Pomagała innym, teraz sama potrzebuje pomocy. Znakomita polska siatkarka walczy o zdrowie po wylewie

Newspix / Marek Żochowski / Katarzyna Zubel w barwach AZS-u AWF-u Poznań
Newspix / Marek Żochowski / Katarzyna Zubel w barwach AZS-u AWF-u Poznań

W siatkarskiej kadrze wystąpiła ponad 150 razy, potem jako fizjoterapeutka pomogła wielu osobom. Dziś Katarzyna Zubel sama potrzebuje pomocy. Jeśli ma wrócić do sprawności po rozległym wylewie, musi przejść długą i kosztowną rehabilitację.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie jest postacią, którą każdy kibic przypomina sobie w mgnieniu oka. Nawet wśród tych, którzy naszą siatkówkę śledzą od dawna i bardzo sumiennie, niewielu jest takich, którzy pamiętają ją z boiska. A przecież mowa o zawodniczce, która na przełomie lat 80. i 90. była jedną z najlepszych w kraju. W reprezentacji Polski zagrała 157 meczów. Trzy razy występowała w biało-czerwonych barwach na mistrzostwach Europy, a z Chemikiem Police i BKS-em Bielsko-Biała wywalczyła w sumie sześć tytułów mistrzyni Polski (BKS 1988, 1989, 1990, 1991, Chemik 1994, 1995) i sześć razy zdobyła Puchar Polski.

Po zakończeniu sportowej kariery też miała duże sukcesy. Została wziętą fizjoterapeutką. Wielu ludzi odzyskało dzięki niej sprawność, zaufali jej nawet czołowi niemieccy politycy.

Bardzo walczyła o życie

W ostatni dzień 2020 roku Zubel doznała rozległego wylewu. Od tego czasu przeszła trzy poważne operacje, pierwsza z nich trwała aż dziewięć godzin. Pojawiły się powikłania i zagrożenie życia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej

Pielęgniarki, które się nią zajmowały, mówiły, że była bardzo dzielna i bardzo o to życie walczyła. Wygrała ten mecz ogromnym nakładem sił. Jest częściowo sparaliżowana, ma problemy z poruszaniem się, nie mówi.

Jeśli zostanie pod opieką specjalistów z kliniki neurorehabilitacyjnej w Magdeburgu, ma szansę odzyskać sprawność. Ale żeby mogła się tam leczyć dostatecznie długo, niezbędne są duże pieniądze.

Ambitna i dokładna

- Jaką siatkarką była Kaśka? Bardzo ambitną, walczyła do końca i o każdy punkt. W czasie treningów dokładna, bardzo szczegółowa. Jak trener kazał zgiąć kolana pod kątem 30 stopni, to na jej przykładzie można było te 30 stopni odmierzać. Miała świetne warunki fizyczne, prawie 190 centymetrów wzrostu. Brakowało jej trochę koordynacji, przez co słabo grała w obronie, ale była świadoma swoich sportowych ułomności i ciężką pracą na treningach starała się je niwelować - tak o Zubel opowiada Małgorzata Niemczyk, złota medalistka mistrzostw Europy z 2003 roku, która byłą środkową kadry Polski poznała ponad 30 lat temu, gdy obie były jeszcze juniorkami.

W 1988 roku Niemczyk i Zubel pojechały razem na młodzieżowe mistrzostwa Europy w Bormio, a rok później, jako jedyne ze swojego rocznika, były już w pierwszej reprezentacji. Tam spotkały się ze starszą o pięć lat Teresą Worek.

Katarzyna Zubel (pierwsza z lewej w dolnym rzędzie) z koleżankami z siatkarskiej reprezentacji Polski (fot. archiwum prywatne Teresy Worek)
Katarzyna Zubel (pierwsza z lewej w dolnym rzędzie) z koleżankami z siatkarskiej reprezentacji Polski (fot. archiwum prywatne Teresy Worek)

Dobrze, gdy była z tobą

- Kasia? Dla mnie to taki "antypodzik", osoba pełna przeciwieństw. Poważna, ale z dużym poczuciem humoru. Zamknięta w sobie, ale odda innym wszystko. Powolna w decyzjach, ale szybka w działaniu. Sama nigdy się nie denerwowała, ale potrafiła człowieka wkurzyć. Spokojna, choć nie na boisku - tam pokazywała waleczność i zadziorność. No i nie rzuca słów na wiatr. Jak coś mówiła, wszyscy w drużynie jej słuchali - mówi była rozgrywająca polskiej drużyny narodowej.

Taką siatkarkę jak Zubel dobrze było mieć po swojej stronie siatki. Wysoką, dobrze wyszkoloną technicznie, świetnie czytającą grę. Gorzej, gdy widziało się ją w przeciwnym zespole. - Jak w meczach ligowych widziałam, że gramy na Kasię, ręce mi się trzęsły i zastanawiałam się, komu tu wystawić - śmieje się Worek.

Mieszkająca obecnie we Francji była siatkarka zwraca uwagę na jeszcze jedną cechę swojej wieloletniej przyjaciółki - kreatywność. - Wymyśliła taką przesunięta krótką, której nikt nie grał. Nazywałyśmy to twix, jak ten batonik, i jak Kasia chciała go zagrać, pokazywała dwa złożone palce. Próbowała też atakować z obiegnięcia z jednej nogi, co w naszych czasach było nowością.

W klubach medale, w kadrze bez sukcesów

W polskiej siatkówce klubowej Zubel zgarnęła mnóstwo trofeów - najpierw w Policach, potem w Bielsku-Białej. Bardzo dobrze szło jej również w Niemczech. Z ekipą Dresdner SC, w której grała w latach 1998-2002, została mistrzynią i wicemistrzynią kraju.

Na poziomie reprezentacyjnym pozostała niespełniona. W mistrzostwach Europy wystąpiła trzykrotnie - w 1989, 1991 oraz 1995 roku i za każdym razem przywoziła to samo, dziewiąte miejsce. Potem, w wieku zaledwie 26 lat, zrezygnowała z gry w kadrze. Zresztą nie tylko ona.

- Przez te sześć lat ciężko pracowałyśmy, od czerwca do września non stop, a wyników nie było. Bardzo nas to wkurzało. W końcu w 1995 roku kilka z nas powiedziało, że ma dość - wspomina Niemczyk. Jej zdaniem ważne turnieje zawalali Polkom trenerzy.

- Kasia, Dorota Świeniewicz, Magda Śliwa, Basia Makowska, ja. Miałyśmy kapelę z papierami na granie. Ale co z tego, skoro miałyśmy trenerów, którzy nie znali się na prowadzeniu drużyny i w najważniejszych meczach bali się cokolwiek zrobić?
Worek jest podobnego zdania - drużyna była naprawdę dobra, ale w niektórych spotkaniach można było odnieść wrażenie, że trener jest przeciwko zespołowi. No i brakowało w zespole kogoś takiego, jak Małgorzata Glinka-Mogentale. Siatkarki klasy światowej.

Czytała ciało rękami

Zubel zakończyła sportową karierę w 2003 roku. Zamieszkała na stałe w Niemczech, została fizjoterapeutką. I to nie byle jaką. - Jest tak dobra, że ludzie walą do niej drzwiami i oknami. Sama coś o tym wiem, bo wyleczyła mi brata. Ciągle poszerzała swoją wiedzę, zdobywała nowe umiejętności. Uczyła się, jeździła na szkolenia. Ma całą ścianę w dyplomach - wychwala przyjaciółkę Worek.

Do zawodu była reprezentantka Polski przygotowywała się latami. Niemczyk wspomina, że kiedy grała z Zubel w Chemiku Police (1992-1995), jej koleżanka z drużyny cały czas się uczyła i często obserwowała klubowych masażystów. Później skończyła kursy akupunktury, technik tybetańskich, hipnozy, akupresury.

- Miała niezwykłą zdolność "czytania" ludzkiego ciała za pomocą rąk. Dzięki niej uratowała życie wielu osobom - wychwytywała choroby, o których ci ludzie nie mieli pojęcia i kierowała ich do specjalistów. Była tak szanowaną fizjoterapeutką, że przychodzili do niej nawet znani niemieccy politycy - zdradza Niemczyk.

Reaguje, gdy słyszy przyjaciółki

Zubel po wylewie ma sparaliżowaną prawą stronę ciała. W Magdeburgu pracuje z kilkoma różnymi specjalistami. Może też liczyć na swoje przyjaciółki z reprezentacji. Jedne dzwonią do niej i po prostu do niej mówią, choć wiedzą, że Kasia nie jest jeszcze w stanie odpowiedzieć. Inne nagrywają jej wiadomości. - Ważne, że słyszy nasze głosy. Jak ostatnio do niej mówiłam, opowiadałam jej, jak wymyśliła tego twiksa - zdradza Worek. Przyznaje też, że dopiero nieszczęście Kasi uświadomiło jej, jak ważna to dla niej osoba.

Po oczach sześciokrotnej mistrzyni Polski podobno widać, że reaguje na głosy przyjaciółek. Czasem próbuje podnieść rękę, przywitać się pomachać. Jednak zanim będzie mogła robić to swobodnie, minie dużo czasu. Najbliżsi i przyjaciele chcieliby, żeby Zubel spędziła ten czas w Magdeburgu, w której pracują tacy jak ona - najlepsi specjaliści od stawiania innych na nogi.

Potrzeba wsparcia siatkarskiej rodziny

Pobyt w ośrodku jest jednak kosztowny. Zubel na pewno zostanie tam do końca marca, ale rehabilitacja potrwa miesiącami, może nawet latami. Dlatego potrzebne jest wsparcie.

Fundacja Polskiej Siatkówki już działa w tej sprawie. Uruchomiono specjalne subkonto, na które do końca przyszłego tygodnia można wpłacać darowizny z dopiskiem "Rehabilitacja dla Kasi".

NUMER KONTA: Bank Millennium 56 1160 2202 0000 0002 6403 7773
(Fundacja nie pobiera z tego tytułu żadnych opłat, a wszystkie zgromadzone środki przekaże swojej beneficjentce)

W takich sytuacjach polska siatkarska rodzina zawsze pokazywała, że nie opuszcza swoich w potrzebie. Tym razem też nie zawiedzie.

Źródło artykułu: