Barkom-Każany Lwów w PlusLidze od sezonu 2021/2022? Prezes Oleg Baran: "To realne"

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: drużyna Barkom-Każany Lwów
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: drużyna Barkom-Każany Lwów

Ukraiński Barkom-Każany Lwów chciałby zagrać w PlusLidze. - Gdyby to zależało tylko ode mnie, to proces byłby już pomyślnie zamknięty - mówi nam Oleg Baran, prezes klubu. Pierwszy realny termin to sezon 2021/2022.

Ostatnio coraz częściej dyskutuje się, o chęci udziału w rozgrywkach PlusLigi klubów zagranicznych. Konkretnie padają dwie nazwy. To dominatorzy swoich rodzimych rozgrywek - ukraiński Barkom-Każany Lwów i niemiecki Berlin Recycling Volleys.

- Mogę potwierdzić, że w tym sezonie, jak i w poprzednich pojawiły się zapytania ze strony drużyn spoza Polski, które wyraziły chęć udziału w PlusLidze. Na tym etapie nie mogę powiedzieć więcej, bo to oczywiście dobra wiadomość dla nas, że są chętni na Ligę Mistrzów Świata, jednak pandemia koronawirusa skutecznie ogranicza nowe, śmiałe możliwości marketingowe - wyjaśnia nam Kamil Składowski, dyrektor Działu Komunikacji Polskiej Ligi Siatkówki.

Klub ze stolicy Niemiec publicznie tym informacjom zaprzecza: - Berlin Recycling Volleys złożył wniosek licencyjny dotyczący tylko niemieckiej Bundesligi. Klub nie ma zamiaru brać udziału w rozgrywkach innego kraju - oświadczył nam Oliver Sotte z administracji klubu.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy

Z kolei otwarcie o chęci uczestnictwa w PlusLidze drużyny ze Lwowa opowiedział nam w wywiadzie Oleg Baran, prezes klubu. W 1998 roku wraz z rodziną założył firmę Barkom, zajmującą się produkcją mięsa, aktualnie zatrudnia ponad 1000 osób. To z jego inicjatywy w 2009 roku powstał Barkom-Każany - mistrz Ukrainy z 2018 i 2019 roku oraz lider tabeli z ostatniego sezonu, przerwanego przez epidemię koronawirusa.

Filip Korfanty, WP Sportowe Fakty: Po kolejnych sukcesach w lidze ukraińskiej, marzeniem jest teraz gra w PlusLidze?

Oleg Baran, prezes klubu Barkom-Każany Lwów: Tak, aby klub nadal się rozwijał potrzebujemy większej rywalizacji, której w naszej lidze brakuje. Rywalizacja pozwala polepszać umiejętności, czy to w biznesie czy w sporcie, jej brak do niczego dobrego nie prowadzi.

Stopniowo przygotowywaliśmy się, abyśmy byli gotowi na poziomie technicznym i mentalnym do przejścia na wyższy poziom. Obecnie trudno jest nam zatrzymać zawodników w zespole i odpowiednio ich motywować. To jeden z naszych problemów przy obecnym kształcie ukraińskiej ligi.

Zatem na jakim etapie jest proces dołączenia do polskich rozgrywek?

Gdyby to zależało tylko ode mnie, to proces byłby już pomyślnie zamknięty. Od kilku lat współpracujemy z polskimi klubami. Jeździliśmy kiedyś do Polski na sparingi z Cuprum Lubin, gdy ten zespół grał w pierwszej lidze. Rywalizowaliśmy też z innymi drużynami, tak poznałem Jana Sucha, który później był naszym trenerem. Od kilku lat polskie kluby zapraszamy do siebie na turnieje towarzyskie.

Z czasem pokazało mi to, że chcąc rywalizować z polskimi klubami, musimy się rozwinąć i to nie tylko sportowo. Zdarzały się przypadki, nawet w Polsce, że kluby gwałtownie zwiększały swój budżet, zatrudniały drogich zawodników i szybko upadały. Uważam, że rozwój musi się odbywać stopniowo, w oparciu o nabyte doświadczenie i budując najpierw odpowiednie podwaliny, a z czasem wypracowując swoją markę. Stąd chociażby zatrudnienie u nas zagranicznych trenerów.

Kiedy można spodziewać się finalizacji starań?

Rozmawiamy i czynimy przygotowania już od dawna, ale aktualnie jeszcze nie zostało nic konkretnego ustalone. Musimy zachować rozwagę i obie strony muszą widzieć sens odpowiednich rozwiązań. Od najbliższego sezonu jest to niemożliwe, potrzeba więcej czasu na lepsze przygotowanie się.

Pana zdaniem jest realne, że Barkom-Każany Lwów zagra w PlusLidze od sezonu 2021/2022?

Uważam, że jest to realne.

