Selekcjoner Biało-Czerwonych w tym sezonie włoskiej Serie A już cztery razy był karany przez sędziów żółtymi kartkami. Oczywiście za kontestowanie decyzji arbitrów i zbyt emocjonalne reakcje na ich wskazania. W ostatnim meczu ligowym z Gas Sales Piacenza za protesty i dyskusje z sędzią zobaczył nawet czerwoną kartkę.
We Włoszech cztery kartki oznaczają, że trener zostaje zawieszony na jedno spotkanie i nie może w nim prowadzić swojego zespołu. Heynen nie będzie na ławce Perugii w sobotnim wyjazdowym meczu z Consarem Rawenna.
- Do Rawenny jechać mogę, nie wolno mi tylko usiąść na ławce z drużyną. Usiądę więc na trybunach, a moje obowiązki na czas meczu przejmie mój asystent Carmine Fontana - tłumaczy Belg w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Miliony w błoto?! Szejkowie chyba nie wiedzieli, co robią
- To, że nie poprowadzę zespołu nie oznacza jednak, że będę miał mniej pracy. Powiedziałbym nawet, że raczej więcej. Muszę tak przygotować drużynę, żeby na boisku poradziła sobie bez mojej pomocy - zaznacza trener wicemistrzów Włoch.
Ekscentryczny szkoleniowiec jest znany z żywiołowych reakcji na decyzje sędziów. W trakcie sezonu reprezentacyjnego mecze kadry Polski, które kończy bez kary indywidualnej, należą do rzadkości. Dlatego też Heynen przyznaje, że przekroczenie dopuszczalnego w Serie A limitu kartek dopiero w lutym jest dla niego zaskoczeniem.
- Jak na mnie 4 żółte kartki w 19 meczach to niedużo. Tyle co nic. Oglądając reprezentację Polski ludzie przyzwyczaili się przecież, że dostaję kartkę w każdym spotkaniu - śmieje się Heynen.
- Zawieszonego trenera można wykupić, zapłacić karę i nie pauzować. Jednak tylko jeden raz w sezonie, dlatego powiedziałem w klubie, żeby teraz nie płacić. Tylko 4 kartki na 19 spotkań to mój osobisty rekord, pewnie już go nie powtórzę i czeka mnie kolejne zawieszenie. Lepiej zachować opcję wykupu na ważniejsze spotkania w ważniejszym momencie sezonu. Jeśli tak się stanie, zapłacę z własnej kieszeni - zapewnia selekcjoner Biało-Czerwonych.
Z Heynenem na ławce Sir Safety Perugia radzi sobie znakomicie zarówno w lidze włoskiej, jak i w Lidze Mistrzów. Drużyna śrubuje klubowy rekord kolejnych zwycięstw, który po wygranej w Lizbonie z Benficą wynosi 20 meczów. Zespół Heynena i Wilfredo Leona pozostaje niepokonany od 10 listopada, gdy uległ na wyjeździe 1:3 głównemu rywalowi do tytułu mistrza Włoch, Cucine Lube Civitanova.
Trener drużyny, która jest aktualnie liderem Serie A, jest zadowolony z rekordowego osiągnięcia, ale też podchodzi do niego z pokorą. - Teraz wygrywamy, ale to nie jest jeszcze najważniejsza część sezonu. Jasne, zwycięstwa pomagają w prowadzeniu zespołu, dają zawodnikom pewność siebie, pokazują ludziom pracującym w klubie, że jesteśmy na dobrej drodze. Ale ja przyszedłem do klubu po to, żeby zdobyć mistrzostwo. Jeśli wygramy 20 czy 25 meczów z rzędu, a potem przegramy to najważniejsze, to nasza seria nie będzie mieć znaczenia - zaznacza.