PGE Skra Bełchatów potrzebowała dwóch setów do awansu. Wszystko wyglądało obiecująco, ale nadal nie tak dobrze, jak przed tygodniem, kiedy zespół grał przed własną publicznością i pokonał Zenit Sankt Petersburg 3:1.
- Mecz nie był dla nas prosty. Wiedzieliśmy, że mierzymy się z dosyć silną drużyną, a z rosyjskimi ekipami zawsze gra się ciężko. Do tego Georg Grozer robił niesamowite rzeczy, jak zresztą w każdym spotkaniu. Cieszę się, że cały zespół mógł się przeciwstawić Zenitowi - powiedział Mariusz Wlazły na łamach strony klubowej.
PGE Skra miała przewagę, ale i tak ją w końcu oddawała, przez co przegrała 1:3 i musiała walczyć w złotym secie. - Faktycznie czasami gra nam się nie układała, zabłądziliśmy w rzeczach taktycznych, ale najważniejsze, że wygraliśmy ostatniego seta. Nie chcieliśmy jednak do niego doprowadzić, bo zaliczka była spora. Ale stało się i na pewno cieszymy się z tego zwycięstwa - zapewnił kapitan.
ZOBACZ WIDEO Znakomite nastroje przed spotkaniem z Austrią. "Jerzy Brzęczek nie może tego zepsuć"
Czytaj też:
-> Liga Mistrzów: siatkarze PGE Skry w półfinale. Zobacz ich radość po meczu w Rosji
-> "Kocham Polskę". Aleksiej Spiridonow "pozdrawia" polskich kibiców
- W rewanżu z Zenitem nie było lidera, który ciągnąłby zespół do przodu, ale takie osoby się wymieniały i w trudnych momentach brały na siebie odpowiedzialność i podrywały zespół. Potrafiliśmy się podnieść jako drużyna i w najważniejszym momencie odnieść zwycięstwo - dodał.
Wlazły w swojej bogatej i obfitującej w sukcesy karierze nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów. - Dlatego w tym sezonie moje marzenie cały czas jest realne. Każdy z nas walczy o swoje marzenia, ja również! - zakończył.
Półfinałowym rywalem będzie Cucine Lube Civitanova albo Dynamo Moskwa.