Nie w takich nastrojach biało-czerwoni mieli wrócić z Tampere, gdzie rozgrywali swoje pierwsze dwa pojedynki z Finlandią w ramach piątego weekendu Ligi Światowej - w inaguracyjnym starciu Polaków z siatkarzami Mauro Berruto nasi reprezentanci zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść tylko w jednym secie. Zawodnicy Daniela Castellaniego odstawali od przeciwnika praktycznie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła - przede wszystkim źle funkcjonował nasz blok, słabo wypadliśmy także w przyjęciu. Po spotkaniu zawodnicy jak mantrę powtarzali jedno nazwisko - Esko. Fiński rozgrywający, który dopiero później dołączył do kadry Mauro Berruto, po raz kolejny udowodnił, że jest klasowym zawodnikiem. - Finowie mieli dobre przyjęcie, a Mikko Esko robił co chciał... Myślę, że każdy środkowy miałby problemy z rozszyfrowaniem jego gry - chwalił zawodnika rywali Fabian Drzyzga, młody rozgrywający juniorskiej ekipy, która od kilku tygodni szykuje się do docelowej imprezy, jaką są Mistrzostwa Świata w Indiach. Dlatego też w spotkaniach Polaków w Bydgoszczy tym razem zabraknie Pawła Zatorskiego (zadebiutował w meczach z Brazylią w Łodzi) oraz Karola Kłosa (pierwszy epizod gry w seniorskiej kadrze odnotował podczas starć biało-czerwonych w Polsce z Wenezuelą), którzy w tym czasie będą rozgrywać z kadrą Stanisława Gościniaka towarzyskie mecze z Białorusią.
Po zebraniu doświadczeń z pierwszego spotkania, biało-czerwoni w drugim swoim pojedynku w Tampere mieli zaprezentować się o niebo lepiej. Polacy jednak obietnic nie spełnili - polegli gładko w trzech setach i wrócili do ojczyzny bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. - Myślę, że osiągnęliśmy znakomity wynik, zdobywając sześć punktów w meczach z reprezentacją Polski w Finlandii - mówił kapitan Suomi, Tuomas Sammelvuo. - Chcemy podobny rezultat osiągnąć w Polsce, ale z całą pewnością będzie to znacznie trudniejsze. Jestem natomiast przekonany, że stworzymy tutaj kapitalne widowisko - dodał, mając na myśli spontanicznych polskich kibiców, którzy zapewne zapełnią bydgoską Łuczniczkę do ostatniego miejsca tak, jak to miało miejsce do tej pory w Łodzi i Wrocławiu.
Porażki Polaków w Finlandii praktycznie przekreśliły szanse biało-czerwonych na zajęcie drugiego miejsca w tabeli grupy D - Finowie zgromadzili na swoim koncie siedemnaście punktów, siatkarze Daniela Castellaniego zdołali uzbierać jedenaście oczek. Po dwóch wygranych spotkaniach Brazylii z Wenezuelą, Canarinhos umocnili się natomiast na pozycji lidera w "polskiej" grupie i tuż obok gospodarza finałowego turnieju "Światówki", reprezentacji Serbii, mogą być pewni awansu do Final Six w Belgradzie. Jedynie dwa triumfy Polaków bez straty seta i porażki drużyn z innych grup, które także mierzą w drugą lokatę, dają nam matematyczne szanse na otrzymanie tzw. dzikiej karty. Mimo niezbyt sprzyjającego układu tabeli, biało-czerwoni na pewno w starciach z Finami szybko broni nie złożą i postarają się tym razem o lepszy wynik. - Musimy zagrać zdecydowanie lepiej, żeby pokusić się o dobry rezultat. Zespół z Finlandii jest silny, więc musimy poprawić najsłabsze elementy i przede wszystkim udowodnić sobie i polskim kibicom, że potrafimy grać na wysokim poziomie - komentował na przedmeczowej konferencji w Bydgoszczy kapitan reprezentacji Polski, Michał Bąkiewicz, który na mecze biało-czerwonych w Tampere nie został powołany. Przyjmujący PGE Skry Bełchatów w Bydgoszczy pomoże już naszej kadrze przełamać reprezentację Finlandii i zatrzeć pozostawione po sobie złe wrażenie z meczów w Tampere. Do składu powrócił również Łukasz Kadziewicz, którego absencja spowodowana była kontuzją jakiej nabawił się podczas treningu przed potyczkami Polaków z Brazylią w Łodzi.
Finowie, choć w dwudziestej edycji Ligi Światowej odnotowali porażkę z Wenezuelą, najsłabszą drużyną grupy D, potrafili toczyć zażarte boje z siatkarzami Bernardo Rezende (w Sao Paulo przegrali z Canarinhos dopiero po tie-breaku, u siebie natomiast zrewanżowali się mistrzom świata, zwyciężając po raz pierwszy od jedenastu dotychczas rozegranych z nimi spotkań w Lidze Światowej), w odróżnieniu od polskiej ekipy, która w starciach z Brazylią zdołała ugrać tylko jedną partię. Po tych spotkaniach mówiono, że tak naprawdę aktualne miejsce na "siatkarskiej mapie" wskażą nam potyczki z Suomi - bazując na wynikach komentowano, iż Wenezuelczycy byli dla nas za słabi, a Canarinhos zdecydowanie poza zasięgiem. Na półmetku naszych zmagań z reprezentacją Finlandii można wysunąć stwierdzenie, że i w tym momencie podopieczni Mauro Berruto prezentują nieco wyższy poziom aniżeli nasi kadrowicze. I póki co chyba w panikę popadać jeszcze nie należy - wnioski z porażek wyciągać trzeba bezwzględnie, ale na uwadze mieć również to, jakie założenia postawił przed turniejem Daniel Castellani. - Liga Światowa jest dla nas, w pewnym sensie, poligonem doświadczalnym - powtarzał szkoleniowiec. Decydujące pojedynki dopiero przed nami… Jak ulgowe traktowanie "Światówki" odbije się na sportowym wyniku Polaków podczas kwalifikacji do MŚ w Gdyni oraz wrześniowych ME? By poznać odpowiedzi na wszystkie nurtujące pytania musi upłynąć trochę czasu. Kibice polskiej reprezentacji natomiast już w środę i czwartek będą mogli, prawdopodobnie po raz ostatni, obejrzeć zmagania biało-czerwonych w tym zestawieniu, bez największych gwiazd reprezentacji, i w tegorocznej World League. Oby tylko niesieni dopingiem polskich kibiców zdołali pozytywnym akcentem zakończyć grupową rywalizację w dwudziestej edycji "Światówki".
Oba spotkania Polaków odbędą się o godzinie 20:00 - transmisję przeprowadzi Polsat oraz Polsat Sport. Na relację live zapraszamy także do portalu SportoweFakty.pl.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)