Liga Narodów Kobiet. USA - Polska: Kontrowersja w końcówce meczu. Biało-Czerwone straciły ważny punkt

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: atakuje Annie Drews
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: atakuje Annie Drews

Niewiele zabrakło, a mecz reprezentacji Polski siatkarek z USA w Lidze Narodów mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Biało-Czerwone przegrały 1:3, ale Amerykanki miały piłkę meczową w kontrowersyjnych okolicznościach.

Chodzi o sytuację przy stanie 24:24 w czwartym secie. Sędzia Jiang Liu z Chin pozwolił Michelle Bartsch-Hackley na wykonanie zagrywki gwizdkiem, ale uczynił to w tym samym momencie, gdy w hali w Nanjing rozbrzmiała syrena oznaczająca przerwę na żądanie, o którą poprosił trener Jacek Nawrocki.

Sprawdź tabelę po meczu USA - Polska

Druga arbiter Joo-Hee Kang z Korei Południowej najpierw prawdopodobnie pozwoliła polskiemu szkoleniowcowi na wzięcie czasu, ale po chwili, gdy zobaczyła, że jednak gra będzie się toczyć, wycofała swoją decyzję. Zaskoczona całym zamieszaniem Magdalena Stysiak złapała piłkę, a pierwszy sędzia przerwał grę i przyznał punkt dla reprezentacji USA pokazując błąd piłki rzuconej. Czas dla Polek trener Nawrocki wziął więc po tej akcji.

- Nerwy wzięły górę. Podpaliłam się trochę po serii udanych zagrywek. Mój ostatni serwis nie wyszedł. Ale potem dla mnie była to niezrozumiała sytuacja. Trener poprosił o przerwę, było słychać syrenę i do tej przerwy nie doszło - tłumaczyła reprezentantka Polski. - Ale nie powinnam łapać tej piłki. Biorę tu całą winę na siebie i cały mecz na siebie. Jestem gotowa na konsekwencje - przyznała na antenie Polsatu Sport.

ZOBACZ WIDEO Niezniszczalna. Joanna Jóźwik wygrała z kontuzją [cała rozmowa]

Czytaj również: Magdalena Stysiak: Irytuje mnie, gdy źle wyrzucę sobie piłkę

- Trener na pewno wziął czas na tablecie. Tablet to zarejestrował, było słychać syrenę, a sędzia pierwszy tego nie uznał albo nie dostrzegł. Niestety, akcja poszła, trener się wkurzył i krzyknął, Magda się zdezorientowała i tak się to skończyło - opisała Malwina Smarzek w wywiadzie dla TVP Sport.

Z kolei Joanna Wołosz nie ma pretensji do arbitra, ale jednocześnie zaznaczyła, że taka sytuacja, choć może się zdarzyć, nie powinna burzyć koncentracji w polskim zespole.

- Każdemu może zdarzyć się taki błąd. Nie wiem, czy ten czas był wzięty, czy doszło do jakiejś awarii. My nie możemy do tego podchodzić do tego tak, że łapiemy piłkę i przerywamy akcje, bo to sędzia jest od tego. Gdy piłka przechodzi przez siatkę i nie ma gwizdka, trzeba po prostu grać - uważa rozgrywająca reprezentacji Polski.

- Jest tak uzo dowodów na to, że ten czas był wzięty - tablet mój, sędziego, tablety pozostałych sędziów. Ale nie możemy nikogo winić. Nie możemy sprowadzać oceny całego spotkania do oceny jednej piłki - skomentował na antenie Polsatu Sport trener Nawrocki.

To jednak nie koniec turnieju dla Biało-Czerwonych. W czwartek o 9:00 rano polskiego czasu czeka je drugie spotkanie turnieju Final Six. Tym razem ich przeciwnikiem będzie Brazylia.

Komentarze (6)
avatar
Przemek Zyskowski
4.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a wielu jechało po Stysiak podczas turnieju 
avatar
Kazimierz Wieński
3.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Nawrocki jak czegoś nie spieprzy to jest chory !!!! 
avatar
Obserwatorek
3.07.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To sędzia decyduje czy gramy dalej czy przerwa na zadanie . Zawodniczki sa młode , to kolejna akcja która uczy pokory . 
avatar
Robertus Kolakowski
3.07.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Pechowe jak Polka. 
avatar
p_
3.07.2019
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
naciśnięcie przycisku czy zgłoszenie czasu przez tablet jest tylko zgłoszeniem, to sędzia decyduje o przerwaniu gry
więc możemy mieć tylko do siebie pretensje - trenera, który widocznie za póź
Czytaj całość