Gwiazda reprezentacji Polski błyszczy w Serie A. "Emocje dodają mi skrzydeł"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak

- Lubię ciężar odpowiedzialności. Im więcej ode mnie zależy, tym lepiej mi się gra - mówi nam Magdalena Stysiak. Polska siatkarka ma zaledwie 20 lat, gra dopiero drugi sezon we Włoszech, a już jest liderką mocnej ekipy Savino Del Bene Scandicci.

W siedemnastu spotkaniach trwających rozgrywek Serie A Stysiak zdobyła 279 punktów (średnia 16,4 na mecz), co daje jej siódme miejsce w klasyfikacji najlepiej punktujących. Byłaby wyżej, gdyby nie musiała pauzować przez prawie dwa miesiące.

Najpierw wirus, potem złamany palec

Najpierw, jak cały jej zespół, przechodziła koronawirusa, a zaraz po powrocie do treningów doznała kontuzji.

- Na COVID-19 chorowałyśmy w grudniu, po występie w turnieju Ligi Mistrzyń. Miałam wtedy dwa dni wyjęte z życia. Gorączka, bóle mięśni, dreszcze. Jako jedna z nielicznych w zespole miałam smak i węch, prawie wszystkie dziewczyny potraciły te zmysły - opowiada zawodniczka, która mimo młodego wieku jest czołową postacią ligi włoskiej i reprezentacji Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej

Większość siatkarek Savino Del Bene Scandicci, w tym Stysiak, po dwóch tygodniach wróciła do treningu. Jedna z jej koleżanek miała jednak mniej szczęścia. - Mogła wrócić dopiero po 50 dniach! Tu jest taki dziwny przepis, że można mieć wynik "trochę pozytywny". I ona była trochę pozytywna przez 49 dni.

Po powrocie z kwarantanny Polka przetrenowała zaledwie trzy dni i znowu wypadła z gry na prawie miesiąc. Tym razem z powodu złamanego palca. Do wyjściowej szóstki wróciła dopiero na koniec stycznia. - Przed tą przymusową przerwą w klasyfikacji punktowej byłam druga. Teraz jestem siódma, ale nie zwracam wielkiej uwagi na ten ranking. Najważniejsze, żebym dobrze grała i pomagała wygrywać zespołowi - podkreśla.

Jak dobrze być liderką

Rola pierwszej "armaty", którą pełni w tym sezonie, bardzo jej odpowiada. - Lubię czuć na sobie ciężar odpowiedzialności, wiedzieć, że dużo ode mnie zależy. Im większy ten ciężar, tym lepiej mi się gra - mówi. Sama siebie uważa za zawodniczkę, którą napędza wysoka stawka meczu i odpowiedzialność spoczywająca na jej barkach.

- Inne dziewczyny śmieją się, że nie mam nerwów, bo wielkie mecze i ważne akcje mnie nie przerażają. Ten dreszczyk emocji, które u mnie wywołują, dodaje mi skrzydeł. Cieszę się, kiedy przy stanie 12:12 w tie-breaku idę na zagrywkę. Kiedy cała widownia na mnie patrzy, trybuny skandują moje imię. Na razie to niestety niemożliwe, bo gramy mecze przy pustych trybunach. Nie mogę się już doczekać powrotu publiczności, ale pewnie trochę jeszcze na to poczekam.

Chce stanąć na podium

Ze Stysiak w roli liderki drużyna spod Florencji dobrze radzi sobie w Serie A. Z bilansem dwunastu zwycięstw i ośmiu przegranych w dwudziestu meczach zajmuje piąte miejsce w tabeli. Zdaniem naszej reprezentantki byłoby lepiej, gdyby nie problemy, o których wspominała. Ma nadzieję, że Scandicci powalczy w tym sezonie o miejsce na podium.

- Pierwsze miejsce jest zarezerwowane dla Conegliano, w którym gra Asia Wołosz, ale już drugie lub trzecie może być nasze - uważa polska atakująca. - Chcemy też pokazać się w Lidze Mistrzyń, choć w ćwierćfinale trafiłyśmy właśnie na Conegliano. Trzeba być jednak dobrej myśli.

