Polska - Francja 3:0 (25:17, 25:10, 32:30)
Składy:
Polska: Dorota Pykosz (2), Agnieszka Bednarek (10), Dorota Świeniewicz (13), Milena Sadurek (4), Anna Barańska (17), Joanna Kaczor (8), Mariola Zenik (libero) oraz Paulina Maj (0), Aleksandra Jagieło (3), Katarzyna Gajgał (1), Anna Woźniakowska (1), Izabela Bełcik (0).
Błędy własne: 16.
Francja: Christina Bauer (8), Anna Rybaczewska (2), Armelle Faesch (0), Alexia Djilali (11), Severine Lienard (7), Deborah Ortschitt (libero) oraz Stephanie Volle (1), Maeva Orle (3), Pauline Soullard (3), Myriam Kloster (5).
Błędy własne: 23.
MVP: Mariola Zenik.
Polki ten mecz nie rozpoczęły w pełni skoncentrowane. Dały się zaskoczyć przeciwniczkom dobrą zagrywką i skutecznym blokiem. Tym sposobem przyjezdne na pierwszą przerwę techniczną schodziły z czterema punktami przewagi (8:4). Złotka na czasie musiały dostać ostrą reprymendę od Jerzego Matlaka, bo wyszedł zupełnie odmieniony zespół. Zdobyły pięć punktów z rzędu i wyszły na prowadzenie 9:8 i utrzymały ja do stanu 16:15. Później dwa skuteczne bloki Doroty Pykosz i Agnieszki Bednarek rozpoczęły zryw swojego zespołu. Prawie nie pozwoliły rywalkom dojść do głosu i wygrały tą partię 25:17.
Drugi set był praktycznie bez historii. Od samego początku nasze siatkarki przejęły inicjatywę. Głównie ciężar gry na siebie wzięły nasze dwie przyjmujące, Anna Barańska i Dorota Świeniewicz. Polki z biegiem czasu coraz bardziej odskakiwały Francuzkom, a te nie wiele mogły na to poradzić. Biało-czerwone zdobyły ogromną przewagę (22:7) i było już jasne, że nic złego nie może im się stać. Podopieczne Matlaka wygrały tą partię 25:10 i prowadziły w meczu już 2:0.
Przed trzecią odsłoną można było mieć duże obawy. Nie dość, że Polki wygrały poprzedniego seta bardzo wysoko, przez co mogło wkraść się duże rozluźnienie. To dodatkowo musiały udać się do szatni na dziesięciominutową przerwę, która przysługuje gospodarzowi. Złotka mogły wyjść przekonane, że ten mecz już sam się wygra i to małym nakładem sił. Zostały za to skarcone już na początku (5:9) i dopiero wtedy zaczęło się mozolne odrabianie strat. Tym razem w ataku brylowała Joanna Kaczor i udało się doprowadzić do wyrównania 12:12. W późniejszej fazie seta Trójkolorowe zaczęły grać bardzo równo i co najważniejsze skutecznie. Gdyby nie Świeniewicz do spółki z Barańską, tego seta byśmy przegrali. Jednak dzięki naszym przyjmującym utrzymał się remis 25:25 i tą partię musiała rozstrzygnąć gra na przewagi. Przyjezdne miały dwie piłki setowe w górze, których nie wykorzystały, a później zaczęły się mylić. Dzięki temu to podopieczne Matlaka miały cztery szanse na zakończenie tego spotkania, ale nie potrafiły postawić kropki nad "i". Dopiero w tej ostatniej, czwartej akcji dość przypadkowo udało im się wygrać. Francuzki wyprowadziły kontratak. Z podwójnej krótkiej próbowała wygrać tą wymianę Christina Bauer, ale jakimś cudem wybroniła ją Mariola Zenik, piłka przeszła na drugą stronę siatki, a przeciwniczki zaskoczone nawet nie drgnęły. Piłka uderzyła w boisko i było już jasne, że biało-czerwone wygrały tego seta 32:30 i cały mecz 3:0. Zwycięstwo dało nam awans do Mistrzostw Świata 2010, które zostaną rozegrane w Japonii.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)