Liga Mistrzów: wściekły Jakub Kochanowski. "Czujemy się, jakby nas ktoś okradł"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Jakub Kochanowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Jakub Kochanowski

- Uwierzcie mi, nie da się zachować chłodnej głowy po takiej sytuacji - mówił Jakub Kochanowski, środkowy PGE Skry Bełchatów, tuż po zakończeniu nerwowego spotkania Ligi Mistrzów z Treflem Gdańsk. Mistrzowie Polski przegrali w Ergo Arenie 2:3.

Z całego spotkania najbardziej kibicom i zawodnikom z Bełchatowa utkwiła akcja przy stanie 14:13 dla PGE Skry, kiedy to Marcin Janusz po stronie Trefla, popełnił ich zdaniem błąd podwójnego odbicia. Gwizdek sędziego Igora Porvaznika ze Słowacji milczał, a akcję wygrali gdańszczanie.

- To była zdecydowanie wściekłość. Uważam, i nie będę tego ukrywam, że to była podwójna piłka. Czujemy się, jakby ktoś nas okradł z awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, bo w tej sytuacji będzie nam piekielnie trudno - powiedział Jakub Kochanowski.

Dwie kolejne piłki również wygrali gospodarze, dzięki czemu zwyciężyli w tie-breaku 16:14 i w całym meczu 3:2, dzięki czemu zapewnili sobie awans do 1/4 finału Ligi Mistrzów. Poziom emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych, w ostatniej partii był niezwykle wysoki.

ZOBACZ WIDEO Wraca Liga Mistrzów! Tottenham faworytem w starciu z Borussią Dortmund

Liga Mistrzów: Zenit Kazań wygrał we Frankfurcie i wciąż jest bez straty punktu. 28. zwycięstwo z rzędu obrońcy tytułu!

- Moglibyśmy analizować każdą akcję tie-breaka, w której moglibyśmy zrobić coś lepiej. Końcówka wyglądała jak widzieliśmy. Warto skupić się na tym tie-breaku od stanu 14:13, kiedy mieliśmy piłkę meczową w górze i jej nie wykorzystaliśmy. Później, uwierzcie mi, nie da się zachować chłodnej głowy po takiej sytuacji. Nie dziwi mnie to, że przegraliśmy, bo bardzo ciężko jest skupić się na dobrej siatkówce w takim momencie - tłumaczył środkowy PGE Skry Bełchatów.

Drużyna trenera Roberto Piazzy niejako "wróciła" do gry dopiero po pierwszej godzinie rywalizacji w Gdańsku. Pierwszą partię przegrała do 22, a drugą do 26. Dwie kolejne udało jej się wygrać 25:21 i 25:18.

- W pierwszym secie zdecydowanie zawodnicy Trefla nas stłamsili, nie mieliśmy nic do powiedzenia. Przez większość drugiego seta było to samo i dopiero w jego trakcie mieliśmy zryw, który do końca meczu pozwolił nam grać lepiej. W tamtym okresie Trefl prezentował się lepiej od nas, dlatego kontrolował to spotkanie na początku - przyznał Kochanowski.

21-letni zawodnik ma za sobą kolejny bardzo dobry mecz w barwach PGE Skry. Skończył 16 z 20 ataków, a ponadto dołożył cztery asy serwisowe. W połączeniu z dwoma punktowymi blokami dało to aż 22 punkty.

- Nie ukrywam, że ogólnie każdego dnia siatkówka sprawia mi radość, gra się lepsze mecze lub gorsze. Cieszę się, że wyszedł mi ten mecz, bo to daje poczucie, że pomaga się drużynie, ale koniec końców to nie ma znaczenia, bo liczy się to, jak zagra cała drużyna. A ja nie byłem w stanie jej pomóc na tyle, żebyśmy byli w stanie wygrać ten mecz - mówił z żalem.

Z drugiej strony bełchatowianie mieli bardzo ograniczone możliwości, jeśli chodzi o rotowanie składem. Ze względu na rozmaite kontuzje, trener Piazza mógł dokonać tylko zmiany na przyjęciu z Robertem Milczarkiem do drugiej linii. To też należy wiąć pod uwagę.

- Gralibyśmy lepszą siatkówkę, gdybyśmy byli w pełnym składzie. Niekoniecznie skład na boisku musiałby być inny, ale chcielibyśmy też móc przeprowadzić kilka normalnych treningów. Tego nam brakuje. Trudno budować formę, gdy nie trenujesz na pełnych obrotach. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale mamy ogromnego pecha w tym sezonie. Zmagamy się nie tylko z przeciwnikami, ale też z własnymi problemami, których mamy bardzo dużo - zakończył Kochanowski.

PGE Skra Bełchatów definitywnie jeszcze nie straciła szansy na wyjście z grupy D, ale teraz nie wszystko już zależy od żółto-czarnych. Oczywiście warunek konieczny to zwycięstwo w ostatniej kolejce z Berlin Recycling Volleys, ale do tego musiałyby też korzystnie ułożyć się wyniki w innych grupach (więcej na ten temat).

Źródło artykułu: