Daniel Pliński: Ciągnie człowieka na boisko, jak widzi tłumy na trybunach

Środkowy PGE Skry Bełchatów, Daniel Pliński, nie dostał powołania na dwudziestą edycję Ligi Światowej. Poczynania swoich kolegów siatkarz śledzi jednak za każdym razem w telewizji. Ostatnio również Daniel trenuje z drużyną, przygotowując się już do docelowych imprez, czyli kwalifikacji do MŚ oraz wrześniowych ME.

W tym artykule dowiesz się o:

Tegoroczna Liga Światowa to czas na regenerację doświadczonych zawodników, a okazja do udowodnienia swojej przydatności i predyspozycji młodych siatkarzy. - Tym razem w rozgrywkach Ligi Światowej swoją szansę dostali młodzi zawodnicy i jak widać ją wykorzystują. Miło byłoby znów zagrać przed własną publicznością i trochę mi tego brakuje, ale w tym roku możliwość wykazania się mają inni, a my - starsi mieliśmy chwilę odpoczynku - powiedział Daniel Pliński. - Teraz znów wznowiliśmy treningi i przygotowujemy się do kolejnych turniejów, jakie przyjdzie nam rozegrać w najbliższym czasie - dodał.

Daniel Pliński cieszy się ogromnym szacunkiem wśród kibiców, bowiem zawsze z wielką chęcią chce reprezentować narodowe barwy i w samych superlatywach wypowiada się o "biało-czerwonej publiczności". - Trochę ciągnie człowieka na boisko, jak widzi te tłumy na trybunach, tą niesamowitą atmosferę, jaka zawsze towarzyszy rozgrywkom Ligi Światowej, ale cóż, nie zawsze można uczestniczyć w tym widowisku - skomentował popularny "Plina".

Reprezentacja Polski w ramach czwartego weekendu "Światówki" pokonała we Wrocławiu dwukrotnie Wenezuelę, zdobywając całą pulę punktów. Biało-czerwoni w tabeli grupy D zrównali się tym samym z Finlandią - obie drużyny mają na swoim koncie po jedenaście punktów. Przed młodą reprezentacją Daniela Castellaniego teraz decydujące, cztery starcia z podopiecznymi Mauro Berutto. - Jeżeli uda nam się wyjść z tej rywalizacji minimum na remis to myślę, że zajmiemy drugie miejsce w grupie i będziemy mieli szansę otrzymania dzikiej karty na turniej finałowy - powiedział środkowy, Daniel Pliński.

Źródło artykułu: