W tym artykule dowiesz się o:
Słoweńscy kibice w większości Do tej pory w Holandii reprezentacja Polski czuła się, jakby grała u siebie. Polscy kibice podczas każdego meczu byli w większości i głośnym dopingiem wspierali Biało-Czerwonych. W Słowenii już tak raczej nie będzie. Nie dość, że podczas czterech z siedmiu meczów frekwencja była bardzo dobra, a w trzech pozostałych i tak całkiem niezła, to teraz bilety również wyprzedały się błyskawicznie. Ten kraj żyje sukcesem swoich siatkarzy.
Frekwencja podczas meczów Słowenii w Lublanie:
Lp. | Mecz | Faza | Frekwencja |
---|---|---|---|
1. | Rosja - Słowenia | ćwierćfinał | 11225 (komplet) |
2. | Słowenia - Rosja | faza grupowa | 10371 |
3. | Słowenia - Bułgaria | 1/8 finału | 8368 |
4. | Słowenia - Finlandia | faza grupowa | 7863 |
5. | Słowenia - Macedonia Północna | faza grupowa | 6181 |
6. | Turcja - Słowenia | faza grupowa | 6048 |
7. | Słowenia - Białoruś | faza grupowa | 4435 |
Doświadczony rozgrywający
Dejan Vincić swoją markę na światowych parkietach buduje już od kilku sezonów, a aktualnie można go wymieniać w gronie najlepszych na pozycji rozgrywającego. Polscy kibice znają go z występów w Pluslidze. Po nieudanym epizodzie w PGE Skrze Bełchatów, po kilku sezonach zakontraktowano go w Cerradzie Czarnych Radom.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Drzyzga o współpracy z Leonem. "Jest jednym z najlepszych na świecie"
Najlepszą rekomendacją niech będą słowa Wojciecha Żalińskiego (za plusliga.pl): Dejan to bardzo dojrzały facet. Odpowiedzialny, dorosły, poukładany, mąż, ojciec trójki dzieci. Wydaje mi się, że wielu młodych ludzi mogłoby się od niego uczyć a może nawet na nim wzorować, jak powinien zachowywać się i wyglądać mężczyzna - głowa rodziny. A poza tym, to niesamowicie waleczny typ. Cenię także jego poczucie humoru, bo nie tylko "ciągnie łaszka" z innych, lecz potrafi się śmiać także z samego siebie. Nieraz brakuje mu zdrowia, czasem także sił, ale ten gość nie umie odpuścić, nigdy tego nie robi. Ma bałkański charakter, gorący, niby spokojny lecz tylko do czasu. Gdy ktoś go wkurzy, potrafi wybuchnąć i wtedy lepiej zejść mu z drogi, bo nie będzie już takim łagodnym ojcem dzieciom.
Niesamowita gra środkiem
Alen Pajenk to kolejny ze Słoweńców, który szlify zbierał m.in. w Polsce. Wygląda na to, że sami "wychowaliśmy" sobie naszych półfinałowych rywali. Środkowy grał w Jastrzębskim Węglu oraz aktualnie jest zawodnikiem Cerradu Czarnych Radom.
Jest zawodnikiem kompletnym, jego współpraca z Vinciciem jest dopracowana w najmniejszych szczegółach. Ma bardzo trudną zagrywkę i świetnie działa w bloku. Duży progres robi też młodszy z pary podstawowych środkowych, czyli Jan Kozamernik.
Włoskie doświadczenia
Słoweńscy siatkarze w większości nie mają okazji walczyć w rodzimej lidze, a wszystko przez to, że nie prezentuje ona zbyt wysokiego poziomu. Nic więc dziwnego, że szlify zbierają zagranicą, wielu z nich trafia do Serie A, która uznawana jest za najlepszą na świecie. Klemen Cebulj gra w Trentino, Tine Urnaut miał okazję grać w tym samym klubie, a także m.in. w Modenie oraz Latinie. Jan Kozamernik był związany z Trentino oraz Revivre Milano, natomiast Jani Kovacić z Rawenną. Doświadczony atakujący Mitja Gasparini grał w Weronie, a potem postawił już na grę w Azji.
Brak presji: mogą, nic nie muszą
Słoweńcy do wąskiego grona faworytów mistrzostw się nie zaliczali. Sprawili zawód, przegrywając z Macedonią, ale zrobili ogromną niespodziankę eliminując Rosjan. Oczywiście, apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale też to, co reprezentację Słowenii wyróżnia, to czerpanie garściami z kolejnych doświadczeń. Zespół ten w ostatnich latach zrobił ogromny progres. Kibice chcą więcej, a na pewno łatwiej wygrywać u siebie.
Ciągle w domu
Choć argument o podróżowaniu lub jego braku może zostać szybko obalony, na pewno dużym ułatwieniem dla Słoweńców jest fakt, że nie musieli zmieniać kraju ani nawet miasta od początku mistrzostw. Cały czas swoje spotkania rozgrywali w Lublanie, a jedyne ich podróże, to te na treningi i z powrotem. W porównaniu do Polaków, którzy w Holandii grali w trzech różnych miastach, a potem musieli lecieć do Słowenii, to drobny handicap. Jednak z racji tego, że Biało-Czerwoni i tak mieli dzień w zapasie, na pewno nie będzie to kluczowe podczas półfinałowego starcia.