Laurent Tillie: Polska odegra ważną rolę, gdy trzeba będzie pomóc siatkówce ruszyć do przodu

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Laurent Tillie, trener reprezentacji Francji
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Laurent Tillie, trener reprezentacji Francji

- Hale są w Polsce pełne, organizujecie dużo turniejów, macie doświadczenie w promowaniu siatkówki oraz kibiców, którzy ją kochają. Dlatego będziecie ważni, gdy trzeba będzie pchnąć nasz sport do przodu - mówi trener kadry Francji Laurent Tillie.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jak wygląda obecnie życie we Francji?[/b]

Laurent Tillie, selekcjoner reprezentacji Francji w siatkówce: Zagrożenie koronawirusem wciąż jest poważnie traktowane. 11 maja złagodzono obostrzenia, ale bary, restauracje, kina, hale sportowe, wciąż są zamknięte. Można podróżować, ale na odległość nie większą niż 100 kilometrów od swojego miejsca zamieszkania (Z Laurentem Tillie'em rozmawialiśmy przed wprowadzeniem przez francuski rząd drugiej fali łagodzenia obostrzeń. Od 2 czerwca znów otwarte są kawiarnie, restauracje, bary, kina oraz teatry, można też podróżować dalej niż 100 km od miejsca zamieszkania - przyp. WP SportoweFakty). Wcześniej byliśmy praktycznie zamknięci w domu. Jak wychodziłem po chleb albo gazetę, za każdym razem byłem sprawdzany przez policję. Sportowcy nadal nie mogą trenować. Trudna jest zwłaszcza sytuacja sportów zespołowych, ponieważ w hali nie może przebywać więcej niż 7 zawodników, do tego trzeba utrzymywać dystans, myć ręce co 10 minut. Ale nie tylko my jesteśmy w trudnej sytuacji, problemy ma cały francuski sport.

Dlaczego?

Będzie mniej pieniędzy na sport. Wiele klubów, chociażby siatkarskich, jest finansowanych w dużym stopniu z budżetów miejskich. A miasta wydają teraz pieniądze na walkę z koronawirusem, nie na kluby sportowe. Poza tym gospodarka się zatrzymała, więc sponsorzy mogą się wycofać, zwłaszcza że nie ma rozgrywek i zawodów, w których sportowcy mogliby reklamować ich firmy. Myślę, że będziemy potrzebować trzech, czterech lat, żeby wrócić na poziom sprzed pandemii. Staramy się jednak nie panikować i dzień po dniu robić to, co możemy, przystosowywać się do sytuacji. Przyszłość jest jednak niewiadomą i to mnie trochę przeraża.

ZOBACZ WIDEO: Znany specjalista ostro o powrocie kibiców na stadiony. "Może nas czekać ogromny wzrost zachorowań"

Jeśli chodzi o sam COVID-19, to szczyt zachorowań macie już za sobą, tak jak i Polska Francja jest w trakcie procesu "rozmrażania". Kiedy sytuacja była najbardziej dramatyczna?

W połowie marca, gdy podjęto decyzję o lockdownie. Codziennie umierało wtedy 800-1000 osób. W szpitalach było za mało miejsc, żeby pomieścić wszystkich chorych w poważnym stanie. Najgorzej było we wschodniej części Francji, w Alzacji oraz w regionie Paryża. Wtedy była panika, i to duża. Trwało to jakieś dwa tygodnie, potem sytuacja zaczęła się powoli poprawiać. Teraz jest już zdecydowanie lepiej. Dziennie odnotowuje się około 300 nowych przypadków wirusa, umiera około 50 osób.

Zna pan osobiście kogoś, kto zachorował?

Moja szwagierka miała koronawirusa, ale przeszła go bezobjawowo. Zachorował też Earvin N'Gapeth, zawodnik mojej reprezentacji.

On chyba też przeszedł chorobę dosyć łagodnie?

