Polkom szło jak po grudzie, ale takie mecze też trzeba umieć wygrać. "Musiałyśmy dać sobie radę"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Martyna Świrad
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Martyna Świrad

Polki dopiero w tie-breaku zdołały rozprawić się z reprezentacją Szwajcarii. - Trochę zszokował nas początek meczu, chociaż wiedziałyśmy, że Szwajcarki będą walczyć - mówi Martyna Świrad, środkowa reprezentacji Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

Siatkarki reprezentacji Polski pokonały we wtorek w Łódź Sport Arenie im. Józefa Żylińskiego Szwajcarki 3:2. Przez pierwsze dwa sety podopieczne Jacka Nawrockiego sprawiały jednak wrażenie nieobecnych na boisku i długo szukały impulsu, który pozwoliłby wejść drużynie na odpowiedni poziom sportowy.

- Pomimo tego, że nie byłyśmy w tym teoretycznie najmocniejszym składzie, to musiałyśmy dać sobie radę. Miałyśmy kilka gorszych chwil, ale szukałyśmy rozwiązań, aby wyjść z tych dołków. Trochę zszokował nas początek meczu, chociaż wiedziałyśmy, że Szwajcarki będą walczyć. - mówiła środkowa reprezentacji Polski, Martyna Świrad.

Talent z niewielkiego Czudca

22-latka była rewelacją ostatniego sezonu TAURON Ligi, zdobywając aż 74 punkty blokiem, co pozwoliło jej zająć pierwsze miejsce w klasyfikacji najlepiej blokujących siatkarek ekstraklasy.

ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Powrót po 4 miesiącach przerwy. "Pierwsze akcje były na wciśniętym sprzęgle"

- Otrzymałam od trenera Bartłomieja Piekarczyka duży kredyt zaufania, grałam praktycznie w każdym spotkaniu. Złożyły się też na to problemy zdrowotne koleżanek, występujących na mojej pozycji. Nie miałam zmienniczki i dlatego też dostawałam od trenerów wiele uwag indywidualnych. Oprócz tego był to oczywiście efekt ciężkiej pracy. Szkoda, że nie rozegrałyśmy play-offów, bo czuję, że stać nas było na lepszy wynik - powiedziała Świrad, dla której nadchodzący sezon będzie już czwartym z rzędu, który rozegra broniąc barw bialskiego klubu.

Świrad pochodzi z Czudca, niewielkiej wsi pod Rzeszowem, w której mieszka niespełna 3000 ludzi. - Moi rodzice nadal tam mieszkają i to oni zbierają wszystkie gratulacje. Z tego co słyszałam to faktycznie "na mieście" sporo osób mnie kojarzy - dodała absolwentka SMS-u Szczyrk. To właśnie już w Szkole Mistrzostwa Sportowego większość z obecnych kadrowiczek miała okazję spotkać się po raz pierwszy.

Pierwsza Panda reprezentacji Polski

W środowisku siatkarskim Martyna Świrad znana jest jako Panda. - Dlaczego Panda? Rozpoczęłam swoją profesjonalną przygodę z siatkówką w klubie SAN-Pajda Jarosław i kiedy pojechałyśmy na pierwsze zgrupowanie przed Turniejem Nadziei Olimpijskich nie znałyśmy jeszcze swoich imion. Miałam na koszulce napis "Pajda", a dziewczyny nieco zmodyfikowały nazwisko trenera mojego klubu. Tak zostałam Pandą - wyjaśniła mierząca 183 cm środkowa, dla której mecze z Czeszkami w Wałbrzychu były okazją do debiutu w biało-czerwonych barwach.

Środowy mecz ze Szwajcarkami będzie ostatnim akcentem reprezentacyjnym dla Polek. Czy czas spędzony w Szczyrku pozwoli kadrowiczkom wejść w sezon ligowy "suchą stopą"?

- Myślę, że będziemy miały tę przewagę, że po tak długiej przerwie zaczęłyśmy wcześniej trenować niż dziewczyny w klubach. Część z drużyn rozpoczyna sezon przygotowawczy pod koniec lipca, w Bielsku-Białej treningi zainaugurowano już na początku tego miesiąca. My w kadrze na pierwsze zgrupowanie stawiłyśmy się już 4 czerwca. Ten miesiąc, czy dwa miesiące różnicy mogą okazać się ważne - zauważyła Świrad.

Zobacz również:
Siatkówka. Polska - Szwajcaria. Tekturowi kibice i kino samochodowe przed halą w Łodzi (transmisja)
PlusLiga. Transfery: Cerrad Enea Czarni zamykają skład transferem reprezentanta Bułgarii

Komentarze (0)