszowianie kontakt z przeciwnikiem utrzymywali tylko do połowy seta. Thibault Rossard i Jakub Jarosz starali się szarpać w ataku, jednak efekt ich poczynań był różny. Momentami brakowało wsparcia ze strony Mateusza Miki, praktycznie niewykorzystywani przez Kawikę Shojiego byli środkowi David Smith i Marcin Możdżonek. Konsekwentnie grający podopieczni Piotra Gruszki w końcówce wypracowali sobie pięć punktów przewagi, dzięki czemu z dużym spokojem rozstrzygnęli inauguracyjną odsłonę na swoją korzyść.
Dobrą grę gospodarze kontynuowali także w kolejnej odsłonie. Nie można tego powiedzieć o Marcinie Możdżonku, którego po zaledwie kilku akcjach zmienił na placu gry Bartłomiej Lemański. Wejście środkowego dobrze podziałało na zespół z Podkarpacia, który przez ponad połowę seta zmuszony był ścigać rywali. Gra katowiczan, w porównaniu z pierwszą odsłoną, niewiele się zmieniła. W dalszym ciągu brylowali Thomas Rousseaux i Karol Butryn, Rodrigo Quiroga i Bartłomiej Krulicki wykorzystywani byli sporadycznie. To jednak wystarczało na słabo dysponowanych gości. Dopiero kiedy w Assseco Resovii przebudził się Mateusz Mika, podopieczni trenera Cretu zdołali dojść do głosu. Mimo to, ostatnie słowo należało do GKS-u. Błędy Jakuba Jarosza i Thibault Rossarda w końcówce seta kosztowały przyjezdnych porażkę w secie.
Na trzecią partię gospodarze wyszli wyraźnie uskrzydleni. Doskonała gra w obronie i skuteczność w ataku Karola Butryna, umożliwiły katowiczanom mocne otwarcie (5:1). Przyjezdni byli kompletnie bezradni. Trener Gheorghe Cretu prosił o przerwy, jednak nie potrafił znaleźć rozwiązania na problemy swojej drużyny. W połowie seta na placu gry po raz pierwszy pojawił się Rafał Buszek, strata do miejscowych była wówczas bardzo wyraźna (8:14). Niewiele pomogła zmiana na rozegraniu i wejście Łukasza Kozuba. Osamotniony w ofensywie Jakub Jarosz nie był w stanie poderwać kolegów do odrabiania strat. Asseco Resovia Rzeszów w końcówce trzeciej partii nie sprawiła rywalom większych problemów, zasłużenie przegrywając całe spotkanie w trzech setach. Przegrana mocno skomplikowała sytuację pasów w ligowej tabeli. Awans tej ekipy do fazy play-off wydaje się mało prawdopodobny.
GKS Katowice - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:21, 25:23, 25:18)
GKS: Kohut, Komenda, Krulicki, Rousseaux, Quiroga, Butryn, Mariański (libero) oraz Sobański, Woch, Depowski, Fijałek.
Asseco Resovia: Rossard, Shoji, Smith, Możdżonek, Jarosz, Mika, Masłowski (libero) oraz Schulz, Lemański, Perry, Kozub.
MVP: Karol Butryn (GKS Katowice).
ZOBACZ WIDEO Sebastian Mila o odejściu Piszczka: "Mam nadzieję, że uda się go zastąpić"