Z tego co mówił, trzy, cztery dni były dla niego trudne. Czuł się bardzo zmęczony, wszystko go bolało, miał problemy z oddychaniem. Po tych kilku dniach doszedł jednak do siebie.

Gdzie spędza pan czas lockdownu?

W Cagnes-su-Mer. To miejscowość między Niceą a Cannes. Południe Francji, wybrzeże Morza Śródziemnego. Całkiem niezłe miejsce do życia. Teraz mamy 26 stopni, słońce. Siedzę sobie właśnie nad basenem i patrzę na morze.

Pana region leży blisko Włoch, gdzie zachorowało bardzo dużo osób.

Tak, ale u nas było dużo lepiej. Wirus nie rozprzestrzenił się tak bardzo. Mamy też szczęście, że jest u nas dużo słońca. A badania naukowe wykazują, że witamina D, którą organizm produkuje dzięki słońcu, jest bardzo ważna, bo chroni przed zachorowaniem na COVID.

Sporo pan wie o wirusie. Dużo pan o nim czyta?

Trochę poczytałem. Wciąż nie poznaliśmy dobrze tej choroby, lekarze nie są co do niej zgodni. Czytałem artykuły, w których stawiano różne tezy, dlatego trudno jest mi wyrobić sobie jednoznaczną opinię na jej temat. Dlatego zaakceptowałem, że nie mam kontroli nad tym, co się dzieje, że mają ją lekarze i nasze ministerstwo sportu, które dyktuje nam, co możemy robić, a czego nie.

No właśnie, jakie formy uprawiania sportu są dozwolone?

Drużyny piłkarskie mogą trenować w niewielkich grupach. Niedawno otworzono część basenów i do zajęć mogli wrócić pływacy. Decyzją ministerstwa wszystkie zawody i rozgrywki są odwołane lub zawieszone. Halowe sporty zespołowe - piłka ręczna, koszykówka, siatkówka - są zabronione, może na początku czerwca pozwolą nam wrócić do treningów, ale nie jest jeszcze pewne, czy tak się stanie. W podobnej sytuacji są też rugbyści.

Myśli pan, że w ciągu dwóch-trzech miesięcy francuski sport wróci do życia?

Mam taką nadzieję, ale nie wiem, czy uda się to zrobić.

Skoro nie możecie trenować, a wszystkie mecze są odwołane, czy wykonuje pan jakieś obowiązki selekcjonera kadry Francji?

Nie. Układam tylko plan na kolejny sezon. To smutne, ale nic więcej nie jestem w stanie robić. Razem z francuską federacją postanowiliśmy, żeby dla swojego bezpieczeństwa zawodnicy pracowali sami, a jeśli chcą, będziemy im przesyłać plany treningowe. Poleciliśmy im, żeby byli gotowi na powrót do swoich klubów, bo to one są teraz najważniejsze. Uważam, że skoro odwołano rozgrywki międzynarodowe, to zgrupowanie kadry byłoby sztuką dla sztuki. Niech lepiej zawodnicy odpoczną, wrócą wcześniej do klubów i przygotowują się w nich do rozgrywek ligowych.

Zgadza się pan z decyzją o odwołaniu sezonu reprezentacyjnego?

Uważam, że to było potrzebne. W obecnej sytuacji trzeba przede wszystkim zadbać o kluby. Poza tym granie meczów międzypaństwowych przy pustych trybunach nie miałoby sensu. Najpierw niech siatkarze wrócą do pracy w klubach, jeśli będzie to możliwe. Francuskie kluby są w o tyle dobrej sytuacji, że u nas podpisuje się niskie kontrakty. To sprawia, że łatwiej jest znaleźć rozwiązanie niż w tych ligach, w których płaci się więcej, łatwiej poskładać budżety. Pomaga państwo, wypłaca zawodnikom pieniądze jako bezrobotnym. Pieniędzy z tytułu praw telewizyjnych kluby nie tracą, bo naszej ligi nie pokazuje żadna telewizja. Na pewno nie jest u nas tak źle jak chociażby w Niemczech, gdzie trzy kluby się wycofały.

