Pierwsza część rundy zasadniczej PlusLigi była bardzo dobra w wykonaniu Cerradu Czarnych Radom. Wysoka, czwarta pozycja w tabeli zaowocowała udziałem w ćwierćfinale Pucharu Polski. W nim podopieczni Roberta Prygla nie wykorzystali jednak atutu własnej hali, przegrywając z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie 1:3. Walkę podjęli właściwie tylko w trzecim, wygranym secie. W pozostałych trzech nie mieli zbyt wiele do powiedzenia.
- Moim zdaniem, to był nasz najgorszy mecz w tym sezonie - nie owijał w bawełnę trener gospodarzy. - 25 zagrywek zepsutych i 12 błędów w ataku, 37 błędów oddaliśmy przeciwnikowi na 98 zdobytych przez niego punktów, więc jest to wynik bardzo zły - wyliczał Prygiel. - To mnie bardzo niepokoi. Rzadko kiedy mamy pięć, osiem procent błędów, a tu aż 15 procent błędów w ataku, to jest zdecydowanie za dużo. Co najgorsze, praktycznie każdy z zawodników popełnił równą liczbę tych błędów. Wielka szkoda, mieliśmy inne oczekiwania odnośnie pucharu - kontynuował.
Od kilku dni media społecznościowe Czarnych przypominały o okrągłej, dwudziestej rocznicy zdobycia Pucharu Polski przez klub, będącej największym sukcesem w jego historii, sugerując tym samym być może powtórzenie tego osiągnięcia. Do Wrocławia, na Final Four, Wojskowi jednak nie pojadą.
Zagrywka była tym elementem, który od razu rzucał się w oczy w środowym starciu. - Gramy u siebie, psujemy 25 zagrywek przy czterech asach, przeciwnik psuje 13 przy dziesięciu asach. Proporcja zdecydowanie nierealna, jeżeli gra się we własnej hali - powtórzył Prygiel.
ZOBACZ WIDEO Boruc wrócił do bramki Bournemouth. "To prezent z okazji Dnia Dziadka"
- Zdecydowanie przegraliśmy zagrywką i przyjęciem. Nie potrafiliśmy odrzucić rywala od siatki, słabo serwowaliśmy, dużo błędów, a Zawiercie wręcz odwrotnie - bardzo duża presja na zagrywce, mało błędów, dużo asów - przyznał Wojciech Żaliński.
- Gram w Czarnych od pięciu lat i przypominam sobie już takie mecze, w których psuliśmy powyżej 20 zagrywek, i które kończyły się tak jak ten, czyli przegraną 1:3 lub nawet 0:3. Z taką zagrywką nie mieliśmy prawa podjąć równorzędnej walki - nie ukrywał przyjmujący.
Okazję do rewanżu na Jurajskich Rycerzach radomska drużyna będzie miała 7 lutego, kiedy ponownie w Hali MOSiR-u zmierzy się z tym rywalem. - Jestem pewien, że w zespole będzie duża złość i chęć rewanżu, bo przepadł nam bardzo fajny turniej, na który pracowaliśmy pół sezonu - podkreślił Żaliński. - Byliśmy blisko, odpadliśmy i na pewno będziemy o tym pamiętać. Za dwie kolejki mierzymy się w tej hali ponownie z tym samym przeciwnikiem i jestem pewien, że nie zagramy już tak źle. To dobra nauczka na przyszłość - zakończył.