Promyk nadziei w PGE Skrze Bełchatów. "Chcemy, aby inne drużyny bały się nas"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów

Dzięki wygranej w meczu z Cuprum Lubin mistrzowie Polski przełamali serię 6 porażek z rzędu. Optymistyczną wiadomością dla sympatyków PGE Skry jest też powrót do gry po kontuzji podstawowego przyjmującego, Milada Ebadipoura.

Po porażkach w meczach ligowych z Indykpolem AZS-em Olsztyn (1:3), Jastrzębskim Węglem (1:3) i Asseco Resovią Rzeszów (1:3), a także przegranych pojedynkach w Lidze Mistrzów z Berlin Recycling Volley (0:3), Greenyard Maaseik (2:3) i Treflem Gdańsk (2:3) mistrzowie Polski w końcu przełamali się. W meczu 20. kolejki PlusLigi przed własną publicznością pokonali Cuprum Lubin 3:1 (relację można przeczytać TUTAJ).

Chociaż PGE Skra Bełchatów była zdecydowanym faworytem tego spotkania, to w pewnym momencie zdobycie kompletu punktów wcale nie było takie oczywiste. Gra gospodarzy zaczęła psuć się zwłaszcza w drugiej partii, w której na wydarzenia na boisku zmianą zareagował Roberto Piazza. Przy stanie 14:9 dla lubinian Piotra Orczyka na przyjęciu zmienił Milad Ebadipour, który tym samym powrócił do gry po kontuzji. Zespół z centralnej Polski ostatecznie przegrał drugiego seta, ale w kolejnych to on przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

- Osobiście nie jestem zadowolony z naszej gry, zarówno swojej, jak i całej drużyny, ale najważniejsze są 3 punkty, które zdobyliśmy - przyznał po meczu Milan Katić. - Milad jest bardzo dobrym zawodnikiem i niezwykle ważnym ogniwem naszego zespołu. Doskonale było to widać właśnie w meczu z Cuprum, w którym wszedł i bardzo nam pomógł. Zdrowie jest najważniejsze, jak jesteśmy zdrowi, to możemy wszystko. Teraz trzeba walczyć o możliwość gry w fazie play-off i sprawić, żeby inne drużyny bały się nas - dodał serbski przyjmujący.

ZOBACZ WIDEO: Furman zasłużył na karę? "Jeżeli to zrobił, powinien ponieść konsekwencje"

Milad Ebadipour w spotkaniu z Cuprum zdobył 9 punktów (7 atakiem i 2 blokiem). Jak sam mówi, potrzebuje jeszcze trochę czasu, aby powrócić do pełni sił. - Właściwie od razu, kiedy wszedłem na boisko, poczułem ból pleców i bardzo się tym zmartwiłem. To był przecież mój pierwszy mecz po kontuzji. W dalszej części gry wszystko było już jednak w porządku. Teraz muszę pracować dzień po dniu i to zdecydowanie ciężej niż inni zawodnicy. Oczywiście, nie jestem gotowy do gry na 100 procent, potrzebuję jeszcze trochę czasu, by wrócić do optymalnej formy. Jestem jednak gotowy, aby w razie potrzeby pomóc drużynie - przyznał Ebadipour.

Za sprawą zwycięstwa PGE Skra powróciła do czołowej "szóstki" PlusLigi, która daje możliwość gry w fazie play-off. W tej chwili bezpośrednim rywalem w tej walce jest GKS Katowice - obie ekipy mają w tym momencie po 27 punktów (z tym, że bełchatowianie mają jedno zaległe spotkanie do rozegrania). - Bardzo potrzebujemy zwycięstw i punktów, bo jeśli chcemy grać w fazie play-off, musimy teraz wygrywać wszystkie mecze - mówił irański przyjmujący żółto-czarnej drużyny.

Kolejne spotkanie mistrzowie Polski rozegrają już w najbliższą środę, 20 lutego (godz. 20:30) w Warszawie, gdzie zmierzą się z aktualnym wiceliderem tabeli, ONICO. - Szykuje się naprawdę ciężki mecz, musimy zagrać na 100 procent swoich możliwości. Na pewno będzie walka - zapowiedział Milan Katić.

Czytaj także: Siatkarz Pana Boga. Jakub Wachnik: Musiałem dotknąć dna, by poprosić Boga o pomoc 

Komentarze (0)