W czwartej partii spotkania przy stanie 21:21 atak Mljkovica został zatrzymany przez brazylijski blok. Na powtórce wideo wyraźnie było widać, że opadając atakujący reprezentacji Serbii został uderzony przez piłkę w głowę. Decyzja sędziego Loderusa Fransa była jednak odmienna, uznał on, że piłka po bloku brazylijskim wyszła na aut, nie ocierając się o Mljkovica.
Po protestach Brazylijczyków supervisor spotkania przywołał do siebie sędziego głównego. Po długiej dyskusji, arbiter po powrocie na swój słupek zmienił decyzję, przyznając punkt Brazylii. Po kilku minutach przerwy mecz został wznowiony. Na szczęście dla gospodarzy, zdarzenie to nie miało negatywnego wpływu na ich grę, gdyż po udanym bloku, asie serwisowym Podrascanina i autowym ataku Vissotto wygrali oni tą odsłonę spotkania.
Zdanie co do tego, czy supervisor miał prawo przywołać do siebie arbitra głównego, są podzielone. Jak podali komentatorzy Polsatu Sport, powołując się na polskiego sędziego międzynarodowego - Andrzeja Lemka, zachowanie takie było niezgodne z przepisami. Zdaniem innego sędziego, jest to jednak dopuszczone przepisami obowiązującymi wyłącznie w Lidze Światowej. Zgodnie z nimi, na wniosek trenera Rezende supervisor miał prawo przywołać do siebie arbitra.
Niezależnie od tego, co mówią przepisy, zdarzenie to jasno pokazało konieczność wprowadzenia powtórek wideo w spotkaniach siatkarskich. Przypomnijmy, że takie rozwiązanie z powodzeniem było testowane w turnieju finałowym Pucharu Polski. Zgodnie z obowiązującymi wtedy regułami, każda drużyna miała prawo raz w secie do zakwestionowana decyzji sędziego i odwołania się do powtórki wideo.