Piotr Woźniak, WP SportoweFakty: Na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej pokonałyście jedne z pretendentek do medalu, ŁKS Commercecon Łódź. Wasz tegoroczny bilans to trzy zwycięstwa i jedna porażka. Wszystkie kryzysy są już za wami?
Jessica Rivero, przyjmująca DPD IŁCapital Legionovia Legionowo: Byłyśmy znakomicie przygotowane do tego meczu, ostatni tydzień przepracowałyśmy naprawdę solidnie. Wydaje mi się, że po przerwie świątecznej zasadniczo zmieniłyśmy swoje nastawienie mentalne, dużo o tym rozmawiałyśmy. Wszystkie niefortunne zdarzenia, takie jak kontuzje czy przypadki COVID-19 w zespole, zostawiłyśmy za sobą. Wspólnie, jako drużyna, wyszłyśmy z tego dołka.
Przy stanie 24:22 w pierwszym secie kiwnęła pani piłkę za blok łodzianek i partia dobiegła końca, choć nie obyło się bez protestów rywalek. Piłka dotknęła linii?
Myślę, że to mógł być aut (śmiech). Nie ma to już jednak znaczenia, moja radość była autentyczna. Cieszę się, że udało mi się zdobyć ten punkt.
ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Dawid Kubacki: Nieprzespane noce? Mam złote dziecko
Dawno nie miałyście okazji rozegrać tak wyrównanego meczu, jak przed tygodniem w Bielsku-Białej. Zwycięstwo w piątym secie procentuje do teraz?
Pojedynek w Bielsku-Białej to był mecz walki. Tego należało się spodziewać po zespołach sąsiadujących w tabeli tuż przed fazą play-off. Wygrana w tie-breaku podbudowała nas na duchu. Zdałyśmy sobie sprawę, że możemy wygrać z każdym w tej lidze i to znalazło swoje odzwierciedlenie w meczu przeciwko ŁKS-owi Commercecon Łódź.
Urodziła się pani na Kubie, ale w siatkarskim CV nie ma żadnego klubu z tego kraju. Jak wcześnie opuściła pani Karaiby?
Mam rodzinę zarówno w Hiszpanii, jak i na Kubie. Przeprowadziłam się na Półwysep Iberyjski w wieku 4 lat. Moi rodzice byli reprezentantami Kuby w dwóch odmiennych dyscyplinach. Tata był szermierzem, a mama uprawiała koszykówkę. Karierę siatkarską rozpoczęłam w Kordobie, na południu kraju. Poszłam w ślady swoich rówieśniczek. Również próbowałam swoich sił w karate, tańcu i koszykówce, ale to siatkówkę z miejsca pokochałam.
Dla siatkarzy i siatkarek z Kuby gra w reprezentacji innego kraju często wymaga wielu wyrzeczeń. Czy miała pani jakieś trudności formalne związane z występem dla kadry Hiszpanii?
Mam podwójne obywatelstwo. Ze względu na to, że moja rodzina jest podzielona, nie miałam żadnych problemów z tym, by reprezentować Hiszpanię. Tam dorastałam, było to dla mnie naturalne i tak pozostanie już do końca. Moje serce jest podzielone między dwa kraje, bo nadal latem często odwiedzam najbliższych na Kubie.
W ostatnich latach zbierała pani doświadczenie grając w Italii. Dlaczego zdecydowała się pani na opuszczenie tej jednej z najbardziej renomowanych lig świata?
Byłam zawodniczką LJ Volley Modena, a później także klubu z Mondovii w Serie A2. Ostatnie dwa lata spędziłam już w najwyższej klasie rozgrywkowej i grałam w Volley Millenium Brescia. Po czterech latach chciałam spróbować swoich sił w innym kraju, a słyszałam też dobre opinie o Tauron Lidze. Odezwał się do mnie Alessandro (Chiappini - przyp.red.), a jest to jeden z trenerów, z którym chciałam współpracować.
Tauron Liga jest lepszym środowiskiem do rozwoju dla zawodniczek takich jak pani, o skromniejszym wzroście?
Przy moim wzroście (180 cm - przyp.red.) muszę cały czas pracować nad moim pułapem wyskoku. Przydaje mi się to w ataku z drugiej linii czy obronie. Polska liga pozytywnie mnie zaskoczyła, bo myślałam, że dysproporcja pomiędzy Serie A i Tauron Ligą będzie większa, tymczasem tutaj również każdy może wygrać z każdym.
W ostatnich dwóch kolejkach była pani liderką zespołu na lewym skrzydle, a w Bielsku-Białej po meczu w pani ręce trafiła statuetka MVP.
Myślę, że odbudowałam się fizycznie, bo po przechorowaniu koronawirusa nie potrafiłam ustabilizować formy. Staram się też nie uzależniać swojej gry od jednego elementu. Jeżeli danego dnia nie idzie mi na zagrywce, czy też mam kłopoty z kończeniem akcji z szóstej strefy, to staram się skupiać się na pozostałych elementach. Przed nami najważniejsze mecze w sezonie i to też sprawia, że chcemy dać z siebie 110 procent.
Coraz mniej zawodniczek decyduje się na zagrywkę z wyskoku, oceniając, że niesie ona za sobą zbyt duże ryzyko. Czy pani kiedykolwiek próbowała np. floata?
Nie, zawsze praktykowałam zagrywkę z wyskoku, od dzieciaka. Nie chciałabym tego zmieniać, bo dodaje mi to pewności siebie. Dopóki pozwalają mi na to kolana i mam wystarczająco siły i zdrowia to na pewno przy tym pozostanę.
Zobacz również:
Tauron Liga: Joker Świecie wygrał mecz na dnie. Poznaliśmy spadkowicza
Skandal z udziałem reprezentantek Korei Południowej. Groziły swoim ofiarom nożem!