Siatkarze VERVY Warszawa Orlen Paliwa pokonali drużynę Indykpolu AZS Olsztyn 3:0. Gospodarzom udało się uniknąć utraty punktów w starciu z niżej notowanymi rywalami. Tylko dwukrotnie w tym sezonie warszawianie wygrali mecz bez straty seta, dlatego tak przekonujące zwycięstwo napawa ich kibiców optymizmem.
- Na pewno nie mogliśmy być zadowoleni po zwycięskim tie-breaku ze Stalą Nysa, bo w dwóch setach oddaliśmy rywalom inicjatywę w końcówkach. Cieszy to, że grając z olsztynianami udało się tego wystrzec. Zwłaszcza mówię tu o drugim secie, gdzie przez dłuższy czas graliśmy punkt za punkt, a wszystko rozstrzygnęło się dopiero po walce na przewagi - relacjonował przebieg spotkania Michał Superlak.
Warszawianie walczą na dwóch frontach
W Olsztynie podopieczni Andrei Anastasiego przegrali 2:3. W październikowym pojedynku dużo krwi napsuli warszawianom Ruben Schott i Damian Schulz, ale w rewanżu niemiecki siatkarz zszedł do kwadratu dla rezerwowych już po pierwszej partii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sexy prezenterka TV wraca na boisko!
- Personalnie jest to mocna ekipa i wydaje mi się, że ich pozycja w tabeli nie do końca odzwierciedla potencjał, który drzemie w tej drużynie. Wtedy był to też nasz pierwszy mecz po powrocie z przerwy spowodowanej koronawirusem w naszej ekipie. Zabrakło nam wtedy "pary". Tym razem udało nam się utrzymać przewagę, na którą zapracowaliśmy sobie szczególnie w dwóch partiach - wyjaśnił 27-letni prawoskrzydłowy.
Coraz bardziej komplikuje się sytuacja w tabeli PlusLigi. Rzeszowian, którzy zajmują aktualnie 9. pozycję, od plasujących się na 5. miejscu warszawian dzieli zaledwie sześć punktów. Zapewnienie sobie gry w play-off jest dla VERVY Warszawa Orlen Paliwa priorytetowym celem, ale nie jedynym.
- Znalezienie się w ósemce na pewno jest priorytetem, ale mamy jeszcze do rozegrania dwa mecze z pierwszej rundy, z zespołami Asseco Resovii Rzeszów oraz Jastrzębskim Węglem. To o tyle ważne, że te wyniki będą liczyły się do rozstawienia w losowaniu Pucharu Polski, a w tych rozgrywkach też chcemy dać sobie szansę. "Ścisk" w naszych rejonach tabeli jest duży, dlatego te trzy punkty dają nam niezbędny oddech przed meczem w Jastrzębiu Zdroju - dodał mierzący ponad 200 cm atakujący.
Powstrzymać jastrzębian bez jednego z liderów
Po tym, jak w jednej z ostatnich akcji meczu z nysanami kontuzji doznał Artur Szalpuk, w pierwszej szóstce zastąpił go Igor Grobelny. Urodzony w Radomiu przyjmujący w sobotę rozegrał przyzwoite zawody, zdobywając 11 punktów i atakując ze skutecznością przekraczającą 40 procent.
- Igor zagrał bardzo dobre spotkanie. Brak Artura nie był więc aż tak odczuwalny. Chcielibyśmy mieć go ze sobą, ale sytuacja jest jaka jest. Na razie radzimy sobie bez niego. Wydaje mi się, że jeszcze dolegliwości związane ze stawem skokowym nie pozwolą na jego powrót w najbliższym meczu, ale to się jeszcze okaże - przyznał Szalpuk, pozostawiając niedopowiedzenie.
Tuż przed końcem ubiegłego roku stołeczna ekipa postawiła trudne warunki jastrzębianom. Już we wtorek okaże się czy na wyjeździe wicemistrzom Polski uda się zrewanżować za tę porażkę.
- Z każdym z mocniejszych zespołów kluczem do zwycięstwa jest mocna zagrywka i efektywny blok. Bez tego nie ma możliwości, by zatrzymać ich pierwszą akcję. Nie można sobie pozwolić na chwile dekoncentracji. Będziemy musieli cały czas wywierać presję i nie oddawać punktów własnymi błędami - zdradził receptę na korzystny rezultat Superlak.
Zobacz również:
38 punktów Jones-Perry to zbyt mało na radomianki. "Była nie do zatrzymania, ale to każda z nas zasługuje na uznanie"
Plusliga. Mariusz Wlazły pogrążył były klub. Trefl Gdańsk lepszy od PGE Skry Bełchatów