Ciąg dalszy kryzysu PGE Skry Bełchatów. Robert Kaźmierczak: Musimy wejść do szóstki. Nie ma wytłumaczeń

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry z trenerem Roberto Piazzą
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry z trenerem Roberto Piazzą

PGE Skra Bełchatów przegrała z Indykpolem AZS Olsztyn 1:3, pokazując, że kryzys nie minął. - Czekamy na zwycięstwa i wszystkich zdrowych zawodników - skwitował Robert Kaźmierczak, statystyk zespołu.

PGE Skra Bełchatów w tym sezonie mocno faluje. O ile ostatnie wyniki można w pewnym stopniu usprawiedliwić sporymi problemami kadrowymi, tak początki w wykonaniu tego zespołu były bardzo nierówne.

W Olsztynie wciąż grać nie mogli Mariusz Wlazły (wchodził tylko na podwyższenie bloku) i Artur Szalpuk, dodatkowo urazu nabawił się Milad Ebadipour, na tyle poważnego, że nawet nie znalazł się w meczowym składzie. Roberto Piazza nie miał do dyspozycji na środku też Davida Fiela. Jedynymi rotacjami było wprowadzanie Roberta Milczarka do drugiej linii na przyjęcie oraz zmiana rozgrywającego.

Choć bełchatowianie byli poważnie osłabieni, wygrali pierwszą partię i niewiele brakowało, by sięgnęli również po kolejną. - Na pierwszy rzut oka na końcowym wyniku zaważył drugi set. Mieliśmy przewagę, prowadziliśmy pięcioma punktami, gra nam się załamała. Końcówka rządzi się swoimi prawami, błędy w ostatnich akcjach, ale też sporo widowiskowych wymian, które podobały się kibicom. To taki smaczek, końcówka powyżej 30 punktów. Wcześniej nie wykorzystaliśmy sytuacji i nie doprowadziliśmy do wygrania seta. Później gra się załamała, falowaliśmy, ciężko na tym poziomie później gonić, bo każdy błąd napędza rywali - tłumaczył Robert Kaźmierczak, scout PGE Skry.

ZOBACZ WIDEO Andrzej Strejlau o hejcie w internecie. "To co się dzieje w social mediach jest czasami nie do przyjęcia"

- Dla nas to kolejny, niesamowity cios, bo straciliśmy trzy punkty. Nie ma tu co szukać wytłumaczeń. Jesteśmy w takim momencie, że nie mamy trzech podstawowych skrzydłowych i nie zmienimy tego. Nie patrzymy na to, ale na to, co możemy zrobić lepiej, żeby z kolejnym trudnym rywalem zdobyć punkty - dodał.

ZOBACZ TEŻ: Trzech liderów debiutuje w gronie najlepszych. Szóstka 17. kolejki PlusLigi według WP SportoweFakty

Na razie nie wiadomo, kiedy poszczególni zawodnicy wrócą do gry, a liga nie zwalnia. - Pewnych rzeczy nie przeskoczymy, jeśli jest problem ze zdrowiem. Wierzę, że się pozbieramy, bo na pewno tego bardzo chcemy. Myślę, że gdybyśmy to zrobili, to każdy kolejny krok wyżej będzie nam lepiej smakował. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że już naprawdę czekamy na zwycięstwa i wszystkich zdrowych zawodników. Wierzę, że jeszcze się uratujemy w tym sezonie - podkreślił statystyk bełchatowian.

PlusLiga i rozgrywki Ligi Mistrzów toczą się dalej, a kalendarz nie sprzyja. PGE Skra zagra teraz z Jastrzębskim Węglem, a następnie z Asseco Resovią Rzeszów. - To, że Trefl przełożył mecz, to dla nas dobrze, bo gralibyśmy osłabieni. W marcu mam nadzieję, że już będziemy w najsilniejszym składzie. Trochę nam brakuje też w Lidze Mistrzów do awansu, ale tam wszystko jest do zrobienia. Nie ma co myśleć negatywnie, musimy wierzyć, że nam się uda to osiągnąć. Mam nadzieję, że każdy z zawodników w to wierzy. Po to tu jesteśmy, żeby z takiej sytuacji wyjść. Nie mamy problemów wewnątrz drużyny, tylko kłopoty z jakością - wyjaśnił.

Bełchatowianie utrzymują się wciąż w Top 6 tabeli PlusLigi, ale muszą się oglądać za siebie, bo rywale radzą sobie na tyle dobrze, że ich dystans raczej się zmniejsza. - Patrzymy, szczególnie z każdym kolejnym meczem, kiedy wszystko się zawęża. Jest tylko sześć miejsc, a do tej szóstki po prostu musimy wejść. Nie ma wytłumaczeń. Zrobimy to na pewno - zakończył.

ZOBACZ TEŻ: Błysk Jakuba Ziobrowskiego, jurajski duet w formie. Punkty, bloki, asy 17. kolejki PlusLigi

Źródło artykułu: