Liga Mistrzów: PGE Skra Bełchatów w trudnej sytuacji, choć jeszcze z szansą na awans. "Czujemy rozgoryczenie"

WP SportoweFakty / Karina Stańczyc / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Karina Stańczyc / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

- Z trzema porażkami trudno będzie awansować dalej, ale jeśli są jeszcze jakieś szanse, będziemy walczyć - mówił na gorąco po przegranym 2:3 meczu z Treflem Gdańsk przyjmujący PGE Skry Bełchatów Piotr Orczyk.

- Kalkulator? Mam w telefonie, ale szczerze mówiąc myślałem, że porażka eliminuje nas z dalszej gry. Tak czy inaczej z trzema przegranymi na koncie będzie ciężko awansować. Ale jeśli są jakieś szanse, będziemy walczyć - zapowiedział 25-letni zawodnik.

Taką szansę jeszcze bełchatowianie mają, ale musi się na to złożyć kilka elementów. Przede wszystkim muszą w ostatniej kolejce grupowej, 27 lutego, pokonać u siebie Berlin Recycling Volleys. Im wyżej, tym lepiej. Ponadto muszą liczyć na to, że zajdą przynajmniej dwa z następujących zdarzeń: Halkbank Ankara przegra z Zenitem Kazań, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ulegnie Cucine Lube Civitanova, Chaumont VB okaże się słabsze od ACH Volley Ljubljana a Tours pokona Dynamo Moskwa.

Czytaj także: Liga Mistrzów: Trefl Gdańsk w wybitnym gronie. Reszta polskich drużyn stoi przed wyzwaniem

W czwartek PGE Skra Bełchatów przegrała w Gdańsku z Treflem 2:3 po bardzo nerwowej końcówce. Choć Piotr Orczyk przyznał, że jest podwójnie rozgoryczony, te dwa wygrane sety sprawiły, że mistrzowie kraju nie pożegnali się definitywnie z myślami o awansie do ćwierćfinału.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Strach przed śmiercią schodzi w rajdach na dalszy plan

- Mimo tego słabego początku meczu i pierwszych dwóch setów, potrafiliśmy się podnieść, złapać trochę wiatru w żagle i odwrócić kolejne partie na naszą korzyść. Szkoda tylko, że w decydującym momencie zabrakło decydującego słowa i przegraliśmy po raz kolejny. Sam jestem bardzo niezadowolony ze swojej postawy i czuję podwójne rozgoryczenie z tej przegranej - oznajmił.

W nawiązaniu walki pomogły m.in. dobra postawa zarówno Renee Teppana na prawym skrzydle, jak i solidna dyspozycja środkowych, a także zagrywka, dzięki której bełchatowianie punktowali aż trzynastokrotnie.

- Zagrywka funkcjonowała całkiem dobrze, odrzucaliśmy przeciwników, choć trenowaliśmy tylko rano przed meczem. Mimo tego potrafiliśmy się odnaleźć, a to różnie wygląda, gdy nie zawsze można się zapoznać z halą. Tym razem wyglądało to dobrze. Przyjęcie było na lepszym poziomie niż miał je Trefl - analizował Orczyk.

Trener Roberto Piazza po spotkaniu przyznał, że jego podopieczni (ci, którzy byli zdrowi i mogli zagrać) zagrali całkiem niezły mecz, a gdyby zdrowie sprzyjało PGE Skrze, zespół znajdowałby się w zupełnie innej sytuacji.

- Jeśli trener uważa, że graliśmy na dobrym poziomie, to może tak było. Trudno mi to ocenić, być może ostatnie mecze mimo niedobrych wyników graliśmy faktycznie nieźle. Ale trafialiśmy też na dobrze dysponowane drużyny i stąd te wyniki. Z pewnością musimy jednak zacząć wygrywać - zakończył przyjmujący bełchatowian.

Czytaj także: [urlz=/siatkowka/805091/liga-mistrzow-wsciekly-jakub-kochanowski-czujemy-sie-jakby-nas-ktos-okradl]Liga Mistrzów: wściekły Jakub Kochanowski. "Czujemy się, jakby nas ktoś okradł"

[/urlz]Tymczasem mistrzowie Polski wciąż jeszcze nie są pewni miejsca w pierwszej szóstce po fazie zasadniczej PlusLigi, które daje bezpośredni awans do ćwierćfinału fazy play-off. Okazja na podbudowanie się już w niedzielę, kiedy to do Hali Energia przyjedzie Cuprum Lubin.

Komentarze (0)