LŚ grupa D: Polacy przegrali własnymi błędami - statystyki meczu Polska - Finlandia

Biało-czerwoni ulegli w Bydgoszczy Finlandii 1:3. niemal we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła wypadliśmy podobnie. Nieznacznie gorsi byliśmy w bloku i na zagrywce. Mieliśmy lepsze przyjęcie, ale w przełożeniu na atak nie było tego widać. Oba zespoły 44 razy skutecznie zaatakowały w pole rywala. Wydaje się, że kluczem do zwycięstwa Finów są nasze błędy. Popełniliśmy ich o siedem więcej niż przeciwnicy.

W tym artykule dowiesz się o:

W porównaniu do poprzednich spotkań Finowie nie rozegrali najlepszego spotkania jeśli chodzi o atak. Ich skuteczność bardzo spadła, przez co sam mecz mógł wyglądać na bardziej wyrównany. Przyjezdni kończyli zaledwie 45 procent piłek. Natomiast nasza reprezentacja utrzymała poziom z poprzednich batalii. Skuteczność biało-czerwonych to 44 procent. Zdecydowanie naszym najlepszym zawodnikiem pod tym względem był Marcel Gromadowski. Na 22 ataki skończył 14, to mu dało aż 64 procent. Aż szkoda, że Grzegorz Łomacz nie rozgrywał do niego więcej piłek. Drugi w tej klasyfikacji był Zbigniew Bartman, który uzyskał ledwie 27 procent. Dostał 26 piłek, ale skończył tylko siedem razy. To chyba jest najlepszy komentarz do postawy naszej reprezentacji. Dla porównania najskuteczniejszymi zawodnikami w ekipie Finlandii byli Antti Siltala i Mikko Oivanen. Ten pierwszy miał skuteczność na poziomie 43 procent, drugi natomiast 41 procent. Mimo wszystko w tym elemencie oba zespoły zdobyły dokładnie taką samą ilość punktów - 44.

Gdyby zanalizować te trzy spotkania jakie Polacy w ciągu tygodnia musieli rozegrać z Finami, to w bloku wypadliśmy całkiem nie źle. Jednak dalej to jest za mało jeżeli chcemy wygrać z taką ekipą. Biało-czerwoni skutecznie blokowali 11 razy, a nasi przeciwnicy o dwa razy więcej. Naszym najlepszym zawodnikiem w tym elemencie był Łukasz Kadziewicz z pięcioma punktami. Niestety to i tak o jeden gorzej niż Konstantin Shumov.

Przed tym meczem można było liczyć na dużą poprawę naszej gry w polu zagrywki, bo tylko odrzucając od siatki przeciwników można było coś z nimi ugrać. Jak się okazało, nasi zawodnicy doszli do nieco innego wniosku i mniejszą wagę przywiązali do serwisów. Tylko Jakub Jarosz i Marcin Możdżonek po tej batalii mogą pochwalić się asami. Dla porównania tylko Matti Oivanen miał trzy asy, a jego drużyna łącznie uzbierała ich pięć.

Chciałoby się powiedzieć nareszcie, gdy się patrzy na statystyki w przyjęciu. Nareszcie wypadliśmy lepiej od przeciwników. Polacy przyjmowali na poziomie 57 procent, a Finowie 48 procent. Najlepszym zawodnikiem w tym elemencie okazał się nasz libero Krzysztof Ignaczak z 69 procentami. W porównaniu do libero Finlandii wypada lepiej o osiem punktów procentowych. Gdyby zestawić drugich siatkarzy w tej statystyce, to już jest przepaść. Michał Ruciak z 64 procentami bije na głowę Oliego Kunnariego. Fin uzyskał zaledwie 47%. Jednak co z tego, skoro nie potrafiliśmy tego przełożyć na skuteczny atak. Według tego Łomacz dostał o wiele więcej dokładnych piłek, rozegrał do atakujących, a ci na ogół nie potrafili skończyć. W ten sposób, w całym meczu to przyjezdni okazali się lepsi. Kluczem do ich zwycięstwa z pewnością były nasze błędy. Myliliśmy się aż 34 razy. Natomiast przeciwnicy oddali nam w prezencie o siedem oczek mniej.

Komentarze (0)