Spotkania pomiędzy Iranem a Polską od kilku sezonów elektryzują kibiców. Tym razem, w przeciwieństwie do meczu w fazie interkontynentalnej, opadły emocje związane z Michałem Kubiakiem czy Pouryą Fayazim, szczególnie, że tego pierwszego w Chicago nie ma.
Dla obu ekip starcie otwierające drugi dzień zmagań w Final Six Ligi Narodów było niezwykle ważne. Polacy mogli sobie zapewnić awans do półfinału, a Irańczycy chcieli zrobić wszystko, żeby w starciu z Brazylią mieć spokojną głowę i nie walczyć o życie. Mogli to sobie zapewnić zwyciężając za trzy punkty. Dla Biało-Czerwonych planem minimum były dwa sety.
Czytaj też:
-> Final Six Ligi Narodów. Vital Heynen wrzucił selfie z USA. Cały czas z uśmiechem
-> Uniwersjada 2019. Polacy zagrają w piątek o finał z Rosją. "Jesteśmy gotowi na wszystko"
Początek meczu nie ułożył się po myśli kadry Vitala Heynena, zawodnicy wyglądali, jakby środowy mecz dał im w kość fizycznie, a trener oddelegował do gry prawie tę samą szóstkę, zmieniając tylko atakującego, w porównaniu do wyjściowego składu z Brazylią.
ZOBACZ WIDEO Wyczekiwany debiut Leona coraz bliżej! "Jeśli trener tak zdecyduje, to zastąpię Bartosza Kurka na ataku"
Biało-Czerwoni potrzebowali dłuższej chwili, by dojść do lepszej dyspozycji. Nie do zatrzymania był Amir Ghafour, który świetnie radził sobie na prawym skrzydle. Polacy mieli problemy z przyjęciem, a także z pokonaniem bloku Irańczyków. Choć rzucili się w pogoń, rywale utrzymali przewagę do końca.
W drugiej partii Polacy rozkręcili się. Na wyższy poziom wszedł Bartosz Bednorz, a bezkonkurencyjni na środku, ponownie, byli Norbert Huber i Karol Kłos. Irańczycy starali się podnieść temperaturę, ciesząc się o kilka sekund za długo, zbyt ostentacyjnie w kierunku rywali, ale ci zupełnie nie reagowali.
Mniej więcej w połowie seta o challenge chciał poprosić Heynen, sędzia jednak nie do końca rozumiał Belga. Pojawiły się złość, nerwy i w efekcie czerwona kartka i punkt dla rywali. Od tej pory, dokładnie tak samo jak w meczu z Brazylią, Biało-Czerwoni zaczęli grać jak z nut. W tym szaleństwie jest metoda.
Marcin Komenda świetnie kierował grą Polaków, którzy pomagali sobie jeszcze znakomitą zagrywką. Zostawili w tyle zaskoczonych Irańczyków i wyrównali stan meczu.
Zespół Igora Kolakovicia nie miał wyjścia. Persowie musieli zacząć grać pewniej i agresywniej, żeby pozostać w meczu i turnieju. Milad Ebadipour emocjonalnie reagował, kiedy coś mu nie wychodziło, nieco opadł z sił Amir Ghafour. Irańczycy rozdawali karty, a Polacy nie marnowali prezentów od rywali.
Biało-Czerwonym brakowało już tylko seta do awansu do półfinału Ligi Narodów. Jak gąbka chłonęli kolejne rady od Vitala Heynena i wyszli na czwartą partię w pełni skupieni. Każdy z reprezentantów dołożył znaczącą cegiełkę do końcowego triumfu, a ostatni punkt w meczu zdobył Bartosz Kwolek.
Iran - Polska 1:3 (25:21, 18:25, 20:25, 22:25)
Iran: Marouf, Ghafour (22), Seyed (8), Shafiei (2), Ebadipour (10), Fayazi (11), Hazratpourtalatappeh (libero) oraz Yali, Ghaemi, Mojarad (7), Manavinezhad (3), Moazzen (libero).
Polska: Komenda (1), Muzaj (14), Kłos (11), Huber (13), Kwolek (8), Bednorz (22), Popiwczak (libero) oraz Łukasik (1), Janusz, Kaczmarek (6), Bołądź.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)