Nowy sezon reprezentacyjny, nowy trener, nowy skład. Same nowości, a jak wiadomo, zawsze potrzeba trochę czasu, żeby się poznać i zgrać we własnym gronie. Dlatego też niemalże w każdym dwumeczu mogliśmy obserwować odmienne składy. - Jesteśmy na etapie powtarzania się. Za nami dopiero 8 spotkań "o coś", przedtem rozgrywaliśmy tylko sparingi, także to jest bardzo mało. Drużyna się rozgrywa i poznaje, tak samo trener ma okazję do poznania zawodników. Trener chce dać każdemu szansę, tak jak mówił na początku i konsekwentnie się tego trzyma - mówił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Radosław Panas.
Po tych ośmiu spotkaniach reprezentacja Polski ma na koncie cztery dotkliwe porażki z Brazylią i tyle samo wygranych z Wenezuelą. Czy takie było założenie nowego szkoleniowca? - Trener Castellani założył sobie przed tym sezonem Ligi Światowej, żebyśmy mieli korzystny bilans meczów. Na razie jesteśmy na remisie: 0:4 z Brazylią i 4:0 z Wenezuelą. Po przegranych z Brazylią zależało nam na wyrównaniu liczby spotkań przegranych spotkaniami wygranymi. Wszystko wyjaśni się w tych ostatnich meczach z Finlandią. Dlatego chcieliśmy wygrać spotkania u siebie i w takim nastroju jechać do Finlandii - wyjaśnił szkoleniowiec.
Chyba nie ma osoby, która poczułaby się rozczarowana występem biało-czerwonych przeciwko Brazylii przed własną publicznością. Zarówno kibice, jak i uznane osobistości siatkarskiego świata liczyli przynajmniej na jedno zwycięstwo. Tym bardziej, że postawa podopiecznych Daniela Castellaniego dawała ku temu podstawy. - Oczywiście, że trochę żal tych przegranych spotkań z Brazylią. Wygraliśmy tylko jednego seta, a liczyliśmy na zdecydowanie więcej. W tej naszej grupie to Brazylia jest tym najmocniejszym zespołem, a my staramy się skupić na walce i wygraniu meczów z Finlandią - przyznał Radosław Panas.
Jakie oczekiwania postawiono przed biało-czerwonymi? - Podstawowym celem jest zobaczenie tych chłopaków jak sobie radzą w tego typu rozgrywkach, żeby trener ich zobaczył , żeby zobaczyli ich polscy kibice, aby mogli udowodnić, że to właśnie na nich warto stawiać - podkreślił Panas. Dodał również, że dopiero na kolejnym miejscu są zwycięstwa, ważny będzie również dodatni bilans spotkań, a w końcowym rozrachunku awans do Final Six.
Skład na tegoroczne rozgrywki Ligi Światowej jest bardzo odmłodzony, kilku zawodników niedawno zaliczyło swój debiut. Pierwsza ocena młodych siatkarzy jest pozytywna, ponieważ wielu z nich świetnie rokuje na przyszłość. - Cieszy, że mamy taką utalentowaną młodzież. W pierwszym spotkaniu z Wenezuelą na boisku byli w większości chłopcy z roczników ’87-88 oraz młodsi. Ale ci starsi zawodnicy, którzy akurat nie znaleźli się w składzie na mecze Ligi Światowej, również ciężko trenują, nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa ani nie wybierają się na emeryturę i w niedalekiej przyszłości wspomogą na pewno reprezentację - tłumaczy Radosław Panas.
A jak on sam odbiera fakt, że kilku spośród młodych kadrowiczów wybiło się właśnie wtedy, gdy byli pod jego "skrzydłami"? - Oni się sami promują, ja im tylko pomagam, staram się nie przeszkadzać. Oczywiście, jest to duża satysfakcja kiedy co chwila ktoś z zespołu, jaki ja prowadzę, wchodzi do reprezentacji. To jest dowód na to, że ta praca przynosi efekty, z czego również się bardzo cieszę - powiedział na zakończenie.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)