Kto tak pięknie w piłkę gra?

W ostatnim spotkaniu Scandicci, wyjazdowym meczu z Bosca S. Bernardo Cuneo Stysiak zdobyła 21 punktów i była najskuteczniejsza na boisku. Z całego spotkania najlepiej zapamiętano jednak jej popis umiejętności piłkarskich. W jednej z akcji ponad dwumetrowa siatkarka pokazała kapitalną obronę nogą, która okazała się jednocześnie świetną wystawą na skrzydło.

- A mówią, że nic dwa razy się nie zdarza - śmieje się Stysiak, która kiedyś wykonała już podobną akcję - w styczniu ubiegłego roku w meczu kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Tokio z Turcją. - Wyszła mi wystawa lepsza niż palcami. Elitsa Wasiliewa nie mogła się takiej spodziewać, dlatego przebiła piłkę palcami na drugą stronę i przegrałyśmy tę akcję. Ale całe spotkanie wygrałyśmy 3:1 i to się liczy.

Skąd u reprezentacji Polski w siatkówce umiejętność tak dobrej gry nogami? - Jako kilku, kilkunastoletnia dziewczynka spędzałam mnóstwo czasu na wiejskim boisku. Jak mama nie wiedziała, gdzie jestem, to byłam właśnie tam i grałam z chłopakami w piłkę nożną. Dzień w dzień! Raz jak stałam na bramce, to złamałam nadgarstek. Tak to się musiało skończyć, jak dziesięciolatka broniła strzały chłopaków o kilka lat starszych - wspomina.

Stysiak do dziś w czasie przedmeczowych rozgrzewek lubi dla frajdy pożonglować piłką do siatkówki. Jej koleżanki z drużyny wiedzą już, na co ją stać i nie są zdziwione, gdy Polka kopie piłkę przez całą halę i trafia bramki.

Czeka na telefon od selekcjonera

Do zakończenia rozgrywek ligowych zostały jeszcze dwa miesiące. Potem zacznie się sezon reprezentacyjny, który jak na razie jest jedną wielką niewiadomą. Jak będą wyglądały rozgrywki Siatkarskiej Ligi Narodów? Czy Igrzyska Olimpijskie w Tokio w końcu się odbędą? Stysiak nie zna też planów, jakie ma w tym roku wobec niej selekcjoner Biało-Czerwonych Jacek Nawrocki.

- Czekam na telefon od trenera. Mam nadzieję, że porozmawiamy o roli, jaką dla mnie widzi. Do tej pory w kadrze grałam na przyjęciu, a w klubie jestem teraz atakującą. Jeśli trener widzi mnie jako przyjmującą, to w klubie zacznę trenować również odbiór zagrywki, bo mam taką możliwość. W Scandicci nawet jako atakująca w pierwszym i w czwartym ustawieniu pomagam dziewczynom w odbiorze.

Siatkarka pochodząca z Turowa, niewielkiej wsi w województwie łódzkim, zapewnia, że dobrze czuje się w obu rolach, a w reprezentacji przyjmie taką, która więcej da drużynie.

- Jeśli to znowu będzie przyjęcie, nie ma problemu. Mamy świetną libero Marysię Stenzel, która pokryje większość boiska, a mi zostanie do pilnowania metr, półtora metra. Dam radę. Dzięki temu, że będziemy mogły występować na boisku razem z Malwiną Smarzek, zespół dużo zyska na sile ognia. Siatkówka to sport drużynowy, w którym każda zawodniczka powinna chcieć tego, co najlepsze dla zespołu. Skoro mamy większe szanse na dobre wyniki ze Stysiak na przyjęciu i Smarzek na ataku, to chcę, żebyśmy tak grały - kończy reprezentantka Polski.

Czytaj także:
Jessica Rivero Marin: Moje serce jest podzielone między dwa kraje [WYWIAD]
Liga Mistrzów. Znamy terminarz spotkań ćwierćfinałowych. Sprawdź kiedy zagrają PGE Skra Bełchatów i Grupa Azoty ZAKSA

Źródło artykułu: