Siatkarki Enea PTPS Piła niejako z drugiego szeregu wysforowały się na piąte miejsce Ligi Siatkówki Kobiet. W niedzielę niespodziewanie w czterech setach pilanki pokonały mistrzynie Polski. Jak się okazuje, również podopieczne Mirosława Zawieracza nie dowierzały temu, co wydarzyło się w 3. kolejce w Łodzi.
- Myślę, że bardzo sumiennie zapracowałyśmy sobie na ten wynik, biegałyśmy jak szalone próbując podbić każdą piłkę i to zaowocowało tak szczęśliwym dla nas zakończeniem. Poza tym swoje zrobiła też nasza praca, sztabu i dobre przygotowanie taktyczne. Bez tego byłybyśmy dzisiaj w zupełnie innym miejscu - mówiła po spotkaniu Karolina Bednarek, środkowa zespołu z Piły.
Kluczem do zwycięstwa okazała się ambitna gra w obronie i ograniczenie błędów własnych do minimum. Zawodniczki z miasta nad Gwdą tylko dwukrotnie pomyliły się w polu zagrywki, do tego aż 12-krotnie zatrzymały ataki łodzianek blokiem.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem
- Uczymy się grać cierpliwie. Nasza filozofia gry zakłada, by przy trudnej piłce po swojej stronie raczej dać pomylić się przeciwnikowi. W meczu z ŁKS-em Commercecon Łódź rzeczywiście zdobywałyśmy w ten sposób ważne punkty - dodała autorka 10 punktów dla zwycięskiego zespołu.
Wygrywając z mistrzyniami Polski pilanki potwierdziły, że ich wysoka dyspozycja nie jest dziełem przypadku. Tydzień wcześniej ich wyższość musiały uznać siatkarki BKS-u Stal Bielsko-Biała. Tym razem jednak przeciwnik wydawał się być zespołem z wyższej półki.
- To były trochę inne mecze, bo bielszczanki podobnie jak my "gryzły" parkiet, a łodziankom nie można odmówić też argumentów siły, doświadczenia. Myślę, że po prostu w niedzielę postawiłyśmy się dziewczynom okoniem - powiedziała MVP meczu drugiej kolejki LSK.
Już w najbliższą środę do Piły przyjadą siatkarki Grupy Azoty Chemik Police. Policzanki to jedna z trzech drużyn, które nie zaznały w tym sezonie smaku porażki.
- Pierwszy mecz z policzankami traktujemy jako takie przetarcie. Teraz zespół z Polic przyjeżdża do nas i zamierzamy postawić rywalkom trudne warunki. Może przez duże zmiany personalne nie do końca od razu wszystko "zatrybiło". Dużo pracujemy nad zespołowością, bo mamy świadomość, że siłowo jeszcze trochę nam brakuje - zauważyła Bednarek.
O atmosferę w czasie meczu w Łodzi w sposób szczególny dbały zawodniczki rezerwowe niemal przez cały czas pokrzykując coś do swoich koleżanek na boisku. Ruch i entuzjazm w kwadracie przełożył się na sferę mentalną zawodniczek "szóstkowych", które przy wyniku 19:24 w pierwszym secie ani na moment nie straciły wiary w zwycięstwo.
- Kwadrat rzeczywiście żył tym meczem. Idąc na zagrywkę słyszałam tylko swoje koleżanki, pomimo tego, że łódzcy kibice po raz kolejny zadbali o dobrą oprawę widowiska. Odkąd pamiętam stawali oni na wysokości zadania i nic się w tej materii nie zmieniło.
Karolina Bednarek broniła barw ŁKS Commercecon Łódź w latach 2012-2015 i wywalczyła wraz z tym zespołem awans do II i I ligi. Powrót do miasta włókniarzy ma więc dla niej duże znaczenie sentymentalne.
- Bardzo lubię wracać do Łodzi, bo jest to wyjątkowe w skali kraju, że cała drużyna funkcjonuje w takiej symbiozie z kibicami. Bardzo cieszyłam się kiedy ŁKS Commercecon Łódź został mistrzem Polski, bo to ogromny sukces - dodała pochodząca z Olsztyna środkowa.
Zobacz również:
Błysk Różański, dwie "atakujące" Legionovii. Punkty, bloki, asy 3. kolejki LSK
LSK. Nicole Edelman: W USA rozgrywa się znacznie szybciej