Liga Narodów: Słoweńcy na granicy wytrzymałości. Francuzi to wykorzystali

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: atakuje Stephen Boyer
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: atakuje Stephen Boyer

Trudności fizyczne w Lidze Narodów dały o sobie znać. Reprezentacja Francji wygrała mecz o trzecie miejsce w turnieju pokonując w Rimini Słowenię 3:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Jedni i drudzy w sobotę musieli przełknąć gorycz porażki i to porażki dość gładkiej. Francuzi ulegli w trzech setach Brazylijczykom, a Słoweńcy w takim samym stosunku przegrali z Polską. Nadal jednak było o co grać, bo w Lidze Narodów za zajęcie trzeciego miejsca w rozgrywkach wygrywa się nie tylko medal, ale i 300 tysięcy dolarów.

- Trzeba zapomnieć o tym, co się wydarzyło w meczu z Polską i wywalczyć trzecią pozycję. Na pewno trochę myśli z półfinału w nas będzie siedziało, ale świadomość, że możemy zdobyć medal byłaby budująca. To dla nas byłoby naprawdę wielkie osiągnięcie - mówił w sobotę Klemen Cebulj, skrzydłowy reprezentacji Słowenii.

- Musimy odnaleźć swoją grę i odbudować się mentalnie po półfinale. To musi być restart naszej gry. Potrzebujemy porozmawiać, odnaleźć w sobie resztki energii i bić się o zwycięstwo - odpowiedział Jean Patry, atakujący Les Bleus.

ZOBACZ WIDEO: Który z piłkarzy zawiódł na EURO? "Krychowiak na Wembley zagrał koncertowo. Mecz ze Słowacją wywarł piętno na jego psychice"

Fizycznie zdecydowanie lepiej prezentowali się siatkarze znad Sekwany. Nie do zatrzymania był Earvin Ngapeth, który kończył wszystko, co do niego szło. A jeśli nie do niego, to szło na prawe skrzydło do Stephena Boyera. Po drugiej stronie siatki był jego vis-a-vis Toncek Stern i... długo nic. Widać było u Słoweńców brak świeżości, który przekładał na brak skuteczności i porażkę do 20 w pierwszym secie.

W drugiej odsłonie różnice pomiędzy ekipami się tylko uwypukliły. Francuzi mieli coraz większą zabawę z tego, co robią, a to tylko ich nakręcało. Ngapeth i Boyer dalej robili swoje, a do tego ich koledzy dokładali skuteczny do bólu, męczący i frustrujący blok. Klemen Cebulj czy Tine Urnaut nie mieli wiele do powiedzenia. Efekt? Porażka do 18.

Jedynie trzecia partia przyniosła nadzieje na to, że mecz może się nieco przedłużyć. Choć po słoweńskiej stronie zaciął się w ataku Stern, Francuzi zaczęli się nieco mylić i to oni długo byli zespołem goniącym. Pod koniec jednak powróciły im argumenty w postaci bloku i zagrywki, a gdy po drugiej przerwie technicznej Słoweńcy stracili prowadzenie, stracili też całą wiarę w zwycięstwo.

Zespół trenera Laurenta Tilliego wygrał 25:19 i całe spotkanie 3:0. To szósty medal w historii występów w Lidze Narodów (licząc z poprzedniczką, Ligą Światową).

Francja - Słowenia 3:0 (25:20, 25:18, 25:19)

Francja: Brizard, Le Goff, Clevenot, Boyer, Chinenyeze, Ngapeth, Grebennikov (libero) oraz Tillie.

Słowenia: Ropret, Uranut, Pajenk, Stern, Cebulj, Kozamernik, Kovacić (libero) oraz Stalekar, Mozić.

Źródło artykułu: