Siatkarki reprezentacji Turcji przyjechały do Rimini niemal dokładnie w takim samym zestawieniu, w jakim podczas styczniowych eliminacji do igrzysk olimpijskich wywalczyły awans na najważniejszą imprezę czterolecia. Ponownie o sile tej kadry stanowi Ebrar Karakurt, a całą masę punktów podczas Ligi Narodów zdobywa też ich kapitan, środkowa Eda Erdem. Dlaczego sztab szkoleniowy kraju ze stolicą w Ankarze nie zdecydował się na ruch podobny do ekipy włoskiej czy serbskiej i oddelegowanie na turniej we Włoszech rezerwowego "garnituru"?
- Nie rozważaliśmy tego. Jesteśmy zespołem, który musi cały czas się rozwijać, nie jesteśmy najlepszą drużyną świata. Moim zdaniem jedyną drogą, by poprawiać naszą grę, jest konfrontacja z lepszymi od nas. Dlatego chciałem zabrać na ten turniej najlepsze siatkarki - stwierdził po zwycięstwie nad biało-czerwonymi trener reprezentacji Turcji, Giovanni Guidetti.
Turczynki to drużyna zbudowana w całości z zawodniczek występujących w rodzimej lidze. W większości powołania otrzymują siatkarki VakifBanku Stambuł oraz Eczacibasi VitrA Stambuł. Siłą tej grupy zawodniczek jest zaufanie, bo nawet pomimo zmiennej dyspozycji i czasami pozycji rezerwowej w swoich klubach takie siatkarki jak Hande Baladin, Meliha Ismailoglu czy Simge Akoz pełnią w tej reprezentacji bardzo ważne role.
- Nie zgadzam się z tym, że niektóre z zawodniczek nie mają za sobą udanego sezonu. Myślę, że mimo wszystko jest to dla nich poprawny sezon. Na pewno nie najgorszy i nie zmienia to wartości, jaką wnoszą do drużyny. Moim zadaniem było wyselekcjonowanie grupy najlepszych siatkarek w Turcji i wierzę w to, że tak się właśnie stało. Mamy dwa miesiące na to, aby przygotować się do igrzysk olimpijskich i to właśnie wtedy musimy być w optymalnej dyspozycji - dodał włoski szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Malwina Smarzek szuka plusów w bańce w Rimini. "Nie narzekam"