Jacek Kasprzyk: Za dużo się dzieje, żebym mógł się wyłączyć (wywiad)

- Ze względu na przeszczep szpiku kostnego, który miałem w ubiegłym roku, biorę supresanty i mam obniżoną odporność, ale dbam o siebie jak mogę. Za dużo się jednak dzieje, żebym mógł się całkowicie wyłączyć - mówi prezes PZPS Jacek Kasprzyk.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Jacek Kasprzyk PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Jacek Kasprzyk
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Najważniejsze w tych dniach pytanie: czy jest pan zdrowy? Jacek Kasprzyk, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej: Tak, czuję się "ok", rodzina też zdrowa. Ze względu na przeszczep szpiku kostnego, który miałem w ubiegłym roku, biorę supresanty i mam obniżoną odporność, ale dbam o siebie jak mogę. Jest pan zatem w grupie osób najbardziej zagrożonych zarażeniem koronawirusem.

Tak, ale nie można też popadać w paranoję. Poza żoną nie mam bezpośredniego kontaktu praktycznie z nikim. Kiedy jadę do pracy, jestem w biurze sam na całym piętrze, ewentualnie kilka pokoi dalej siedzi jeszcze jedna osoba. Podczas rozmów zachowujemy odległość kilku metrów. Musimy jednak robić swoje. Za dużo się dzieje, nie mogę się całkowicie wyłączyć.

Słyszałem, że się pan nie oszczędza.

Praca ponoć szuka ludzi, którzy są do niej przyzwyczajeni. Pracowałem nawet będąc w szpitalu, z łóżka. To chyba silniejsze ode mnie. Zwracam jednak uwagę na wszystkie środki ostrożności. Maseczki, rękawiczki i pozostałe.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Wciąż leczy się pan onkologicznie. Czy ma pan jakieś trudności z dostępem do leków czy przeprowadzeniem badań?

Jeśli chodzi o leki, jestem zabezpieczony, mam zapas. Jedna wizyta kontrolna w szpitalu na Banacha się nie odbyła, ale nic się nie dzieje. Jestem w kontakcie z moją panią doktor.

Jakie rzeczy są teraz dla pana najpilniejsze do załatwienia?

Trzeba ustalić kalendarze reprezentacji, a przez pandemię to trudne, bo ciągle są jakieś przesunięcia. Mamy też problem ze Szkołami Mistrzostwa Sportowego w Spale i w Szczyrku. Dzieciaki do szkoły nie chodzą, ale lekcje trzeba prowadzić. Nauczyciele przedmiotowi prowadzą zajęcia online, trenerzy również wysyłają uczniom wiadomości SMS lub maile z rozpiską jakie ćwiczenia wykonywać. Uczennice i uczniowie muszą wiedzieć, że jeśli przez najbliższe tygodnie się zaniedbają, odpuszczą sobie, trudniej im będzie wrócić do normalności, kiedy sytuacja się uspokoi.

Tyle że matematyki można w miarę dobrze nauczyć się przez internet, z siatkówką jest zdecydowanie trudniej.

Jednak siedząc w domu też można robić postępy. Aleksander Gediga, znakomity polski rozgrywający sprzed lat, niestety już nieżyjący, leżąc na łóżku ze skręconą nogą wykonywał kilkadziesiąt tysięcy odbić nad głową. Grać w każdych warunkach się nie da, ale trenować już tak.

A kwestia kontraktu trenera Vitala Heynena? Przesunięcie igrzysk na 2021 rok sprawia, że trzeba go dość szybko przedłużyć.

Kontrakt kończy się 30 dni po pierwotnym terminie zakończenia igrzysk olimpijskich. Na razie obowiązuje. W grudniu rozmawiałem z trenerem Heynenem osobiście, spotkaliśmy się, gdy przyjechał do Warszawy z Perugią. Powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy zainteresowani przedłużeniem kontraktu i umówiliśmy się na maj na rozmowę twarzą w twarz. Pandemia koronawirusa spowodowała jednak, że spotkać się nie możemy. Jesteśmy cały czas w kontakcie mailowym, telefonicznym, kilka dni temu mieliśmy wideokonferencję. Obaj wiemy, że są teraz sprawy ważniejsze, niż kontrakty. A słowo dane przeze mnie i moich współpracowników jest tak samo ważne, jak umowa.

Jak wyglądało spotkanie na wideokonferencji?

Zaproponowaliśmy Heynenowi, żeby poprowadził nasz zespół nie tylko do igrzysk, ale i do mistrzostw Europy, które odbędą się u nas kilka tygodni później. Nie wyobrażam sobie, żeby między igrzyskami a ME nastąpiła zmiana selekcjonera. Ja zresztą uważam, że w siatkówce zmiany powinny być jak najrzadsze, bo duża wiedza trenera o zawodnikach jest w tym sporcie bardzo ważna. Vital wspominał, że rozmawiał już z różnymi ludźmi o tym co po igrzyskach i ma pewne plany, choć nie są one związane z siatkówką. Zdradzał ich nie będę, bo to jego prywatne sprawy.

Według mnie jeżeli kontrakt obowiązuje do igrzysk, a igrzyska są przesunięte nie z naszej winy, obie strony powinny respektować jego warunki. Nie jestem jednak przeciwnikiem korekt w umowie dotyczących warunków finansowych. Trener Heynen jest teraz w innej pozycji niż wtedy, gdy obejmował naszą reprezentację. Zdobył mistrzostwo świata, a w zeszłym roku też dołożył kilka medali.

Będziecie chcieli skusić go na kolejne lata lukratywnym kontraktem?

Chciałbym, żeby Heynen został. Zobaczymy jednak jakie postawi warunki. To w obecnej sytuacji szczególnie ważne, bo nie wiemy w jakiej kondycji będą nasi sponsorzy czy Ministerstwo Sportu - mogą być zmuszeni do cięć i ograniczenia finansowania siatkówki. Sport, kultura, to w kryzysowej sytuacji dziedziny, na których oszczędzić najłatwiej.

Na dziś dzień, jak ocenia pan skalę trudności zamknięcia sprawy kontraktu Heynena?

Powiedziałbym, że to bardzo łatwa sprawa. Podpiszemy aneks do obowiązującej umowy. Zanim to nastąpi, możemy oczywiście podyskutować na temat wynagrodzenia.

Wspomniał pan o przyszłorocznych mistrzostwach Europy, których będziecie współgospodarzem, a w zasadzie głównym gospodarzem, jako że najważniejsze mecze turnieju odbędą się w Polsce. Przesunięcie igrzysk bez wątpienia wpływa na ich rangę. Z głównej imprezy roku w siatkarskim kalendarzu stają się zawodami drugiej kategorii.

Dla nas tak czy inaczej będzie to bardzo ważna impreza, bo będzie rozgrywana u nas. Jestem optymistą. Mamy w tej chwili tak wielu dobrych siatkarzy, że możemy wystawić dwie mocne ekipy - jedną na igrzyska, drugą na mistrzostwa Europy. Nie wierzę jednak, że chłopcy nie będą chcieli zagrać imprezy mistrzowskiej u siebie w kraju. Poza tym chodzą słuchy, że kilku starszych graczy myśli o rozegraniu mistrzostw Europy przed własną publicznością, a potem o zakończeniu reprezentacyjnej kariery. Nie dziwimy im się, bo młodzi naciskają, a starszy organizm dłużej się regeneruje i woli spędzać lato na odpoczynku, niż na grze na wysokim, międzynarodowym poziomie.

Może trzeba porozmawiać z CEV, żeby gospodarz turnieju mógł zgłosić do niego dwie drużyny? W przypadku Polski obie mogłyby zajść bardzo daleko.

Jeśli ktoś się wycofa, to może tak (śmiech). W tej chwili to jednak niemożliwe. Zagra jedna reprezentacja Polski, złożona z naszych najlepszych siatkarzy, bo tego oczekują polscy kibice. A imprezę organizujemy przede wszystkim dla nich.

W jakim terminie odbędą się mistrzostwa?

Konkretnych dat jeszcze nie ma, ale zarówno turniej mężczyzn, jak i kobiet, muszą się odbyć między 15 sierpnia a 30 września. Igrzyska kończą się 8 sierpnia, więc szacuję, że jedne mistrzostwa zaczną się około 5-7 września, a drugie około 20. My chcielibyśmy, żeby nasza impreza wystartowała jak najpóźniej, czyli powiedzmy od 15 września.

Wybraliście już miasta-gospodarzy?

Z Katowicami i Krakowem podaliśmy już sobie ręce, jesteśmy po słowie z Gdańskiem i porozumienie jest naprawdę blisko. 7 kwietnia miałem spotkać się z panią prezydent Aleksandrą Dulkiewicz, niestety z powodu koronawirusa odwołaliśmy spotkanie. Może połączymy się na Skype'ie i porozmawiamy w ten sposób. Trzem wymienionym miastom bardzo zależy, żeby mieć u siebie mistrzostwa.

Mówimy dużo o męskiej reprezentacji, a pan prezes zawsze podkreśla, żeby nie zapominać o kadrze żeńskiej. 2020 rok będzie dla niej praktycznie "martwy".

Nie do końca, będzie przecież Liga Narodów. Mamy bardzo młody, zdolny zespół, który w tym sezonie może się jeszcze lepiej zgrać, wejść do elity i grać o medale. Myślę, że trener Jacek Nawrocki będzie korzystał w VNL ze wszystkich najlepszych siatkarek, żeby jak najwięcej ugrać w tych rozgrywkach. Myślę, że w czerwcu, gdy wystartują zgrupowania - o ile oczywiście Centralne Ośrodki Sportu będą już otwarte - wszystkie dziewczyny będą chciały przyjechać na kadrę. Chociażby po to, żeby po tak długiej przerwie od grania spokojnie wejść w sezon i przygotować się nie tylko do występów w reprezentacji, ale i w klubach.

Zgrupowania obu reprezentacji na tę chwilę mają się jeszcze zacząć zgodnie z planem, czy przesunięcia są już pewne?

Terminy co chwilę się zmieniają. W zeszłym tygodniu mieliśmy inne, teraz znowu inne, bo Vital Heynen i Jacek Nawrocki je zweryfikowali. Wiemy, ile potrzebujemy czasu na treningi przed imprezą docelową, natomiast nie wiemy kiedy te imprezy się rozpoczną. Nie da się przewidzieć kiedy skończy się pandemia, a co za tym idzie my nie wiemy kiedy reprezentacje zaczną trenować.

Zamierzacie iść w ślady PZPN-u i wesprzeć finansowo kluby Plusligi oraz Ligi Siatkówki Kobiet, czy nie jesteście na tyle bogatą federacją, żeby móc sobie na to pozwolić?

Mamy do dyspozycji dużo mniejsze środki niż PZPN. Nie dostajemy potężnych premii za kwalifikację do igrzysk olimpijskich, na mistrzostwa świata czy Europy. Wpływy z praw telewizyjnych też nie są aż tak dochodowe. Poza tenisem, chyba wszystkie inne dyscypliny są może nie ubogimi, ale dużo skromniejszymi krewnymi piłki nożnej i to przekłada się na finanse. Nie mamy takich pieniędzy jak PZPN i nie jesteśmy w stanie przekazywać podobnych kwot. Robimy jednak co możemy. Staramy się pomóc tym klubom, którym my organizujemy rozgrywki, czyli od pierwszej ligi kobiet ligi w dół, klubom młodzieżowym. Widzimy tam duży problem i będziemy się starali zaoferować w tym trudnym czasie ulgi, na przykład jeżeli chodzi o wpisowe czy licencje zawodników i zawodniczek. Postaramy się, żeby opłaty które pobieramy, były minimalne. Robimy co możemy. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jeśli upadają firmy z różnych branż, niektóre kluby też mogą nie wytrzymać. Choćby z powodu braku sponsorów.

Rozmawiacie z władzami Polskiej Ligi Siatkówki o tym, jak zagospodarować zawodników latem? Dochodzą słuchy, że możliwe jest stworzenie ligi zespołów 4-osobowych na plaży.

Z zarządem ligi, panem prezesem Pawłem Zagumnym, cały czas wymieniamy się spostrzeżeniami i pomysłami. Bardzo chcielibyśmy dokończyć rozgrywki młodzieżowe, ale w tej chwili nie ma dla nas ważniejszej rzeczy, niż zdrowie zawodników, trenerów czy kibiców.

Zobacz także:
Koronawirus. Fabian Drzyzga na obowiązkowej kwarantannie. "W Polsce panika i chaos większe niż w Rosji"
Fabian Drzyzga o zdobytym tytule dowiedział się z Instagrama. Mówi o Rosji w czasach pandemii

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×