Jak ma wyglądać Liga Narodów? Jacek Nawrocki: To jak 40-dniowy lockdown
- To może być lżejsze dla organizmu niż kilka tygodni latania po świecie. Ale mentalnie to będzie duże wyzwanie - podsumował Jacek Nawrocki pomysły FIVB na organizację nadchodzącej Ligi Narodów.
Selekcjoner poświęcił jej sporo czasu po wygranej nad VK UP Ołomuniec. - To były tylko gratulacje po meczu. Na razie nie rozmawiamy o reprezentacji, bo czekamy na wszystkie decyzje od FIVB i CEV odnośnie Ligi Narodów i mistrzostw Europy - wyjaśnił Nawrocki.
W styczniu FIVB ogłosił, że Liga Narodów 2021 ma odbyć się według koncepcji bezpiecznej bańki (Secure Bubble). Polega ona na umieszczeniu wszystkich 16 zespołów w jednym kraju, w bezpiecznym środowisku i możliwie częstym przeprowadzaniu testów na COVID-19, co ma w znaczący sposób zminimalizować ryzyko przeniesienia wirusa.
ZOBACZ WIDEO: Niepokojąca forma polskich skoczków przed MŚ. Były zawodnik uspokaja- Na razie są tylko plotki i wiadomości wymieniane przez trenerów. Wiadomo, to idzie w kierunku bańki, skomasowania 15 meczów w czasie, a także rozszerzenia kadry na taki turniej. Będzie to zupełnie nowa rzecz, ale żeby oficjalnie o tym rozmawiać, musimy poczekać na oficjalne decyzje. Dużo jest decyzji, dyskusji, opinii. Szkoda tylko, że wcześniej nie porozmawiano z tymi, którzy będą brali w tym udział, czyli z zawodnikami, zawodniczkami czy trenerami - przyznał Nawrocki.
Ważne jest, żeby wszyscy doszli do porozumienia, a FIVB wysłuchał teraz wszystkich stron. - Też jest to wyjście: próba podtrzymania rywalizacji międzynarodowej i powrotu do normalności. Wszystko zależy od nastawienia. Jeżeli pomyślimy o tym, że w zeszłym roku nie było nic, a w tym roku mamy szansę przeprowadzić rywalizację międzynarodową i wrócić do niej, to myślę, że to dobry pomysł. Teraz jest czas na wymianę zdań i opinii między federacjami. FIVB wyciągnie z tego wnioski i doprowadzi do dobrej formuły - podkreślił trener reprezentacji Polski.
- Wzorem Pucharu Świata, będą cztery mecze więcej. Nikt nie myśli o siedzeniu 40 czy 50 dni w jednym miejscu - dodał. - To będzie bardzo duże wyzwanie, niczym 30-40 dniowy lockdown. Jeżeli chodzi o obciążenie organizmu, to nie wiadomo, czy to nie byłoby lżejsze niż te 5-6 tygodni zmian, podróży, jet lagów, ratowania organizmu po każdym spotkaniu, turnieju. To od strony fizjologicznej będzie mniejszym obciążeniem, ale od strony mentalnej trzeba się przygotować - wyjaśnił.
Do rozwiązania pozostaje kwestia, jak duże powinny być kadry. Mówi się nieoficjalnie o około 25 osobach. - Jeżeli kadry będą zamknięte, to będą musiały być liczniejsze niż 14 osób. To byłoby lepsze wyjście. Pozostaje kwestia organizacji i logistyki, i to na pewno jest trudniejsze. Tak naprawdę to są dwie podróże, tam i z powrotem - tłumaczy Nawrocki.
- Oficjalnie nie ma deklaracji, kiedy będzie decyzja. Na razie wszyscy słuchają siebie nawzajem i na roboczo będą podejmowane decyzje. Do tego musimy się przyzwyczaić. Patrzymy na nasze ligi, męskie i żeńskie. Wiele rzeczy było zmienianych, trenerzy muszą też dokonywać zmian w mikrocyklach. Tak dzisiaj wygląda świat sportu, siatkówki. Musimy być na to przygotowani, otwarci i nie marudzić - zakończył.
Czytaj też:
Liga Mistrzyń: sukces Grupy Azoty Chemika Police nie przeszedł bez echa. Dwie siatkarki wyróżnione
Tomasz Wójtowicz walczy z poważną chorobą. "Teraz też wygram"