Wracając jeszcze do reprezentacji, planujecie latem jakieś mecze towarzyskie?

Nie.‌ Mówi pan, że polska federacja próbuje coś zorganizować, ale ja nie widzę takiej potrzeby. Proszę sobie wyobrazić, że na zgrupowaniu zaraża się Michał Kubiak albo Wilfredo Leon. Na zgrupowaniu, którego celem jest zagranie kilku spotkań towarzyskich. Co wtedy powie Perugia?

Prowadzę kadrę Francji od ośmiu lat. Przez ten czas wielu graczy najpierw grało sezon ligowy, potem reprezentacyjny, potem znowu ligowy i tak na przemian. Nie było czasu na odpoczynek. Teraz jest. Więc powiedziałem im: odpocznijcie, nie ryzykujcie, potem wróćcie do swojego klubu. W przyszłym roku wszystko będzie już normalnie. Gdyby chodziło o zgrupowanie tylko z udziałem młodych graczy, wtedy miałoby to sens, ale obostrzenia mi to uniemożliwiają. Obóz z udziałem wszystkich najlepszych nie jest moim zdaniem konieczny.

We francuskiej drużynie narodowej występuje jeden z pana synów, Kevin. Pozostali dwaj też są sportowcami, grają w koszykówkę. Gdzie teraz są i co robią?

Kevin bardzo dobrze czuł się w Warszawie, ale nie podpisano z nim kontraktu na kolejny sezon, więc przeniósł się do Włoch. Mój najstarszy syn Kim grał ostatnio w Czarnogórze, w Buducnosti Podgorica. Nie wie jeszcze, gdzie będzie występował w kolejnym sezonie. Najmłodszy Kylian czeka na draft do NBA, który miał się odbyć 19 maja, ale z powodu koronawirusa został przełożony. Nie może wrócić do Francji, bo nie latają samoloty. Tylko że skończyła mu się wiza, więc musi załatwić nową. Okropna sytuacja.

Szkoda, że przerwano sezon NCAA, bo jego zespół Gonzaga Bulldogs radził sobie bardzo dobrze. Celował w wygranie rozgrywek. Kylian ma nadzieję, że jeśli draft się odbędzie, zostanie wybrany, choć pewnie w drugiej rundzie. Ma 208 centymetrów wzrostu, a przy tym 42 procent skuteczności w rzutach za trzy punkty. Miał jednak trochę problemów z kontuzjami, więc kluby NBA nie są do niego przekonane. Wszyscy mówią, że to bardzo dobry silny skrzydłowy i ma na tyle dużo talentu, że jedna z drużyn pewnie sięgnie po niego w drugiej rundzie wyborów, gdzieś w okolicach 40-50 miejsca. Trzymamy za niego kciuki.

Mówił pan kiedyś, że gdyby Kylian poświęcił się siatkówce, zostałby jednym z najlepszych graczy na świecie. Zawodnikiem na poziomie Wilfredo Leona.

Naprawdę wierzę, że tak by się stało. Jest wysoki, był świetny w ataku, w przyjęciu, a w bloku fantastyczny. Do tego ma świetne podejście do sportu, bawi się nim, gra na luzie. Można to zobaczyć na youtube na filmikach z meczów Gonzagi.

Skoro jesteśmy przy koszykówce, to oglądał pan już "Last Dance"?

Oglądałem. Bardzo mi się podobał. Niezwykle interesujący serial, choć za bardzo skupiony na Michaelu Jordanie. Tak teraz przedstawiam igrzyska w Tokio swoim graczom, że to będzie nasz ostatni taniec.

Latem 2021 roku będzie pan już całkiem nieźle znał Japonię. Od przyszłego sezonu zacznie pan pracę w klubie Panasonic Panthers Hirakata. To będzie pana pierwszy zagraniczny klub w trenerskiej karierze.

