Pierwsze spotkanie pomiędzy tymi ekipami dostarczyło mniej emocji niż można było się spodziewać. Choć ełkaesianki obiecująco rozpoczęły, bo w pierwszym secie prowadziły 21:14, przegrały 22:25. To je podłamało i sprawiło, że zespół zgasł już do końca meczu. Meczu, który trwał zaledwie trzy sety, bo radomianki dwie kolejne partie wygrały do 19.
- Myślę, że ten pierwszy set był kluczowy dla tego meczu. Udało nam się go wyciągnąć. Potem miałyśmy już wszystko pod kontrolą. Widać było, że ŁKS trochę siadł, a my nie dałyśmy im wrócić do meczu. Zresztą byłyśmy bardzo skuteczne w ataku, do tego wybroniłyśmy parę piłek, zablokowałyśmy. Wszystko funkcjonowało na dobrym poziomie - oceniła po ostatnim gwizdku Katarzyna Skorupa, kapitan i rozgrywająca radomskiej ekipy.
Żądne rewanżu łodzianki ponownie weszły w mecz pełne energii i mocy, choć tym razem nie udało im się uzyskać takiej przewagi jak przed kilkoma dniami w Radomiu, ale rywalki tym razem starały się trzymać tuż za nimi. Trzeba jednak przyznać, że tym razem biało-czerwono-białe wypadły dużo lepiej w ataku. Od początku motorem napędowym była Katarzyna Zaroślińska-Król, a pod siatką pomagała Klaudia Alagierska. Co prawda miejscowe wykorzystały dopiero trzecią piłkę setową, ale udało im się objąć prowadzenie po triumfie 25:23.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lindsay Vonn zachwyca formą w bikini
W drugiej partii zespół trenera Michala Maška zdołał wypracować sobie parę punktów przewagi przy zagrywce Britt Bongaerts, a później Zaroślińskiej-Król. Przyjezdne miały spore kłopoty w przyjęciu. I cóż z tego, że na skrzydłach Bruna Honorio Marques i Ana Bjelica utrzymywały wysoką skuteczność w ataku, skoro nie miały wiele okazji, by te ataki wykonać. ŁKS Commercecon wygrał 25:20 i prowadził już 2:0.
Tyle że w trzeciej odsłonie znów do głosu doszedł zespół z Radomia, a gospodynie nie prezentowały już tak trudnej zagrywki, co bardzo odpowiadało Bjelicy i Honorio, które kontynuowały koncert w ataku. Łodzianki próbowały je zatrzymać blokiem, ale nie wychodziło. Szukały też opcji w obronie, lecz i to się nie udawało. E.Leclerc Moya Radomka przedłużyła ten mecz wygrywając 25:20.
Losy czwartej odsłony odwracały się wielokrotnie. Najpierw na korzyść siatkarek z Mazowsza, gdy Samara Rodrigues de Almeida odpaliła kilka trudnych zagrywek i dała trzypunktowe prowadzenie swojej ekipie (10:7). Łodzianki popracowały jednak blokiem i obroną, dzięki czemu doprowadziły do remisu. Ekipa gości znów uciekła na trzy oczka (15:12) i... znów została dogoniona. Lecz nawet mimo tego, że Łódzkie Wiewióry prowadziły 22:20, nie dowiozły tego prowadzenia i przegrały 23:25.
A w tie-breaku zostały rozstrzelane zagrywką. Kornelia Moskwa od samego początku nie miała litości i dzięki niej zrobiło się 4:0. Trener Masek próbował jeszcze zmiany na rozegraniu i posłał do gry Aleksandrę Pasznik, a wynik poprawił się do 7:10. Później jednak znów na zagrywce pojawiła się Samara i właściwie walka się zakończyłą po triumfie gości 15:9.
E.Leclerc Moya Radomka jest o krok od brązowego medalu Tauron Ligi. Aby go zdobyć, musi wygrać mecz numer 3, który odbędzie się w Radomiu w sobotę o 14:45.
ŁKS Commercecon Łódź - E.Leclerc Moya Radomka Radom 2:3 (25:23, 25:20, 20:25, 23:25, 9:15)
ŁKS Commerceceon: Bongaerts, Lazović, Alagierska, Zaroślińska-Król, Wójcik, Ninković, Saad (libero) oraz Pasznik, Kalandadze, Strasz (libero).
E.Leclerc Moya Radomka: Skorupa, Samara, Moskwa, Honorio Marques, Bjelica, Łukasik, Witkowska (libero) oraz Picussa, Biała, Twardowska, Bałucka.
MVP: Bruna Honorio Marques
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2-0 E.Leclerc Moya Radomki