BKS Aluprof Bielsko-Biała - PTPS Farmutil Piła 3:0 (25:19, 27:25, 25:17)
BKS: Sadurek, Studzienna, Staniucha-Szczurek, Gajgał, Bamber, Ciaszkiewicz, Maj (l) oraz Jaszewska
Trener: Wiktor Krebok
Farmutil: Kaczorowska, Bednarek, Shelukhina, Skorupa, Teixeira, Kosmatka, Kuehn-Jarek (l) oraz Chojnacka, Sieradzan
Trener: Jerzy Matlak
Widzów: 800
Zaczął się czas decydujących spotkań w Lidze Siatkówki Kobiet. Pierwszy mecz półfinałowy rozegrano w Bielsku-Białej gdzie lider po rundzie zasadniczej BKS Aluprof podejmował czwartą drużynę PTPS Farmutil Piła. Ekipa gości podbudowana zwycięstwem w Pucharze Polski przyjechała do stolicy Podbeskidzia po co najmniej jedną wygraną. Swojego celu nie udało się im osiągnąć w pierwszym spotkaniu, gdyż zdecydowanie górą były bielszczanki.
BKS wyszedł na parkiet bardziej zmobilizowany i od początku pierwszej partii osiągnął kilkupunktową przewagę. Skutecznie atakowały Karolina Ciaszkiewicz, Katarzyna Gajgał i Joanna Staniucha-Szczurek. Jednak od prowadzenia 7:4 przegrały kilka wymian z rzędu i pilankom udało się doprowadzić do wyrównania a w późniejszej fazie seta nawet do jednopunktowego prowadzenia 10:11 po skutecznym bloku Micheli De Casii Teixeiry i Agnieszki Bednarek na Natalii Bamber- to jedyny skuteczny blok na tej zawodniczce, w całym spotkaniu była najlepsza i zasłużenie została wybrana MVP. Bielszczanki nie pozwoliły jednak na utrzymanie przewagi i szybko ją odrobiły. Na drugą przerwę techniczną schodziły już prowadząc 16:13. Pilankom nie pomogły nawet zmiany dokonywane przez trenera Matlaka i musiały ona uznać wyższość BKSu w tym secie.
Początek drugiej odsłony rozpoczął się zupełnie inaczej niż poprzedni. Od pierwszej akcji prowadziły przyjezdne, skutecznie atakowały Agnieszka Kosmatka i Klaudia Kaczorowska., było już 1:4, 3:5. BKS jednak szybko wziął się za odrabianie strat i na pierwszą przerwę techniczną ekipy schodziły przy prowadzeniu gospodyń 8:5. Bielszczanki były skuteczne w bloku, czym zniechęcały do gry ekipę trenera Matlaka. Na drugiej przerwie technicznej prowadziły 16:13 jednak po wznowieniu gry oddały pole Farmutilowi, który doszedł na po 16 a nawet wyszedł na prowadzenie 21:23. I od tego momentu zaczęły się emocje. Bielszczanki wyrównały i zaczęła się gra punkt za punkt. Bardziej opanowane okazały się gospodynie, w ostatniej akcji seta nieporozumienie w ekipie Piły dało BKSowi zwycięski punkt.
Trzecia, jak się okazało ostatnia partia była zupełnie bez historii. BKS nawet na moment nie oddał prowadzenia. Wciąż skuteczny był bielski blok, ataki były nie do obrony i ekipa gości musiała uznać wyższość bielszczanek, nawet trener Matlak nie widział szans na zatrzymanie rozpędzonego BKSu i śmiał się patrząc na niefrasobliwość swoich podopiecznych.
Pilanki to jedyna ekipa której udało się pokonać BKS na ich parkiecie. Jednak w dzisiejszym meczu była tylko tłem tamtej drużyny. Jutro kolejny pojedynek i szansa dla Piły na wywiezienie z Bielska cennego remisu w dwu meczu. Bielszczanki jednak wzmocnione wysoką wygraną na pewno tanio skóry nie sprzedadzą. Czwartkowy pojedynek w Bielsku-Białej rozpocznie się o godzinie 18.00.