Po igrzyskach w Tokio planowałem zrobić sobie rok przerwy, pomyśleć o tym, co chciałbym robić dalej. Dostałem jednak ofertę od Panasonich Panthers. Byłem zaskoczony, że odezwał się do mnie tak dobry klub i zaproponował pracę na kilka lat. Zawsze interesował mnie japoński sposób gry w siatkówkę, bardzo skupiony na technice. Jestem ciekaw, jak się w nim odnajdę i co mogę do niego wnieść. Nowy kraj, nowa kultura, całkowicie inna od naszej, z fascynującą historią i filozofią, niesamowitym etosem pracy. To będzie wielkie wyzwanie, nie tylko ze sportowego punktu widzenia, także dla moich zdolności adaptacyjnych. Uważam, że w sporcie trener musi wiedzieć, jak dobierać słowa, jak dotrzeć do graczy za pomocą tego, co mówi. Dotarcie z moim przekazem do japońskich siatkarzy, do ludzi wychowanych w innej kulturze, od których odgradza mnie bariera językowa, jest wyzwaniem, które bardzo chcę podjąć.

Rozmawiał pan już z Michałem Kubiakiem, liderem Panasonic Panthers?

Tak. Michał był bardzo otwarty i powiedział, że mogę dzwonić kiedy tylko będę potrzebował, a on chętnie mi pomoże. Jest w Japonii już kilka lat, zna klub i tamtejszą mentalność. Myślę, że od pierwszego dnia pracy będzie dla mnie dużym wsparciem.

Uważa pan, że Polska będzie miała bardzo istotną rolę w rozruszaniu na nowo światowej siatkówki, w rozkręceniu jej. Dlaczego?

Jesteście bardzo ważnym krajem dla siatkówki, tak samo jak na przykład Włochy. Z moich obserwacji wynika, że siatkówka jest u was sportem numer jeden. Na meczach hale są pełne, chcecie organizować wiele turniejów, macie kolejne pokolenia świetnych graczy. Jako pierwsi zaczęliście robić z meczów siatkówki wielki show, z muzyką, DJ-em, zabawami dla publiczności. Macie dużo doświadczenia jeśli chodzi o promocję siatkówki. W mediach, wśród kibiców, w trakcie samych meczów. Polscy fani kochają siatkówkę w ogóle, nie tylko swoją reprezentację czy konkretnych zawodników. Rozumieją ten sport. To wszystko jest waszą siłą i to sprawia, że będziecie ważni, kiedy sytuacja zacznie wracać do normy i trzeba będzie pomóc siatkówce ruszyć do przodu. Mam na myśli zarówno siatkówkę reprezentacyjną, jak i klubową.

Myśli pan, że świat sportu po pandemii bardzo się zmieni?

Nie tyle świat sportu, co świat w ogóle. Niedawno rozmawiałem z sąsiadem o tym, że trzy miesiące temu życie było idealne. Świat był małym ogrodem, można było podróżować do woli, gdzie się tylko chciało. A teraz? Nosimy maski i nie możemy się oddalić na więcej niż 100 kilometrów od domu. Nie wolno się gromadzić, zaleca się ograniczanie kontaktów z innymi. Zastanawiamy się, czy wolno nam uściskać bliską nam osobę, która nie mieszka z nami na co dzień. Jako reprezentant sportu zespołowego wiem, jak ważne jest poczucie wspólnoty. Robienie różnych rzeczy razem, wspólne przeżywanie emocji, możliwość dotknięcia drugiej osoby. Mam nadzieję, że z czasem to wróci, że znajdziemy jakiś sposób i znów będziemy mieli sport zespołowy w prawie takim samym wydaniu, jak przed pandemią.

Czytaj także:
Zgrupowanie mistrzów w czasie zarazy. Kierownik kadry: Będziemy czekać na wyniki testów i żartować przez ściany [WYWIAD]
PlusLiga. Drużyna 20-lecia została wybrana. Mariusz Wlazły z tytułem MVP

Źródło artykułu: