PlusLiga. Brenden Sander: Brat śledzi wszystkie moje występy. Mam nadzieję, że niedługo wróci na boisko

Po wygranym meczu z Treflem Gdańsk (3:2) Brenden Lee Sander odebrał statuetkę dla MVP spotkania. W rozmowie z naszym portalem siatkarz Cerradu Enei Czarnych Radom opowiada o relacjach z bardziej znanym bratem, Taylorem, czy jego sytuacji zdrowotnej.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Brenden Lee Sander Materiały prasowe / wksczarni.pl / Na zdjęciu: Brenden Lee Sander
W meczu 15. kolejki PlusLigi Cerrad Enea Czarni Radom pokonali przed własną publicznością Trefla Gdańsk 3:2. - To była bardzo długa bitwa, ale wytrwaliśmy w niej do końca i odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo - Brenden Lee Sander skomentował ponad 2,5-godzinne widowisko. - Każdy z zawodników, który pojawił się na parkiecie, wniósł wiele do gry. W czwartym secie, który doprowadził do tie-breaka, zagraliśmy przede wszystkim według przedmeczowych założeń i bardzo zespołowo, co miało wpływ na ostateczną wygraną - podkreślił Amerykanin, który po raz pierwszy po przyjściu do Wojskowych odebrał statuetkę dla MVP spotkania.

Podopieczni Roberta Prygla bardzo słabo rozpoczęli drugiego i trzeciego seta, przez co musieli później odrabiać kilkupunktową stratę. - Rywale grali po prostu swoją siatkówkę w tych partiach, a my nie potrafiliśmy złapać odpowiedniego rytmu. Wystąpiliśmy w mocno zmienionej "szóstce" w porównaniu z poprzednimi meczami. Kiedy jednak znaleźliśmy swój rytm, rywal nie potrafił nas powstrzymać, nawet pomimo naszych chwilowych problemów. Jestem dumny z tego, że pokazaliśmy hart ducha w czwartej i piątej odsłonie - zaznaczył przyjmujący.

Czytaj także: PlusLiga. Trefl Gdańsk - GKS Katowice. Zagrożony występ Pawła Halaby. Decyzja zapadnie w ciągu kilku najbliższych godzin

Pojawienie się Sandera czy Michała Kędzierskiego lub Michała Ostrowskiego w wyjściowym zestawieniu mogło zdziwić przeciwników z Gdańska. - Myślę, że mogło to być dla nich pewne zaskoczenie. Nie zapominajmy jednak, że przed każdym spotkaniem drużyny przeprowadzają skauting, oglądają filmy z zagraniami poszczególnych graczy, ich charakterystyką. Trenowaliśmy w takim składzie przez cały tydzień i byliśmy przygotowani na to, że wyjdziemy w takim zestawieniu na parkiet. Nastąpiły trzy-cztery zmiany, ale wiedzieliśmy doskonale, co mamy robić na boisku - zwrócił uwagę Amerykanin.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ewa Brodnicka jako Superwoman

Po zwycięstwie z Treflem Cerrad Enea Czarni przybliżyli się do fazy play-off. Obecnie zajmują dziewiąte miejsce w tabeli. - Jak najbardziej mamy szanse na górną "ósemkę" po rundzie zasadniczej. Są one duże i to jest nasz główny cel, do tego dążymy - nie ukrywał Sander. - Świetnie czuję się w Radomiu - miasto jest bardzo fajne, ludzie są przyjaźni, mamy w składzie bardzo dobrych zawodników, którzy tworzą kapitalną atmosferę - dodał.

Przeczytaj również: PlusLiga: hitowe starcie medalistów. ZAKSA zagra z Jastrzębskim Węglem. Pojedynek regionalnych rywali w Sosnowcu

W Stanach Zjednoczonych rehabilitację po poważnej operacji barku przechodzi bardziej znany brat 24-latka, Taylor Sander. Nic dziwnego, że z wielką uwagą śledzi występy Brendena. - Stara się oglądać tyle meczów, ile się da. Nie tylko zresztą on, ale cała rodzina ogląda spotkania z moim udziałem, z udziałem Czarnych - powiedział przyjmujący zespołu z Radomia.

Nie sposób nie było zapytać przy okazji skrzydłowego Wojskowych o stan zdrowia jego brata. - Przeszedł operację barku, w związku z czym pauzował przez wakacje, nie wziął przecież udziału w kwalifikacjach olimpijskich. Trenuje codziennie i wzmacnia kontuzjowane ramię. Wszystko rysuje się w różowych barwach i mamy nadzieję, że niebawem wróci na parkiet w pełni sił - zdradził.

Czy Brenden Sander powinien być "szóstkowym" graczem Czarnych?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×