Rozwój klubu może też przełożyć się na rozwój ukraińskiej siatkówki?

Uważam, że będzie pozytywnym bodźcem. To powinno przyciągnąć większą liczbę kibiców. Możliwość obejrzenia meczów na wyższym poziomie sprawi, że zainteresowanie siatkówką wzrośnie, nie tylko we Lwowie. Co więcej, siatkarze innych drużyn mogą poczuć większą motywację do rozwoju. Widząc możliwość wypromowania się czy to do naszego klubu czy do któregoś polskiego zespołu - dystans do siatkówki na wysokim poziomie realnie może się dla nich skrócić.

Jakie problemy wstrzymują ogólny postęp tej dyscypliny w pana kraju?

Głównym problemem jest brak odpowiedniego prawa, które pozwalałoby firmom sponsorującym sport otrzymywać ulgi podatkowe. Sponsoring obecnie nie jest opłacalny. Sport opiera się na pasjonatach, którzy chcą inwestować swoje pieniądze, jak na przykład Ihor Surkis - prezes piłkarskiego Dynama Kijów, czy Rinat Achmetow - właściciel Szachtara Donieck.

Odpowiednie prawo przyciągnęłoby dodatkowych sponsorów. Kluby utrzymywane przez przedsiębiorstwa państwowe upadają, gdy nowi włodarze tych firm nie chcą przeznaczyć pieniędzy na sport.

Jest też problem z infrastrukturą i halami. Ostatnio sytuacja się polepsza, ale to jeszcze nie jest oczekiwany poziom.

Barkom rozgrywa swoje mecze w hali, która może pomieścić około 1600 osób - celem jest gra w większym obiekcie?

Jest już zatwierdzony projekt, zgodnie z którym ma powstać hala mogąca pomieścić około 2500 osób. Powstaje też obiekt prywatny, bardziej pod kątem występów artystycznych, ale staram się, aby była możliwość jego dostosowania pod rozgrywanie meczów siatkówki - to arena na około 5000 ludzi.

Niezależnie od tego, nasza aktualna hala spełnia wymagania CEV i rozgrywamy tam mecze europejskich pucharów. Dostawiając krzesła, można zwiększyć jej pojemność o 400 miejsc.

Jednym z problemów do rozwiązania jest czas oczekiwania na przekroczenie granicy obu państw.

Trzeba to zorganizować tak, aby uniknąć czasochłonnego oczekiwania w kolejce. Mam pomysł, jak to rozwiązać i będę dążył do porozumienia odpowiednich ministerstw obu krajów. Drużyny dostałyby pozwolenie, aby korzystać z osobnego przejścia o charakterze dyplomatycznym.

Rozumiem rzecz jasna, że polskie kluby po podróży do nas mogłyby szybko nabrać stosunku - "My lubimy Lwów, dziękujemy i przepraszamy, ale nie będziemy stać po kilka godzin w kolejkach na granicy". W tym trzeba też zorganizować dojazd dla pracowników telewizji, dziennikarzy, sędziów i obsługi systemu challenge.

Sędziowie też mogliby na tym skorzystać.

Dla Ukrainy postęp na tym polu byłby korzystny. Pojawią się zapytania o możliwość sędziowania PlusLigi przez sędziów z Ukrainy. Co pozwoli im nabrać dodatkowego doświadczenia. Myślę, że sporo innych obustronnych korzyści jeszcze pojawi się z biegiem czasu.

W PlusLidze obowiązuje limit trzech obcokrajowców na boisku - jak rozwiązałby pan tę kwestię w swoim klubie?

Myślę, że regulamin byłby analogiczny jak dla klubów polskich. Jako, że jesteśmy klubem ukraińskim, mogłoby grać maksymalnie trzech obcokrajowców, a reszta to siatkarze ukraińscy - ich rozwój i wspólna gra przełoży się na zwiększenie poziomu ukraińskiej reprezentacji. To jest kwestia, w której można się porozumieć. Możliwe też na przykład, że wśród trzech obcokrajowców będzie musiał być przynajmniej jeden Polak. Będziemy rozmawiać na ten temat.

Ukraiński Lokomotiw Charków jakiś czas temu występował w rosyjskiej Superlidze, ale uczestniczył też w fazie play-off w lidze ukraińskiej - w przypadku klubu ze Lwowa widzi pan to podobnie?

Po naszej stronie jest kwestia porozumienia się z ukraińską federacją, która musi zgodzić się na naszą grę w PlusLidze. Jako ukraiński klub powinniśmy brać udział w lidze w ukraińskiej i byłaby to faza play-off. Moja wizja jest taka, że rundę zasadniczą i fazę play-off gramy w PlusLidze, a na Ukrainie uczestniczymy tylko w fazie play-off, żeby być klasyfikowanym w tych rozgrywkach i móc wywalczyć miejsce w europejskich pucharach jako klub z Ukrainy.

Finansowo pański klub będzie gotowy na sprostanie realiom PlusLigi?

Oczywiście. Dążę do tego, aby stworzyć klub mający wsparcie wielu firm, każda z nich zapewniłaby odpowiednio mniejsze pieniądze, ale współpraca byłaby stabilna i systematyczna. Ten proces już trwa i grono sponsorów będzie się zwiększać. Każdy z nich powinien poczuć się częścią naszego klubu i częścią Lwowa. Nie chcę, aby zespół był uzależniony tylko od jednego dużego sponsora.

Rywalizacja z renomowanymi polskimi zespołami byłaby dodatkową zachętą.

Zgadza się. Do nas przyjazd polskiego klubu wzbudziłby większe zainteresowanie i myślę, że w odwrotną stronę też by tak to zadziałało - dla polskich kibiców przyjazd drużyny ze Lwowa byłby czymś nowym. Widzę w tym też dodatkową zaletę - to pole do współpracy polskich i ukraińskich firm. Otwarcie dla siebie drzwi na nowe rynki, możliwość wymiany doświadczeń i kontaktów.

W pańskim przypadku współpraca z Polakami może być łatwiejsza, bo bardzo dobrze mówi pan po polsku.

Urodziłem się i całe życie mieszkam we Lwowie, ale z Polską mam dużo kontaktu. Budując nasz biznes mocno współpracowaliśmy z polskimi specjalistami. Kiedyś dużo mięsa, przypraw i innych towarów, niezbędnych do naszego funkcjonowania, kupowałem w Polsce. Wiązało się to z podróżowaniem po tym kraju, zwiedziłem go niemal w całości. Wtedy dużo rozmawiałem po polsku, ale w ostatnim czasie brakuje mi praktyki. Liczę, że gdy zagramy w PlusLidze, to znów nabiorę dawnej płynności.

Jak doszło do tego, że zainteresował się pan siatkówką na tyle, by w ten sport zainwestować?

W życiu sporo dzieje się przez przypadek. Grałem kiedyś w siatkówkę na poziomie amatorskim, a wraz ze mną trener, którzy w siatkówkę uczył grać dzieci. Pewnego razu poprosił o sponsorowanie jego klubu. Prowadzony przez niego zespół jeździł na różne młodzieżowe turnieje, zdobywając m.in. trzecie miejsce w mistrzostwach Ukrainy w swojej kategorii wiekowej, co we Lwowie zostało odebrane jako duży sukces.

Przez lata widziałem jak ta młodzież dorasta, aż w końcu została podebrana przez inne kluby. Gdy już dorośli, nie było we Lwowie klubu, w którym mogliby się dalej rozwijać. Obserwując sytuację, zaproponowałem stworzenie klubu, w którym ci wychowankowie mogliby kontynuować karierę. Apetyt rósł w miarę jedzenie i tak od poziomu amatorskiego udało się awansować do Superligi.

Jak radzicie sobie obecnie z epidemią koronawirusa?

Nasz biznes wiąże się z uprawą ziemi, hodowlą zwierząt, przetwórstwem mięsa i prowadzeniem sklepów. Przechodzimy tę sytuację w miarę dobrze. Chociaż w pewnych aspektach przysporzyło nam to problemów - pojawiły się dodatkowe koszty związane z logistyką - jak chociażby zakup masek ochronnych i odpowiedni podział zmian pracy naszych pracowników.

Obecnie obostrzenia w kraju są już zmniejszane i kwarantanna została osłabiona, ale wiele przedsiębiorstw ucierpiało. Martwię się tylko, żeby nie przytrafiła się druga fala epidemii. Zdarzało się w historii, że druga fala przysparzała jeszcze większych problemów.

Lwów słynie z dużej liczby turystów - jak obecnie wygląda życie w tym mieście?

Jeszcze do niedawna trzeba było nosić maski, teraz na ulicach nie są już one obowiązkowe. Nadal konieczne jest ich noszenie w sklepach, trzeba też zakładać rękawiczki i mierzona jest temperatura.

Bary i restauracje działają, ale dla klientów dostępne są tylko stoliki na zewnątrz. W centrum miasta powoli zaczynają pojawiać się ludzie, ale jeszcze 2-3 tygodnie temu widok był nie do poznania. Miasto wyglądało jak wymarłe. Dużo firm ucierpiało z braku turystów.

Czytaj również:
Siatkówka. PlusLiga. Oficjalnie: David Smith nie zmienia otoczenia. Amerykanin przedłużył kontrakt z Grupą Azoty ZAKSĄ
Siatkówka. PlusLiga. Oficjalnie: trwa transferowa ofensywa Aluronu Virtu CMC. Gjorgi Gjorgiew zagra w Zawierciu

Źródło artykułu: