Puchar Polski. Grupa Azoty ZAKSA potwierdziła krajową dominację "Finał pokazał po co przyjechaliśmy do Krakowa"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Jakub Kochanowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Jakub Kochanowski

W weekend Grupa Azoty ZAKSA wyśrubowała kolejny rekord, tym razem w Pucharze Polski. W efektownym stylu pokonała w finałowej rywalizacji Jastrzębski Węgiel 3:0 i zdobyła ósme trofeum w historii zawodów.

W Polsce nie ma mocnych na Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Choć w sobotę podczas półfinału Pucharu Polski rozegrali z Aluronem CMC Warta Zawiercie aż pięć setów aby wywalczyć premię gry w finale, w niedzielę potwierdzili swoją krajową dominację. Ograli Jastrzębski Węgiel 3:0.

- Myślę, że gdzieś z tyłu głowy mieliśmy to, że przyjechaliśmy tutaj wygrać finał i może zaważyło to trochę na tym, że średnio weszliśmy w półfinał myśląc o dniu kolejnym. To był ogromny błąd. Na szczęście potrafiliśmy w trakcie meczu skoncentrować się na tyle, żeby nie zaliczyć wtopy. To jak wyszliśmy na ten finał pokazało tylko to, że przyjechaliśmy tutaj aby wygrać ten mecz i zdobyć trofeum - mówił na koniec turnieju finałowego Jakub Kochanowski.

Podczas gdy w decydującym pucharowym starciu kędzierzynianie zdominowali rywali w każdym elemencie sztuki siatkarskiej, w półfinale młody środkowy był tym, który przeciągnął szalę zwycięstwa na stronę swojego zespołu. Zdobył łącznie 14 punktów, w tym 5 blokiem, a przy okazji dołożył 6 udanych wybloków za co słusznie został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał

W finale radził sobie równie dobrze, zapunktował 8 razy z czego 4 blokiem. Był bezapelacyjnym liderem na środku siatki pucharowego turnieju i z chłodną głową rozegrał nerwową końcówkę drugiego seta (27:25).

- Było bardzo dużo takich momentów, gdzie ta gra mogła się wyrównać. Tak naprawdę zaważyła jedna piłka o tym, kto wygrał drugiego seta. Gdyby zrobiło to Jastrzębie to uważam, że jeszcze byśmy długo grali, wtedy byłaby to batalia na pięć setów. - komentował Kochanowski - Trudno się podnieść po takim przełamaniu psychicznym gdzie doganiasz przeciwnika i jednak nic z tego nie wyciągasz. Na początku trzeciego seta wiedzieliśmy, że musimy pokazać tylko, że nie mamy zamiaru zwalniać tempa i Jastrzębianie pękną, bo jednak wszyscy jesteśmy ludźmi.

Dla Kochanowskiego jest to pierwszy Puchar w karierze, jednak radość po jego zdobyciu nie będzie trwała długo zarówno dla niego jak i całej ekipy. Wszystkie rozgrywki wchodzą w decydująca fazę i teraz po wykonaniu swojego kolejnego zadania w polskiej lidze, już w czwartek stanie przed walką o finał tegorocznej Lidze Mistrzów. W półfinale zawodów zmierzy się z Zenitem Kazań. Co ciekawe, między arcyważnymi meczami z Rosjanami ZAKSA rozegra PlusLigowy ćwierćfinał z MKSem Ślepsk Malow Suwałki.

- Od teraz porażka to jest ogromna tragedia dla nas. W playoffach może nie będzie ważyć o odpadnięciu tylko o ewentualnym przedłużeniu ćwierćfinału czy półfinału, ale w Lidze Mistrzów jest to ogromna tragedia. Porażka przybliża przeciwnika do finału. Mam nadzieję, że nie będziemy już przegrywać, a gdy będziemy to szybko wyciągniemy z tego wnioski - zakończył młody środkowy.

Czytaj także:
-> To były ich miesiące! Szóstka fazy zasadniczej Tauron Ligi według portalu WP SportoweFakty
-> Tauron Liga: faza zasadnicza zakończona. Zobacz pary ćwierćfinałowe i terminarz gier

Komentarze (0)