Polska - Czechy: wróciły do gry. Zdecydowane zwycięstwo Biało-Czerwonych w pierwszym meczu po pandemii

Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski
Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Polski

Polska siatkówka oficjalnie wróciła do gry. W pierwszym meczu jakiejkolwiek reprezentacji Polski od początku pandemii koronawirusa Biało-Czerwone pokonały w Wałbrzychu Czechy 3:0.

107 dni po zamknięciu granic i 102 dni po wprowadzeniu w kraju stanu epidemii, w rzeczywistości zdominowanej przez koronawirusa, pierwsza reprezentacja Polski zagrała mecz międzypaństwowy. Drużyną, która dostąpiła zaszczytu symbolicznego wznowienia polskiego sportu w wydaniu międzynarodowym, została kadra siatkarek.

Zespół prowadzonych przez trenera Jacka Nawrockiego po kilkutygodniowym zgrupowaniu w Szczyrku zmierzył się z Czeszkami. Wybór drużyny z sąsiedniego kraju ze względu na utrudnienia w transporcie wydawał się oczywisty, a żeby ułatwić gościom z Czech wyprawę do Polski, spotkanie zorganizowano w położonym niedaleko granicy Wałbrzychu.

Na trybunach Hali Widowiskowo-Sportowej Aqua Zdrój ze względu na obowiązujące przepisy nie wpuszczono kibiców. W ich zastępstwie postawiono około 150 tekturowych "awatarów" z wizerunkami tych fanów, którzy zdecydowali się zapłacić za taką obecność na meczu niespełna 40 złotych.

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

Puste trybuny to nie jedyny środek bezpieczeństwa zastosowany przez PZPS. Wszystkim wchodzącym na halę  mierzono temperaturę, poza siatkarkami i sztabami szkoleniowymi wszyscy pozostali uczestnicy spotkania musieli zakrywać twarze maseczkami.

Sam mecz trener Nawrocki określał jako zagadkę. - Nikt nic nie wie - mówił, przytaczając tytuł bardzo starego czeskiego filmu. Po tak długim okresie bez grania i pop zaledwie kilku tygodniach treningów forma obu drużyn była totalną niewiadomą.

Selekcjoner Biało-Czerwonych posłał na boisko zawodniczki młode lub bardzo młode, bo tylko takie powołał w tym roku do reprezentacji. Liderką tej ekipy miała być rewelacja poprzedniego sezonu Magdalena Stysiak, zastępcą szeryfa też dobrze już znana polskim kibicom żeńskiej siatkówki Zuzanna Górecka. Obie wywiązały się z tych ról bez zarzutu.

Mecz nie był porywającym widowiskiem, bo choćby ze względu na pandemiczny entourage takim być nie mógł, ale obu drużynom na pewno nie można było odmówić determinacji. Kumulowany przez kilka miesięcy głód gry był na boisku w Wałbrzychu widoczny gołym okiem. Tyle że Polki, zwłaszcza nadspodziewanie dobrze dysponowane Stysiak (8 punktów) i Górecka (7 pkt), miały dużo większy apetyt.

Po wyrównanej pierwszej połowie otwierającego spotkanie seta, w drugiej nasze zawodniczki zdominowały rywalki i wygrały aż 25:14. W drugiej partii obraz gry się nie zmienił, wciąż to Biało-Czerwone dyktowały warunki, wciąż brylowały dwie liderki drużyny trenera Nawrockiego. Czeszki trochę się poprawiły, ale znów przegrały wysoko - 19:25.

W trzecim secie rywali polskiej raczej nie straciły chęci do gry, bo tej po długim lockdownie mają pewnie aż nadto, ale wyraźnie opadły z sił. Polki szybko uciekły im na pięć, sześć punktów (8:3, 13:7) i już do końca trzymały przeciwniczki na bezpieczny dystans. Po długiej wymianie i ataku Moniki Fedusio w ostatniej akcji wygrały 25:19 i cały mecz 3:0. Dodatkowego czwartego seta, który był najbardziej wyrównany, nieznacznie przegrały (24:26).

Najważniejsze jest jednak to, że wróciły do gry i pokazały kibicom, że powrót do normalności jest coraz bliżej. Na słowa pochwały zasługuje też PZPS. Związek udowodnił, że mecze bezpieczne dla wszystkich uczestników da się już organizować nie tylko na otwartych stadionach.

Drugi mecz Polska - Czechy zostanie rozegrany w środę, także w Wałbrzychu. Początek o godzinie 20:30.

Wałbrzych, mecz towarzyski:

Polska - Czechy 3:0 (25:14, 25:19, 25:19)
Dodatkowy set: 26:24 dla Czech.

Polska: Julia Nowicka, Weronika Centka, Magdalena Stysiak, Marta Ziółkowska, Zuzanna Górecka, Marta Łukasik, Maria Stenzel (libero) oraz Martyna Świrad, Monika Fedusio.

Czechy: Andrea Kossanyiova, Veronika Trnkova, Gabriela Orvosova, Barbora Purchatowa, Katerina Valkowa, Michaela Mlejnkova, Veronika Dostalova (libero) oraz Eva Hodanova, Pavlina Simanova, Simona Bajusz.

Czytaj także: 
Marcin Możdżonek mówi "koniec". Były reprezentant Polski zakończył karierę
Belgowie zaczęli omijać szpitale. Vital Heynen: Trwa kampania, by ludzie do nich przychodzili

Komentarze (3)
avatar
Grieg
1.07.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@Igor Kowalik: Przez pierwsze trzy sety główną atakującą była Stysiak, Łukasik przeszła na jej pozycję dopiero w dodatkowej partii. 
avatar
Wiesiek23
1.07.2020
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Nieudacznik powinien odejsc...wiadomo kto. 
Igor Kowalik
30.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
No i niestety to czego się obawiałem - Łukasik jako pierwsza atakująca a Rasińska poza kadrą.