Patryk Niemiec: Takie zwycięstwa trzeba wywalczyć serduchem

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: atakuje Patryk Niemiec
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: atakuje Patryk Niemiec

Dla tego zawodnika awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów to jeden z największych sukcesów w karierze. Patryk Niemiec również miał wkład w zwycięstwo Trefla Gdańsk w czwartkowym spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów.

Gdańszczanie pokonali mistrzów Polski 3:2 i to - w połączeniu ze zwycięstwem Berlin Recycling Volleys z Greenyardem Maaseik - daje im awans do najlepszej ósemki Champions League na kolejkę przed zakończeniem fazy grupowej (więcej o meczu).

- Mamy pewne pierwsze miejsce. Wow, to niesamowite uczucie. Nie znaczy to oczywiście, że teraz zamierzamy się rozprężyć i odpuścić następne spotkania. W żadnym z nich nie poddamy się - powiedział Patryk Niemiec.

Był to już czwarty mecz pomiędzy Treflem a PGE Skrą w tym sezonie. Jednak dopiero po raz pierwszy gdańskim lwom udało się odnieść zwycięstwo. Tym cenniejsze, że niesie za sobą "nagrodę" w postaci awansu do fazy play-off.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz dał popis na Dakarze. Były pilot był pod wrażeniem

- W końcu ich przełamaliśmy. Mam teraz nadzieję, że to utrzymamy, bo przecież jeszcze przynajmniej raz z nimi zagramy (w PlusLidze - przyp. red.). Oby z lepszym wynikiem, choć tak naprawdę zwycięstwo 3:2 też ogromnie cieszy - zaznaczył środkowy Trefla Gdańsk.

Meczowi towarzyszył ogromny ładunek emocjonalny, zwłaszcza w piątej partii, w której walka toczyła się punkt za punkt i doszło do gry na przewagi. Wtedy ważne jest to, by zapanować nad nerwami, choć to nie jest łatwe.

- W paru momentach się rozluźnialiśmy aż za bardzo. Trzeba nad nimi zapanować, umieć się wyciszyć. Nawet gdy piłka meczowa jest w górze, nie można dać się ponieść i należy skończyć to spokojnie. Choć wiadomo, łatwo się mówi - skomentował niespełna 22-letni zawodnik.

Dla Patryka Niemca była to kolejna okazja, by sprawdzić się na tle środkowych światowej klasy. Po drugiej stronie siatki wystąpili przecież mistrzowie świata - Karol Kłos i Jakub Kochanowski.

- Niekiedy obaj z tych piłek dokonywali rzeczy niemożliwych. Ale w takich meczach to już nie o umiejętności chodzi. Tak jak sobie powiedzieliśmy, takie zwycięstwa trzeba już wywalczyć serduchem - zakończył gracz Trefla, który w czwartkowy wieczór zdobył 13 punktów.

Drużynę trenera Andrei Anastasiego czeka jeszcze wyjazd do Maaseik na mecz z Greenyardem (27 lutego, godz. 20:30), ale niezależnie od rozstrzygnięcia w Belgii, gdańszczanie zakończą zmagania w grupie D na pierwszym miejscu (zobacz tabele grup).

Komentarze (0)