Belgowie nie przerazili się mroźnego o tej porze roku Kazania i zaczęli pierwszego seta z przytupem, od nieznacznej przewagi (8:9), by potem dzięki sprawnemu blokowi i zaskakującej zagrywce wyjść na pokaźniejsze prowadzenie 18:14. Kapitalne zawody rozgrywali Lou Kindt oraz Ruben Van Hirtum, zaś w kadrze gospodarzy na sto procent grał tak naprawdę tylko Maksim Michajłow. Cała reszta, zwłaszcza Earvin Ngapeth i wracający do zdrowia po urazie Matthew Anderson, wydawała się średnio zainteresowana wynikiem pierwszego seta, wygranego przez klub z Roeselare do 20.
Wystarczyło, by przed drugim setem klubowi mistrzowie Europy zebrali się w kole i przekazali sobie kilka słów motywacji, by kolejna część meczu wyglądała nieco inaczej. Role się odwróciły i to Zenit zaczął od demonstracji siły: Anderson zaczął kąsać rywali serwisem, a środkowi Artiom Wolwicz i Aleksiej Kononow byli nieomylni w ataku. Knack nie był w stanie utrzymać 63 procent skuteczności, gdy blok Zenita zaczął szybko przewidywać zagrania Bretta Walsha (13:8). Rosyjski zespół utrudnił Belgom rozgrywanie akcji na tyle, że set zakończył się szybko i bez sensacji.
Siatkarze Stevena Vanmedegaela wyraźnie odczuli wzrost mobilizacji u faworytów, ale od czasu do czasu stawiali się Zenitowi, choćby przez zagrywki Rune Fastelanda. Największa różnica w jakości obu zespołów tkwiła w rozegraniu, tego dnia Aleksander Butko dużo częściej imponował fantazją i szybkością niż jego vis a vis Walsh (13:6). Michajłow kończył niemal wszystko, co dostał pod rękę od swojego rozgrywającego, czego nie można było powiedzieć choćby o Matthijsie Verhannemanie. Zespół z Rosji wykonał zaledwie jeden punktowy blok, a i tak sprawił, że atak Knacka spadł do poziomu poniżej 40 procent, co odbiło się na końcowym wyniku partii (25:18).
ZOBACZ WIDEO Jakie są marzenia Kubicy? "Zrobienie dobrej roboty i pozostanie w F1 na dłużej"
Władimir Alekno uznał, że jego drużyna na tyle kontroluje wynik spotkania, że posłał rezerwowego Andrieja Surmaczewskiego w miejsce Andersona. To sprawiło, że przyjezdni nieco odżyli i coraz częściej przekładali swoją aktywności w obronie na udane kontry. Wystarczyło, by kilkukrotnie uruchomiono Michajłowa na skrzydle i wynik stał się nieco bardziej korzystny dla Zenita, ale chwilę później Knack odżył po wejściu Samuela Holta (14:12). Do Michajłowa dołączył nieco później Ngapeth, który nadrabiał energią ataków swoje niedociągnięcia w odbiorze zagrywki. Kwestię końcowego wyniku meczu wyjaśniła seria zagrywek Wolwicza, która wytrąciła z rąk Belgów wszelkie możliwe bronie. Przyjezdni zdołali jeszcze urwać kilka punktów przez dekoncentrację pewnych zwycięstwa rywali, ale spotkanie zakończyło się po serwisie Walsha w siatkę.
Zenit Kazań - Knack Roeselare 3:1 (20:25, 25:18, 25:18, 25:20)
Zenit: Andreson, Wolwicz, Ngapeth, Kononow, Butko, Michajłow, Werbow (libero) oraz Alekno L., Surmaczewski,
Knack: Walsh, Coolman, Verhanneman, Van Hirtum, Kindt, Fasteland, Dejonckheere (libero) oraz Holt S., Depovere
Tabela grupy A Ligi Mistrzów:
Drużyna | Mecze | Sety | Punkty |
---|---|---|---|
Zenit Kazań | 4-0 | 12:1 | 12 |
United Volleys Frankfurt | 1-2 | 5:6 | 4 |
Knack Roeselare | 1-3 | 7:11 | 3 |
Halkbank Ankara | 1-2 | 4:8 | 2 |