Mistrzostwa Europy siatkarzy. Słowenia - Polska. Łagodna wersja euforii. Kibice poniosą naszych rywali do zwycięstwa?

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Słowenii
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Słowenii

Fanatyczni kibice mają być ważną bronią reprezentacji Słowenii w półfinale mistrzostw Europy. Miejscowe media wierzą, że żywiołowy doping fanów zarażonych siatkarską euforią pomoże w pokonaniu Polski i wymarzonym awansie do finału turnieju.

[b]

Z Lublany - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty[/b]

- Nasi kibice są fantastyczni. Oni podnoszą poziom naszej gry - mówił nam przed piątkowym meczem trener Słoweńców, Alberto Giuliani. Zielona armia fanów ma być jednym z największych atutów współgospodarzy mistrzostw Europy w starciu z Polską. Gdyby spotkanie było rozgrywane na neutralnym terenie, pewnie mało kto wierzyłby, że Tine Urnaut, Klemen Cebulj i spółka pokrzyżują szyki mistrzom świata. Ale nie jest.

Miejscowe media właśnie w pomocy swoich kibiców widzą szansę na pokonanie Biało-Czerwonych. Wierzą, że tak jak w ćwierćfinale z Rosją 11-tysięczny tłum napędzi słoweńską drużynę do walki i poniesie do zwycięstwa. - My damy z siebie wszystko na boisku, a oni na trybunach. Jestem tego pewien - przekonywał Urnaut, kapitan drużyny.

- Ci kibice rzeczywiście pomagają drużynie. Bałkańskie zespoły zazwyczaj niewiele bronią, a Słoweńcy przeciwko Rosjanom bronili bardzo dobrze. Doping ich nakręcał, sprawiał, że podbijali więcej piłek, niż zwykle. Ważną rolę odgrywał atakujący Mitja Gasparini, który grał nierówno, ale po udanych akcjach reagował bardzo żywiołowo, podtrzymywał więź drużyny z publicznością - opowiadał Michał Gogol.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Michał Mieszko Gogol: Zagrywka jest największym atutem reprezentacji Słowenii

Czytaj także:
ME siatkarzy. Słoweńskie media żyją półfinałem turnieju. "Nikt nie ma większego serca"
ME siatkarzy. Słoweński trener ostrzega Polaków. "Spodziewajcie się piekła"

Drugi trener reprezentacji Polski porównał atmosferę w Stożice Arenie w Lublanie do tej panującej na meczach Warty Zawiercie. W ostatnim sezonie Polskiej Ligi Siatkówki "Jurajska Armia" zamieniła swoją halę w prawdziwą twierdzę, w której pokonała wielu faworytów.

Słoweńcy na razie pokonali jednego faworyta, teraz ostrzą sobie zęby na drugiego i są przekonani, że dzięki wsparciu kibiców ich ugryzienia będą bardziej bolesne. Nasi siatkarze przekonują jednak, że gorącej atmosfery się nie boją, bo są przyzwyczajeni do gry w takich warunkach.

- W czasie spotkania Słoweńców z Rosjanami widziałem, że fani kibicują zagorzale i chcą być dodatkowym zawodnikiem swojej drużyny. Da się to odczuć, ale jeśli my zagramy swoje, nie powinien być to dla nas problem - powiedział Marcin Komenda.

Tutejsze gazety w dzień półfinału piszą o ogólnonarodowej siatkarskiej euforii, ale tuż przed spotkaniem trudno było ją dostrzec. Na niespełna dwie godziny przed rozpoczęciem meczu wokół hali kręciło się o wiele mniej kibiców, niż w czasie meczów w Polsce, czy choćby przed spotkaniami Biało-Czerwonych w Holandii. Jeśli tak ma wyglądać narodowa euforia, to jest to z pewnością jedna z jej łagodniejszych wersji.

Komentarze (0)