Już w sobotę w Nysie rozpocznie się turnieju finałowy Tauron Pucharu Polski kobiet. Do rywalizacji, w pozbawionym kibiców obiekcie, przystąpią drużyny Grupa Azoty Chemika Police, ŁKS-u Commercecon Łódź, Grot Budowlanych Łódź oraz E.Leclerc Moya Radomki Radom.
- Od czterech lat niezmiennie jest to dla nas wielka radość i zaszczyt, że możemy być miastem gospodarzem Pucharu Polski i wspólnie z PLS gościć najlepsze żeńskie drużyny w naszym kraju. Myślę, że mimo okoliczności kibice z Nysy i całej Polski będą śledzić te zmagania. Wszystkich zapraszam do Nysy, gdy pandemia już się skończy, a wierzę, że ten czas już się zbliża - powiedział burmistrz miasta Nysa, Kordian Kolbiarz, zachęcając do odwiedzin miasta położonego w Dolinie Nysy Kłodzkiej.
W tym roku zamiast kibiców zawodniczkom będą towarzyszyć dwa duże ekrany, na których wyświetlone zostaną filmiki nadesłane przez każdy z klubów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!
- Mamy nadzieję, że prądu nie zabraknie nie tylko zawodniczkom, ale i nam organizatorom. Dziękuję miastu za tą konstruktywną współpracę. W międzyczasie zespół Stali Nysa awansował do PlusLigi. Jako PLS zawsze dążymy do nowoczesności i w tym roku testujemy nową aranżację - zdradził Artur Popko, prezes PLS.
Ze strony uczestników zawodów, na poprzedzającej zawody konferencji prasowej, padły słowa podziękowania. Wszyscy zgodnie przyznali, że organizacja turnieju Final Four Tauron Pucharu Polski to wydarzenie bez precedensu.
- Chciałbym w imieniu całego klubu powiedzieć, że cieszymy się, że w ogóle możemy w tak trudnej sytuacji rozgrywać ten turniej i za to duży szacunek dla PLS-u. Chcemy pokazać jak najlepszą siatkówkę i powalczymy o to trofeum - zapewnił szkoleniowiec ŁKS-u Commercecon Łódź, Michal Mašek.
W podobnym tonie wypowiedział się Riccardo Marchesi, wyrażając nadzieję, że niebawem hale sportowe nie będą już świecić pustkami.
- Wykonujemy swoją pracę najlepiej jak potrafimy. Dziękujemy władzom ligi i telewizji za realizację tego przedsięwzięcia. Musimy czuć się szczęściarzami, że możemy wykonywać swoją pracę. Gramy bez kibiców, ale wierzę, że wkrótce będą oni mogli przenieść swój doping z własnych mieszkań do hali i będziemy mogli odczuć ich wsparcie - wtórował swoim przedmówcom włoski szkoleniowiec ekipy z Radomia.
Zobacz również:
Puchar Polski. Znamy pary półfinałowe. Czekają nas wielkie emocje
Puchar Polski. ZAKSA ostatnim półfinalistą. Resovia bez większych szans