Liga Mistrzów. Andrea Anastasi: Moim celem nie było szybkie odpadnięcie z rozgrywek

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Andrea Anastasi
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Andrea Anastasi

Verva Warszawa Orlen Paliwa przegrała na wyjeździe z Tours VB 0:3 i ma już niewielkie szanse na wyjście z grupy w Lidze Mistrzów. - Jestem rozczarowany - mówi Andrea Anastasi.

Sir Sicoma Monini Perugia ma już pewny awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Z kompletem zwycięstw i punktów, zaledwie trzema straconymi setami, ma do rozegrania jeden mecz, z Vervą Warszawa Orlen Paliwa.

Zespół Andrei Anastasiego jest w kiepskiej sytuacji. Ma 6 punktów i może awansować, o ile wygra we Włoszech i w innych grupach wyniki odpowiednio się poukładają. Po słabym meczu w Tours, gdzie polski zespół był zdecydowanym faworytem, sprawił, że sytuacja zrobiła się kiepska. - Nie wiem, na czym to polega. Na lotnisku długo rozmawialiśmy z chłopakami na ten temat. Nie mogli zrozumieć, jak to jest możliwe, że przyjechaliśmy do Francji z tylko jednym straconym setem z Olsztynem - mówi Andrea Anastasi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Jego drużyna od grudnia wygrywała mecze bardzo pewnie, dopiero w ostatnich dniach straciła pierwszego seta od dawna.

- Trudno wytłumaczyć, dlaczego w Lidze Mistrzów zrobiliśmy krok do tyłu. Wszyscy uważają, że moim celem było jak najszybciej odpaść z Ligi Mistrzów, co nie jest prawdą. Zapewniam, że pojechaliśmy do Tours z chęcią wygranej i dzień wcześniej mój zespół świetnie prezentował się na treningu. Naprawdę podeszliśmy do tego meczu na serio, ale przegraliśmy mimo wielkiej motywacji. Ta porażka dała mi sporo do myślenia, jak przezwyciężyć ten trudny moment, w którym się znaleźliśmy przed najważniejszymi meczami sezonu - dodaje szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Jak rozliczyć korupcyjną przeszłość Cracovii? Jedna rzecz zdumiewa Michała Pola

Zespół zmaga się z problemami zdrowotnymi, Piotr Nowakowski poczuł ból w plecach i nie wiadomo czy zagra z Radomiem, natomiast Bartosz Kwolek powinien już wrócić do gry. Kłopoty te wydają się niewielkie w obliczu choćby szpitala sprzed kilku tygodni w Indykpolu AZS-ie Olsztyn.

- Rzeczywiście, słabo prezentujemy się poza Polską. Prawda jest jednak taka, że gramy co trzy dni i czasami trudno wykrzesać z siebie wystarczająco dużo energii, co przełożyło się na naszą pierwszą od dawna porażkę. Ostatnie kilka dni też były dla nas bardzo wymagające. Zarówno w dniu wyjazdu, jak i w dniu powrotu z Tours wstaliśmy o 4.30, do Warszawy dotarliśmy w czwartek po południu, a do Radomia pojechaliśmy już wczoraj o 10 - tłumaczy Anastasi.

Będące w podobnej sytuacji drużyny ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskiego Węgla wygrały swoje mecze w Lidze Mistrzów i zagrają w kolejnej fazie rozgrywek.

Czytaj też: 
-> Kolejne pożegnanie w Aluron Virtu CMC Zawiercie. Mark Lebedew zrezygnował z funkcji trenera
-> Siatkówka. PlusLiga: VERVA Warszawa Orlen Paliwa zagra z GKS-em Katowice w Płocku

Komentarze (0)